Rozdział 23 - Wyjaśnienia

63 7 6
                                    


 Kiedy rano się obudziłam wciąż czułam zmęczenie. Postanowiłam, że dziś znów nie pójdę do szkoły. Poprzedni siniak, który miałam na twarzy zaczął znikać, ale przez wczorajsze uderzenie stał się widoczny bardziej, niż wcześniej. Jęknęłam głośno widząc w lustrze to, jak bardzo jestem oszpecona. Wyszłam z pokoju i udałam się do kuchni. Z lodówki wyjęłam mleko, a z szafki płatki oraz miseczkę. Przygotowałam sobie śniadanie. Nie spiesząc się zjadłam je, po czym posprzątałam po sobie. Wróciłam do pokoju i otworzyłam szafę. Patrzyłam przez chwilę na jej zawartość ostatecznie decydując się na czarne rurki z dziurami na udach i łydkach oraz czarną koszulkę z napisem w języku, którego nie rozumiałam. Z dolnej szafki jeszcze wyjęłam czystą bieliznę i udałam się do łazienki. Wzięłam tam szybki prysznic. Zanim się ubrałam patrzyłam przez chwilę na siebie w lustrze. Na szczęście siniaki zaczynały już znikać, oczywiście nie licząc tego na twarzy...
Kiedy się ubrałam wróciłam do pokoju, w którym postanowiłam trochę posprzątać. Nie zajęło mi to dużo czasu. Nie wiedząc, co potem ze sobą zrobić wzięłam do ręki pierwszą lepszą książkę i zaczęłam ją czytać.



****



W pewnym momencie usłyszałam dzwonek do drzwi. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał prawie czternastą. Na prawdę się wciągnęłam w tą powieść. Odłożyłam książkę na szafkę nocną uprzednio zaginając lekko górny róg strony, alby wiedzieć, gdzie skończyłam.
Nie przejmując się niczym powoli zeszłam na parter i udałam się do drzwi wyjściowych. Zerknęłam przez wizjer, kto przyszedł. Moim oczom ukazali się Jun i Suga. Odetchnęłam głęboko i uchyliłam drzwi. Stanęłam tak, aby mnie mogli widzieć, ale nie zauważyli fioletowego policzka.



-Po co tu przyszliście? - burknęłam.
-Musimy porozmawiać - odpowiedział mi Suga i popchną drzwi - Joo! Co Ci się stało? - chłopak delikatnie chwycił mnie za podbródek i go uniósł.
-Nie twoja sprawa - warknęłam.
-Masz nam wszystko wytłumaczyć - odezwał się Jun i wepchał się do środka.
-Nie będę wam nic mówić. Nie jesteście moimi rodzicami - burknęłam, a chłopaki usiadły na kanapie w salonie.
-Jeśli ty nam nie powiesz, to i tak się dowiemy. Skarbie, ja mam takie wtyki, że wszystkiego się dowiem w mniej niż dwie godziny - Suga uśmiechnął się do mnie zwycięsko.
-Nie jestem twoim skarbem - syknęłam - Co chcecie wiedzieć? Co? Proszę bardzo, skoro tak wam zależy to wam powiem, ale tylko spróbujcie się wtrącić - zagroziłam im palcem.
-Skąd masz siniaki? - zapytał Myeon.
-Uderzyłam się... - odpowiedziałam im niepewnie.

Chłopacy popatrzyli na siebie znacząco. Równocześnie wstali z kanapy i zaczęli podchodzić w moją stronę.

-Ej, ej, ej, co wy chcecie zrobić? - zaczęłam się cofać, ale to nie poskutkowało.

Złapali mnie mocno i starali się zerwać ze mnie ubrania. Krzyczałam, wyzywałam ich, szarpałam się i nawet zaczęłam płakać, ale oni nie przestali. Zostawili mnie, kiedy byłam już w samej bieliźnie. Na moim ciele były idealnie widoczne odcienie fioletowego, w niektórych miejscach już zielonkawego. Stałam na środku salonu płacząc i próbując się jakoś zakryć rękoma.

-Nie powiesz mi chyba, że te wszystkie siniaki są od uderzenie się... - powiedział ostro Junmyeon.
-J-jesteście n-nie normalni! - krzyknęłam mimo załamującego się głosu.
-Ehhh... - usłyszałam głośne westchnięcie Sugi, a później poczułam jak coś na mnie zakłada. Popatrzyłam na chłopaka, którzy stał przede mną bez bluzki. Włożyłam ręce w długie rękawy pomagając mu mnie ubrać. Przetarłam policzki i oczy z łez, a potem wróciłam na nich wzrokiem.
-Powiesz nam co się stało? -zapytał troskliwie blondyn.
-Pobił mnie... - odparłam cicho.
-Kto?! - zapytał agresywnie Jun, na co lekko się wzdrygnęłam.
-Ten, kto zawsze... - powiedziałam jeszcze ciszej niż wcześniej, nerwowo bawiąc się za długimi rękawami.
-Wiedziałem kurwa - syknął szatyn - Zabiję go - zaczął chodzić w tą i z powrotem po pomieszczeniu, a ja podążałam za nim wzrokiem.
-Chyba nie jestem w temacie... Ten kto zawsze, czyli? - wtrącił Suga.
-Jak to kto?! Taehyung kurwa! - krzyknął Myeon.
-Kiedy on ci to zrobił?
-Po wyścigu... Wkurzył się, że nie wygrałam...
-Jakim wyścigu! Joo, miałaś się w to już nie pakować, nie będę wyciągał cię z tego gówna po raz kolejny!
-Jun przestań krzyczeć - upomniał go drugi.
-Jak mam nie krzyczeć! Ona jest taka nie odpowiedzialna! Myślałem, że nauczyłaś się czegoś przez poprzednie lata! -chłopak bardzo żywo gestykulował rękoma.
-A to? - zapytał Suga, wskazując na moją twarz nie zwracając uwagi na szatyna.
-To też z tego... - znów zaczynałam kręcić.
-Nie kłam Joo, widać, że w porównaniu do tamtych siniaków ten jest niedawno zrobiony - blondyn przyłożył dłoń do mojego policzka i delikatnie przejechał po nim kciukiem.
-Nie chcę o tym rozmawiać... - mruknęłam spuszczając głowę.
-Ogarnij się Joo! Znamy się tyle lat, przyjaźnimy się! Chcę ci pomóc, nie widzisz tego! - znów usłyszałam krzyk Juna, ale tym razem brzmiał jeszcze groźniej, na co znów się wzdrygnęłam. Poczułam na policzku chłód, co oznaczało, że blondyn wziął swoją rękę.
-Junmyeon! - teraz on krzyknął, a ja wciąż stałam patrząc się w podłogę, bawiąc się rękawami - Przestań krzyczeć! Nie widzisz w jakim ona jest stanie?! Przed chwilą zdarliśmy z niej ubrania, płakała, a ty się tylko ciągle wydzierasz! Nie widzisz, że ona zaczyna się ciebie bać! - z moich oczu znów zaczęły lecieć łzy. Nie wiedziałam, co się ze mną działo, nigdy nie płakałam tak często, a tu proszę, zeszli się obaj i ryczałam jak bóbr.
-Masz rację - odpowiedział chłopak - Przepraszam - dodał i westchnął.
-Joo... - Suga odwrócił się do mnie - Nie płacz - podszedł do mnie i przytulił. Staliśmy tak przez chwilę, po czym odsunęłam się trochę od niego i wytarłam policzki.
-W-wczoraj - przez płacz załamywał mi się głos - Siedziałam w pokoju i odrabiałam zadanie domowe. P-przyszli rodzice. Mama była wkurzona, że przez ostatnie dni praktycznie nie było mnie w domu, nie wracałam nawet na noc. Zaczęła mi robić wyrzuty i p-potem mnie uderzyła... - mówiłam coraz ciszej, aż ostatnie słowa wypowiedziałam tak cicho, że nie byłam pewna, czy usłyszeli.



Znów poczułam chłód, co oznaczało, że chłopak się ode mnie odsunął. Podniosłam głowę i zobaczyłam że chodzi po pomieszczeniu, tak jak wcześniej Myeon. Intensywnie nad czymś myślał, aż w końcu zatrzymał się i zwrócił do swojego towarzysza:



-Musimy coś z tym zrobić... Nie pozwolę, żeby własna matka ją biła.
-Najlepiej byłoby, gdyby się stąd wyprowadziła... - odpowiedział mu chłopak.
-Może zamieszkać ze mną. Mam duży dom i mieszkam sam - jasnowłosy wzruszył ramionami.
-Nie wiem, czy to dobry pomysł... - Jun dalej mu zbytnio nie ufał.
-Nie masz się czego bać, zaopiekuję się nią. Podam ci adres, żebyś mógł do niej wpadać.
-No dobra... - zgodził się, ale wyczułam, że nadal nie był pewny.
-Przepraszam, a czy ktoś mnie zapyta o zdanie? - wtrąciłam się.
-Przyjadę po ciebie około ósmej - powiedział Suga nie zważając na to, co powiedziałam wcześniej - Spakuj potrzebne rzeczy. Ubrania, kosmetyki, czy coś tam... - nagle zadzwonił jego telefon. Wyjął go z kieszeni, popatrzył na wyświetlacz, po czym odebrał - Co jest? - zapytał kierując się do kuchni.
-Nie ufam mu, ale nie mam innego wyjścia - zaczął Jun - Jeśli coś by ci zrobił, to możesz do mnie zawsze zadzwonić...
-Muszę już iść - Suga wszedł ponownie do salonu - Na ósmą - przypomniał - Oddałabyś mi moją bluzkę, nie chcę chodzić pół nagi po Seulu...
-O... Już, przepraszam - szybko wyszłam na piętro. Ściągnęłam bluzkę chłopaka i narzuciłam na siebie pierwsze lepsze ubranie z szafy, a następnie zeszłam znów do salonu, aby oddać chłopakowi jego rzecz.

Why do you love me?Where stories live. Discover now