Od tamtego dnia minęło około półtorej miesiąca. Zdążyliśmy z Sugą już się pogodzić, z utratą dziecka. Między nami znów jest dobrze. Właśnie siedzę z Jacksonem w kawiarni, która od naszego pierwszego spotkania po latach, stała się ulubioną.
-On jest idiotą - właśnie skomentowałam zachowanie jednego z kolegów blondyna.-Bo twoi znajomi są lepsi - fuknął chłopak - Dlaczego w ogóle nie poznałem jeszcze żadnego, hm?
-Jackson przestań - burknęłam.
-Powinienem ich poznać - kontynuował - W szczególności tego twojego chłopaka. Muszę wiedzieć komu w razie czego przywalić - oznajmił.
-Chyba zwariowałeś! - uniosłam lekko głos.
-No chyba nie - wystawił mi język - I tak powinienem mu przywalić za to, że ciebie zapłodnił, a potem nie dopilnował i trafiłaś do szpitala - stwierdził.
-Jackson... - burknęłam, nie chcąc rozmawiać o tym, co się wtedy działo.
-Joo ile czasu masz zamiar go przede mną ukrywać? - jęknął zrezygnowany.
-Nie wiem... Zrozum, to nie jest dla mnie takie łatwe... - burknęłam.
-Wstawaj - nakazał.
-Co? - popatrzyłam na niego zdziwiona.
-Wstawaj. Idziemy do niego - oznajmił.
-Skąd niby ty wiesz, gdzie go znajdziemy? - zapytałam myśląc, że wygrałam.
-A stąd, że kiedy się spotkaliśmy zaprowadziłem cię pod jego dom. Sama mi mówiłaś - uśmiechnął się cwaniacko.
-Jackson... - jęknęłam, niechętnie wstając.
-Chodź, chodź - objął mnie ramieniem, a następnie pokierowaliśmy się do wyjścia.
****
-To tutaj prawda? - zapytał chłopak, kiedy byliśmy już przed domem.-Tak, ale...
-Chodźmy - przerwał mi. Ponownie objął mnie ramieniem i pociągnął w stronę drzwi. Bez problemu je otworzył i wszedł do środka.
-Chodźmy stąd - szepnęłam błagalnie.
-Nie - odpowiedział mi normalnym tonem.
Ściągnęliśmy buty i weszliśmy do salonu, w którym nikogo nie było.
-Nie ma go widzisz - uśmiechnęłam się sama do siebie - Możemy stąd iść - odwróciłam się w stronę brata.-Kto to jest? - zapytała mnie oschle Tzuyu, która właśnie weszła do pomieszczenia.
-Nikt, kogo powinnaś znać - wycedziłam przez zęby - Chodź - warknęłam do Jacksona i chwytając go za nadgarstek, pociągnęłam go na piętro. Skierowałam się do sypialni. Tam też nie było Sugi - Widzisz nie ma go - wyszczerzyłam się. Nagle usłyszeliśmy chrząknięcie. Równocześnie odwróciliśmy głowy i na końcu korytarza zauważyliśmy poszukiwaną osobę - O... Jednak jest - mruknęłam, lekko niezadowolona.
-Kto to jest? - zapytał dosyć odtro chłopak, patrząc to na mnie, to na niego i nasze złączone dłonie.
-Emm... No, to yyy... Jackson, to jest Suga - oznajmiłam - Suga to jest Jackson - powiedziałam - Poznajcie się? - dodałam niepewnie.
YOU ARE READING
Why do you love me?
FanfictionMin Yoongi inaczej Suga ma nie małe problemy prawem, przez co trafia do szpitala odwykowego. Poznaje tam młodszą o pięć lat Jooyeon, która chce mu pomóc. Czy Suga wyjdzie z nałogu i odnajdzie szczęście, czy popadnie w nim bardziej? Sam się prz...