Rozdział 10 - Niespodzianka

56 8 0
                                    


Po półtorej godzinie w końcu zdecydowałam się na opinającą czarną sukienkę z cekinami. Do tego kupiłam jeszcze czarną ramoneskę i botki na wysokim obcasie. Poszłam do kasy i zapłaciłam za wszystko.
Zadowolona udałam się jeszcze do drogerii, po parę potrzebnych kosmetyków. Kiedy miałam już wszystko, wraz z Junmyeon'em udaliśmy się do niego, gdzie szybko odrobiliśmy pracę domową i zaczęliśmy przygotowania na imprezę, oczywiście powiadamiając uprzednio resztę naszej paczki o wyjściu.



********



Stanęliśmy wszyscy w rządku przed klubem. Patrzyłam na rażący w oczy ledowy napis nad wejściem i się uśmiechałam.



-Nie szczerz się tak, tylko już chodź - stojący obok mnie Chen pociągnął mnie za ramię.
-Idę, idę - odpowiedziałam potykając się o własne nogi.



Usiedliśmy przy stoliku i Junmyeon jako ten pełnoletni poszedł zamówić alkohol. Wrócił, z trudem niosąc kolorowe drinki. Każdemu dał to co lubił najbardziej, po czym usiadł i się napił, a za nim reszta powtórzyła tą czynność. Wypiłam zawartość mojej szklanki duszkiem i od razu ruszyłam na parkiet.



**********



Po jakiś dwóch godzinach byłam już pijana, ale nie na tyle, żeby stracić świadomość czynów, jakie wykonuję ja, lub ktoś względem mnie, przynajmniej tak mi się wydawało.



-Joo chodźmy już, chyba za dużo wypiłaś - chłopak zaczął mnie ciągnąć delikatnie za ramię.
-Ja chciałam się pobawić - jęknęłam.
-Twoi rodzice będą się martwić, nawet nie powiedziałaś im, że gdzieś wychodzisz...
-No dobra - warknęłam i pokierowałam się w stronę wyjścia, a za mną szedł Junmyeon i chłopaki - A pójdziemy prze park? - zapytałam słodko, przeciągając drugą literę i wskazując na drogę, która prowadziła właśnie do parku.
-Ehhh... - Chen pokręcił głową z niedowierzaniem i poszedł w stronę w którą wskazywałam.



Podskoczyłam z radości i poszłam za nim.
Alkohol na prawdę potrafi zrobić z człowiekiem cudowne rzeczy. Świat jest taki kolorowy i wesoły po nim. Tylko nie wolno pić za dużo bo wtedy wszystko za bardzo wiruje, a kiedy się obudzisz nie pamiętasz tego cudownego kolorowego świata.



<Suga prov.>



Jak mówiłem, tak zrobiłem. Nie mam zamiaru dłużej siedzieć a tamtym miejscu. Urwać się nie było trudno.
Siedzę teraz z Jiminem i Namjoonem na ławce w parku, oczywiście, z naszą wierną przyjaciółką.



-Kurwa stary - Namjoon wypuścił dym z płuc - Jak mogłeś dać się złapać? - zapytał z pogardą.
-Jak wszyscy spierdoliliście do samochodów i odjechaliście, a mnie zostawiliście. Nic kurwa na oczy nie widziałem, bo było tak ciemno.
-Chyba powinieneś się ograniczyć, skoro masz już ciemno przed oczami - zaśmiał się Jimin.
-Spierdalaj.



Prowadziliśmy sobie w trzech lekką rozmowę, kiedy nagle usłyszeliśmy w oddali jakieś głosy i dość głośny kobiecy śmiech. Zmarszczyłem brwi i się rozglądnąłem.
W jednej z alejek zauważyłam grupkę chłopaków i... Jooyeon? Kiedy zorientowałem się, że to ona lekko prychnąłem. Zataczała się na boki, ledwo co trzymała na nogach, a ci fagasi próbowali ją chronić przed nagłym upadkiem, czy dobiciem do drzewa.



-Co jest? - spytał Nam, na co odpowiedziałem lekkim kiwnięciem głową w stronę, gdzie była tamta grupka.
-Ta dziewczyna...
-Znalazłeś sobie nowy cel? - zapytał energicznie Jimin.
-Można tak powiedzieć... - rzuciłem końcówkę skręta na ziemię i wstając z ławki przydeptałem go - To moja opiekunka w tym ośrodku - dokończyłem i skierowałem się w ich stronę.
-Ooo - usłyszałem za plecami chłopaków, a po chwili już znajdowali się obok mnie.
-Suguśś! - zapiszczała dziewczyna, kiedy mnie zobaczyła. Podbiegła do mnie i rzuciła się na szyję, na co ja ją automatycznie objąłem w talii, a później spuściłem ręce na jej biodra.
-Ciebie też miło widzieć Joo.
-Kochani - zwróciła się do grupki chłopaków, która zatrzymała się, kiedy dziewczyna do mnie podeszła - Poznajcie mojego podopiecznego - wyszczerzyła się w ich stronę.
-Joo, powinniśmy już iść - powiedział jeden z nich.
-Co? - powiedziała jakby zrozpaczona.
-Nie powinienem być teraz w szpitalu odwykowym? - szepnąłem jej na ucho.
Popatrzyła na mnie wielkimi oczami.
-Własnie! - wyswobodziła się z moich objęć - Co ty tu robisz co? - wyglądała tak uroczo, kiedy się złościła, jaj nosek się tak słodko marszczył.
-Jestem? - zaśmiałem się.
-O nie! Chłopaki idźcie, on powinien być w szpitalu, a nie tu!
-Pójdziemy z tobą - znów odezwał się ten chłopak.
-Spoko stray, my się nią zajmiemy - popatrzyłem znacząco na Nama i Jimina.
-Wiadomo - dodał Jimin.
-Lepiej nie. Joo chodź - podszedł do dziewczyny.
-Nie! Ja go idę odprowadzić. Musze się upewnić, że tam dotrze. Wy możecie iść do domu, pa. - powiedziała i pociągnęła mnie za rękę w stronę szpitala. Tamci chcieli iść za nami, ale Jimin i Nam ich zablokowali. Uśmiechnąłem się cwaniacko.
-Joo, chcesz, żebym ci coś pokazał? - zapytałem niewinnie.
-Nie, muszę cię zaprowadzić do szpitala, tam mi możesz pokazać - szła obok mnie trzymając mnie za rękę, abym jej czasem nie uciekł.
-Ale jak pójdziemy do szpitala, to tam ci już nie będę mógł pokazać.
-Dlaczego? - zatrzymała się na chwilę.
-Bo to coś nie znajduje się w szpitalu i nie da się tego tam zanieść, ani nic z tym zrobić - wzruszyłem ramionami. Dziewczyna spuściła wzrok i zaczęła się zastanawiać. Wiedziałem, że mi ustąpi. Dzięki alkoholowi, który wypiła miałem przewagę.
-No dobra - mruknęła.
-To chodźmy - teraz to ja ją ciągnąłem za rękę w swoją stronę.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

  Poprawione [27.12.17]
(Mimo, iż sprawdzałam, czy nie ma błędów, mogą się one pojawić, za co przepraszam. Jeśli ktoś zauważy jakiś błąd proszę napisać w komentarzu ^-^)

Why do you love me?Where stories live. Discover now