Rozdział 17 - Nie jedziemy?

59 8 0
                                    


 Podeszłam do już dobrze znanego mi samochodu. Obeszłam je wokół, po czym zatrzymałam się przed klapą silnika i ją otworzyłam.



-Ekhem - usłyszałam chrząknięcie z prawej strony. Zerknęłam w tamtą stronę i oczywiście zobaczyłam nikogo innego, jak Sugę.
-Czego chcesz? - zapytałam z powrotem odwracając wzrok na silnik samochodu.
-Hmm.. No nie wiem, może wyjaśnienia? - powiedział z wyrzutem.
-Nie ma tu nic do wyjaśniania - zaczęłam sprawdzać, czy w silniku wszystko gra, jak powinno.
-Jak to nie ma? Przyszliśmy tylko po towar, a tu nagle startujesz w wyścigu! Dziewczyno ile ty w ogóle masz lat?! Nie powinno cię tu być, a tym bardziej nie powinnaś startować w żadnym wyścigu, zabijesz się przecież! - chłopak prawie że na mnie krzyczał żywo gestykulując rękoma.
-Nie twoja sprawa - zamknęłam klapę - Po prostu odsuń się i pozwól mi robić swoje - dodałam i chwyciłam za klamkę samochodu chcąc do niego wsiąść, ale uniemożliwił mi to chłopak, który mocno chwycił mnie za rękę o odwrócił w swoją stronę.
-Nie wsiądziesz do tego samochodu i nie weźmiesz udziału w żadnym wyścigu -syknął do mnie.
-Nie twój interes, co robię - odepchnęłam go od siebie i szybko wsiadłam do pojazdu. Suga patrzył na mnie gniewnie, a po jakimś czasie odwrócił się i zniknął w tłumie. Wzięłam głęboki wdech. Co ja właśnie robiłam? Miałam skończyć z tym wszystkim, a wpakowałam się w takie coś. Nabrałam powietrza do płuc i włożyłam kluczyki do stacyjki. Podniosłam na chwilę wzrok, a przed maską zobaczyłam Sugę. Na jego twarzy widniał delikatny cwaniacki uśmiech, a w rękach trzymał jakąś metalową rurę. Zmarszczyłam brwi, nie rozumiejąc o co mu chodzi, na co ten prychnął. Poprawił w rękach rurę i... to się stało tak szybko... Z całej siły uderzył nią o maskę samochodu, aż mną w środku zatrzęsło. Moje oczy przybrały wielkość piłeczek ping-pong'owych. Chłopak po raz kolejny uderzył w maskę samochodu. Szybko opuściłam pojazd.



-Suga do jasnej cholery! Co ty robisz!? - zablokowałam mu rękę, którą szykował się do kolejnego uderzenia.
-Jak powiedziałem, że nie jedziesz, to nie jedziesz - wyswobodził się i uderzył po raz kolejny, tym razem w dach.



Popatrzyłam na maszynę, która była w przerażającym stanie, a najgorsze było to, że to był samochód Tae.



-Suga, proszę cię przestań - powiedziałam łagodniej wyobrażając co może mi zrobić chłopak widząc swoją maszynę w takim stanie.
-Dlaczego miałbym przestać? - kolejne uderzenie.
-Suga proszę cię - w moich oczach pojawiły się łzy, a on uderzył znów.



Po chwili popatrzył na mnie. Jego wyraz twarzy nagle złagodniał. Podszedł do mnie  i ugiął lekko kolana, aby jego oczy były na równi z moimi i pogłaskał mnie po głowie.



-To tylko dla twojego dobra skarbie - powiedział łagodnie Moje oczy zrobiły się puste, nie wyrażały żadnych emocji, a łzy, które przed chwilą chciały wypłynąć gdzieś zniknęły.
-On mnie zabije - byłam przerażona, nie zwracałam na to co mówił Suga.
-Co?
-O-on mnie zabije. Jestem już martwa - mówiłam pusto. Popatrzyłam chłopakowi przede mną w oczy - On mnie zabije - powtórzyłam po raz kolejny.
-Nikt cię nie zabije - przewrócił oczami.
-Je-jestem mar...
-Moje auto! - krzyknął znajomy głos, a ja wiedziałam, że mogę iść i kopać już sobie grób.



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Witam! ^-^

Z racji, że ostatnio miałam problemy z internetem i miałam sporo czasu, żeby napisać rozdziały, to pomyślałam, że może zrobiłabym maraton?


Jak na tym rozdziale pojawi się 5 gwiazdek, to zrobię maraton i udostępnię 5 rozdziałów jeden, po drugim ^^

Do następnego~

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

    Poprawione [01.01.18]
(Mimo, iż sprawdzałam, czy nie ma błędów, mogą się one pojawić, za co przepraszam. Jeśli ktoś zauważy jakiś błąd proszę napisać w komentarzu ^-^)      

Why do you love me?Where stories live. Discover now