<Jooyeon prov.>
W szybkim tempie wyszłam z pomieszczenia, a następnie z budynku. Czułam w sobie złość i smutek jednocześnie. Po jakimś czasie praktycznie nic nie mogłam zobaczyć przez ilość zebranych łez w oczach, ale żadna nie chciała wypłynąć. Usiadłam na pierwszej lepszej ławce, jaką mijałam. Pochyliłam się lekko do przodu jakby mi było słabo i zaczęłam głośno oddychać. Wszystkie wspomnienia wróciły. Przez ten jeden pocałunek. Dlaczego ja go odwzajemniłam? Czy po tamtych zdarzeniach aż tak bardzo potrzebowałam czyjejś bliskości? Przecież wtedy działa mi się krzywda. Zbierałam się po tym przez kilka miesięcy. Unikałam każdego chłopaka. Przestałam im ufać. Dopiero Junmyeon mi pomógł. Moja gwiazdka na ziemi, która mnie wspiera od zawsze. Broni mnie niczym starszy brat, którego już nie mam, troszczy się niczym rodzice, którzy mnie "porzucili". Jest najcudowniejszym przyjacielem na świecie. Ostatni raz wzięłam głęboki oddech i powoli uniosłam się z ławki. Przetarłam oczy i poszłam w stronę domu. Kiedy już tam dotarłam od razu poszłam do swojego pokoju. Wzięłam potrzebne rzeczy i poszłam załatwić wieczorną rutynę. Czysta wróciłam do swojego pokoju i położyłam się na łóżku. Jutro nie mam zamiaru iść do tego szpitala. Pani Kim przecież mówiła, że wystarczy jeśli będę tam przychodzić trzy razy w tygodniu. Dziś był pierwszy, a jest czwartek. Pójdę tam w sobotę, lub niedzielę. Ten trzeci dzień sobie odpuszczę. Somi jest na prawdę wyrozumiała więc z pewnością mi odpuści.
********
Rankiem wstałam kilka minut przed budzikiem. Od razu skierowałam się do łazienki, aby załatwić tam co trzeba. Wróciłam do pokoju, gdzie ubrałam się w mundurek i zrobiłam makijaż. Był taki, jak noszę na co dzień po domu i na miasto. Podkład, oczy pomalowane na ciemny kolor, do tego kreski i pomadka ochronna o kolorze borówki. Zazwyczaj nie noszę tak mocnego makijażu do szkoły, ale zaraz po szkole mam w planach gdzieś iść, a potem nie będę się malować. Włosy wyprostowałam i związałam w wysokiego kucyka. Wzięłam plecak, spakowałam do niego odpowiednie książki i zeszyty, oraz portfel z dość sporą sumą. Wyszłam z pokoju i od razu pokierowałam się do wyjścia. Nawet nie zwróciłam uwagi na rodziców siedzących w kuchni.... Zaraz, zaraz... Co oni tam robili?
-Co wy tu robicie? - zmarszczyłam brwi.
-Jemy śniadanie nie widać? - mruknął ojciec czytając gazetę.
-No widzę, ale o tej porze jesteście już w pracy.
-Wzięliśmy wolne na trzy dni.
-Aha i ja się dowiaduję o tym teraz? Dlaczego mi nie powiedzieliście wcześniej? - powiedziałam z wyrzutem.
-A po co mieliśmy ci to mówić? - prychnęła matka.
-Tak po prostu? Czasami moglibyście mi coś powiedzieć, a nie przedstawiać, przed faktem dokonanym.
-Dziecko, jesteśmy dorośli i nie musimy ci takich rzeczy mówić. Prędzej to ty powinnaś mówić nam - popatrzyła na mnie znacząco.
-Jak mam wam o czymkolwiek mówić, jak was nigdy nie ma! Po śmierci Jacksona zupełnie o mnie zapomnieliście! Nigdy was nie ma! Nie mogę się do was nawet zwrócić o pomoc z jakimś problemem, bo od razu mówcie, że nie macie czasu! Zachowujecie się, jakbym nie istniała! - wykrzyczałam i wyszłam z domu.
Mam ich kompletnie gdzieś.
Rozdrażniona dotarłam do szkoły. Oczywiście pierwsze udałam się do szafki, żeby wyjąć z plecaka zbędne na ten moment książki.
-Cześć Joo - usłyszałam za plecami dobrze znany mi głos.
-Cześć Junmyeon - uśmiechnęłam się lekko zmykając szafkę.
-Co tam?
-Rodzice sobie wymyślili, że biorą wolne na trzy dni.
-To chyba dobrze nie? Będziecie mogli pogadać.
Odeszliśmy od szafek i poszliśmy na drugi koniec korytarza. Mieliśmy jeszcze sporo czasu do lekcji więc ja usiadłam na parapecie, a chłopak stanął obok tylko się o niego opierając biodrem.
-Pff dobrze? Przez 8 lat zachowywali się tak jakbym nie istniała i nagle ma być wszystko dobrze?
-Wiesz, myślałem, że będziecie mogli odbudować wasze relacje. Nigdy nie jest za późno.
-Oj uwierz mi, że jest. Pokłóciłam się z nimi jeszcze rano - mruknęłam.
-Ach Joo. To ci na prawdę dawało szansę na to, żeby wszystko naprawić. Mogłaś się dowiedzieć, dlaczego tak cię traktują.
-Chyba masz rację. Ale rano... Powiedziałam kilka słów za dużo... Wspomniałam o Jacksonie i... i nie wiem, czy dam radę to wszystko jeszcze uratować - wzruszyłam ramionami.
-Ach Joo... - Junmyeon objął mnie ramieniem, na co wtuliłam się w jego bok.
Posiedzieliśmy jeszcze chwilę rozmawiając o wszystkim i o niczym, a potem zadzwonił dzwonek wzywający nas do klas. Pożegnaliśmy się i poszliśmy w dwie różne strony.
Jak zwykle na lekcjach nie działo się nic ciekawego. Połowę spędziłam na pisaniu tego, co nam kazał nauczyciel, a resztę czasu spędziłam na przeglądaniu internetu, lub pisaniu z Junmyeon'em i jego (naszymi) kumplami.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Poprawione [27.12.17]
(Mimo, iż sprawdzałam, czy nie ma błędów, mogą się one pojawić, za co przepraszam. Jeśli ktoś zauważy jakiś błąd proszę napisać w komentarzu ^-^)
YOU ARE READING
Why do you love me?
ФанфикMin Yoongi inaczej Suga ma nie małe problemy prawem, przez co trafia do szpitala odwykowego. Poznaje tam młodszą o pięć lat Jooyeon, która chce mu pomóc. Czy Suga wyjdzie z nałogu i odnajdzie szczęście, czy popadnie w nim bardziej? Sam się prz...