Rozdział 4 - Coś o mnie~

69 7 0
                                    


 Kiedy skończyłam wszystkie porządki zegar wskazywał grubo po dziewiętnastej. Zmęczona przetarłam ręką czoło i wyszłam z pokoju zamykając za sobą drzwi. Powoli zmierzałam w kierunku wyjścia po drodze zahaczając o recepcję, aby zostawić klucze od pokoju i pożegnać się z panią Kim.


Do domu wróciłam po dwudziestej. Rodziców nadal nie było. Uśmiechnęłam się do siebie smutno i poszłam do kuchni, aby coś zjeść.
Kiedyś było inaczej. Ten dom był przepełniony miłością i radością, ale wszystko się skończyło...


*wspomnienie*


Dziewięcioletnia Jooyeon wesoło biegała po ogródku ze swoim szesnastoletnim bratem. Rodzice delikatnie bujali się na huśtawce i z uśmiechem spoglądali na swoje dzieci co jakiś czas wymieniając się jakąś uwagą.



-Jooyeon chodź za mną pokażę ci coś! - krzyknął chłopczyk do dziewczynki.
-Już idę! - zawołała wesoło i poszła do miejsca, gdzie znajdował się jej brat.
-Pokaż rączkę - powiedział do niej ciepło się uśmiechając.


Dziewczynka bez zawahania zrobiła to co jej kazał. Obserwowała go uważnie. Chłopak jedną ręką chwycił rączkę siostry, a drugą delikatnie, powoli spuścił srebrny łańcuszek z gwiazdką. Umieścił go na dłoni malutkiej Jooyeon, po czym ją zamknął.


-Zapamiętaj... jak długo będziesz mieć ten łańcuszek, tak długo będę przy tobie- uśmiechnął się do niej ciepło.


Dziewczynka otworzyła rączkę i dokładnie przyjrzała się prezentowi.
-Pomogę ci go założyć - mruknął starszy i wziął łańcuszek do swoich rąk. Ostrożnie zapiął go na szyi młodszej, po czym pogłaskał ją po główce, uśmiechną się i ją przytulił.


Następnego dnia chłopca już nie było... Zniknął, jakby rozpuścił się w powietrzu. Tydzień później przyszła wiadomość, o śmierci chłopca. Skoczył z mostu. Jego ciała nie odnaleziono.


W tamtym czasie rodzice pogrążyli się w smutku i zapomnieli, że mają jeszcze córkę. Swój smutek zatapiali w obowiązkach, a dziewczynka została sama i tak jest do dziś...


*koniec wspomnienia*


Siedziałam przy stole. Przyglądałam się łańcuszkowi z gwiazdką na mojej szyi. Przede mną leżała już pusta miska. Po moim policzku spłynęła jedna, samotna łza...


-Obiecałeś, być zawsze przy mnie - mruknęłam i wytarłam mokry policzek - Jebany kłamca - syknęłam.


Powoli uniosłam się z krzesła. Wzięłam brudne naczynie i schowałam do zmywarki. Szmatką przejechałam po miejscu, w którym nie chcący nabrudziłam i poszłam do swojego pokoju.


Usiadłam przy biurku i wyjęłam książki z plecaka. Musiałam jeszcze odrobić pracę domową. Po dwóch godzinach, kiedy zegar wskazywał 22:32 zamknęłam wszystkie zeszyty i książki a następnie spakowałam się na następny dzień.


Wstałam od biurka i podeszłam do szafy. Wyjęłam z niej piżamę i komplet czystej koronkowej bielizny, aby później udać się do łazienki i odbyć rutynową wieczorną toaletę, czyli wzięcie prysznica, zmycie makijażu, umycie zębów i załatwienie potrzeb fizjologicznych.


Kiedy już zrobiłam, wszystko co trzeba wyszłam z pomieszczenia gasząc za sobą światło i zamykając drzwi. Szłam korytarzem w kierunku swojego pokoju, gdy nagle usłyszałam przekręcanie klucza w zamku, otwierania drzwi, a następnie zamykania ich. Rodzice wrócili z pracy. Nie zwracając na to najmniejszej uwagi weszłam do swojego pokoju i położyłam się na łóżku. Zgasiłam lampkę nocną, która cały czas świeciła. Z półki obok łóżka wzięłam swój telefon. Odblokowałam go i zaczęłam sprawdzać różne media społeczne. Około dwudziestej czwartej odłożyłam telefon i zmusiłam się do zaśnięcia. Przecież jutro czekała na minie szkoła i pierwszy podopieczny...  


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~



  Poprawione [27.12.17]
(Mimo, iż sprawdzałam, czy nie ma błędów, mogą się one pojawić, za co przepraszam. Jeśli ktoś zauważy jakiś błąd proszę napisać w komentarzu ^-^)  

Why do you love me?Where stories live. Discover now