Rozdział 59 - Koniec?

24 4 0
                                    


 Suga próbował mnie w jakiś sposób pocieszyć, ale ciągle go odpychałam. Ostatecznie nakrzyczałam na niego, a on się poddał i wyszedł. Następnego dnia zostałam wypisana. Chłopak chciał ze mną porozmawiać, ale nie reagowałam na niego. Około czternastej byliśmy w domu. W salonie zauważyłam Tzuyu. Nie zwracając na nią uwagi od razu poszłam do sypialni. Ściągnęłam z siebie ubrania i zostając w samej bieliźnie położyłam się na łóżku, zakrywając swoje ciało kołdrą, po sam czubek głowy chcąc się schować przed całym światem.



****



Dość długo tak leżałam. Przemyślałam wiele rzeczy i postanowiłam się wyprowadzić raz, na zawsze. Wstałam z łóżka i ubrałam na siebie poprzednie ubrania, które były porozrzucane po pomieszczeniu. Poem udałam się do garderoby. Wyjęłam jedną torbę i spakowałam tam cześć rzeczy. Po resztę miałam zamiar przyjść następnego dnia. Kiedy już się spakowałam, przeszłam do sypialni. Podeszłam do biurka i tam do szkolnego plecaka spakowałam książki i jeszcze kilka drobnych rzeczy.
W pewnym momencie usłyszałam jak ktoś wchodzi do pomieszczenia.



-Co ty robisz? - zapytał Suga.

-To, co widzisz - odparłam oschle - Wyprowadzam się - dodałam odwracając się do niego przodem.

-Ty chyba zwariowałaś - prychnął krzyżując ręce na piersi.

-Nie - powiedziałam twardo -To koniec - oznajmiłam.

-Przestań Joo - blondyn uniósł trochę głos - Wiem, że utrata tego dziecka była dla ciebie ciężka, dla mnie też! - oznajmił - Ale to nie znaczy, że masz mnie od siebie odpychać! - zaczął żywo gestykulować rękoma.

-Skończ! To moja decyzja! - krzyknęłam - Wynoszę się stąd i ty nie masz nic do gadania - syknęłam chwytając za ramię torby, podnosząc ją do góry. Popatrzyłam na chłopaka i zaczęłam kierować się do drzwi. Nagle poczułam, jak chwycił mnie za ramię, a potem odwrócił do siebie i mocno przytulił - Zostaw mnie! - ponownie uniosłam głos, a potem uderzyłam Sugę w klatkę piersiową.

-Uspokój się - powiedział cicho do mojego ucha.

-Zostaw! - warknęłam kolejny raz go bijąc.

-Joo, proszę cię - szepnął i umocnił swój uścisk. 



Uderzyłam blondyna jeszcze kilka razy. W moich oczach pojawiły się łzy, które szybko zaczęły spływać mi po policzkach. Utraciłam wszystkie siły i przestałam zadawać Yoongiemu ból. Zasłoniłam twarz dłońmi i rozpłakałam się opierając swoje czoło nad jego mostkiem. Chłopak zaczął bardzo delikatnie mną bujać na boki.



-Cii... - szepnął i pogłaskał mnie po włosach - Wiem, że to wszystko jest dla ciebie ciężkie, ale teraz potrzebujesz mnie tak samo, jak ja ciebie, Joo - oznajmił cicho - Nie zostawiaj mnie - dodał.

-T-to wszystko moja w-wina - odparłam równie cicho, jąkając się.

-Nic nie jest z twojej winy...

-Nie prawda. To wszystko tylko z mojej głupoty - odsunęłam się trochę i przetarłam mokrą twarz - Gdybym się nie zgodziła i nie poszła na ten wyścig, to by się nic nie stało... - mruknęłam.

-Jaki wyścig? - zapytał lekko oburzony chłopak.

-Tamtego dnia, kiedy spotkaliśmy w parku Tae... Poprosił mnie o pomoc... - opowiadałam cicho - Ja wiem, że on uczynił mi wiele złego, ale nie mogłam mu odmówić... Ciągle, gdzieś tam głęboko w środku jest dla mnie ważny - kontynuowałam - Poprosił mnie, żebym pojechała w wyścigu... Zadłużył się u jakiegoś gościa i tylko wygrana mogła go uratować... - szepnęłam - Wczoraj kiedy wychodziłam, to tak na prawdę cię okłamałam - burknęłam spuszczając wzrok - Nie poszłam do Jun'a, tylko pojechałam na ten wyścig... Jak siedziałam w samochodzie, to już czułam, że coś jest nie tak, ale nie mogłam się wycofać - pociągnęłam nosem - Na początku wszystko było dobrze, ale tamten koleś zaczął wywijać nieczyste sztuczki i uderzył w mój bok... - dodałam bawiąc się materiałem koszulki Sugi - Kiedy dojechałam na metę... Nie mogłam już wytrzymać... Tae zawiózł mnie do szpitala... - dodałam - Potem zemdlałam... Nie wiem dokładnie ile czasu później się obudziłam... Przyszła do mnie doktorka i powiedziała, że robili wszystko co mogli... - moje oczy ponownie zalały się łzami - Potem przyszedłeś ty....

-Dlaczego mnie okłamałaś? - zapytał blondyn. W jego głosie czułam, że jest zdenerwowany.

-Wiedziałam, że się nie zgodzisz... - burknęłam.

-Joo... - Suga był już spokojniejszy - Nigdy nie będę cię o nic obwiniał - oznajmił opierając się swoim czołem o moje - Jesteś dla mnie najważniejsza - powiedział cicho - Nie okłamuj mnie nigdy więcej... - skarcił mnie - Wszystko się ułoży, będzie dobrze... Może to jeszcze nie był odpowiedni moment... - wzruszył ramionami.

-Ja nie wiem... - burknęłam - Pokochałam to dziecko... Czuję się bez niego taka pusta... - szepnęłam.

-Też je pokochałem - odparł - Musisz być spokojna - dodał - Wszystko się ułoży, na wszystko mamy czas - mruknął i złożył na moim czole delikatny pocałunek. 



Niepewna objęłam chłopaka. Odpowiedział mi umocnieniem uścisku. Poczułam się bezpieczna, i że nie jestem sama. Przymknęłam oczy i wsłuchałam się w uspokajające bicie jego serca, bijącego dla mnie. Na mojej twarzy pojawił się nikły uśmiech, a w myślach nadzieja na lepsze jutro...

Why do you love me?Where stories live. Discover now