Rozdział 58 - Pomocy

30 4 1
                                    


Minęły już cztery tygodnie. Mój brzuch troszeczkę się powiększył. Jun jeszcze nie wiedział o ciąży. Kilka razy próbowałam mu powiedzieć, ale za każdym razem strach na jego reakcję brał górę. Kilka razy spotkałam się z Jacksonem, którego dalej nie przedstawiłam Sudze. Historia z nimi była trochę podobna do tej z Jun'em. Po prostu się bałam ich wzajemnej reakcji. Przez ten czas byliśmy też z Yoongim u ginekologa. Zobaczyliśmy już kontury malutkiego ciałka dziecka, oraz usłyszeliśmy bicie jego serduszka.
Dziś była środa. Siedziałam nerwowo na lekcji matematyki. Nie mogłam się skupić na temacie. Ciągle myślałam o tym, jak powiedzieć Jun'owi o dziecku. Gdy w końcu zadzwonił dzwonek szybko spakowałam książki i wyszłam z klasy. Musiałam mu powiedzieć. Zaczęłam chodzić korytarzami w poszukiwaniu chłopaka.



-Jun, musimy porozmawiać - powiedziałam poważnie, kiedy udało mi się go znaleźć.

-Co się stało? - zapytał zmartwiony.

-Nie tu - odparłam i pociągnęłam go za rękę. Zeszliśmy do szkolnych piwnic. Rozglądnęłam się wokół, czy czasem nikogo nie ma, a potem powędrowałam spojrzeniem na twarz szatyna.

-Co się stało? - Jun powtórzył pytanie.

-To jest... Dość delikatna sprawa...Nie denerwuj się - oznajmiłam mu.

-Joo, przestań kręcić i powiedz, o co chodzi - odparł poważnie.

-Bo... Ja jestem w ciąży - powiedziałam cicho.

-Że co? - zapytał zszokowany.

-Jestem w ciąży - powtórzyłam.

-Z kim? - zapytał ostro.

-Z Sugą... - burknęłam cicho.

-Wiedziałem, kurwa wiedziałem - warknął i się odwrócił.

-Jun, nie złość się - jęknęłam smutna.

-Wiedziałem, że to zły pomysł, żebyś z nim mieszkała - mówił nie zwracając na mnie uwagi - Już lepiej by było, gdybyś została z rodzicami - dodał.

-Jun pro...

-Skończ! - krzyknął odwracając się i uderzając mnie w twarz, przez co upadłam na ziemię - Boże, Joo - chłopak od razu się do mnie schylił - Przepraszam, ja nie chciałem - tłumaczył się.

-Jun, ja proszę, nie złość się... - chlipnęłam płacząc - Ja chcę tego dziecka - dodałam szeptem.

-Przepraszam cię - burknął przytulając mnie do siebie - Nie powinienem...

-Wszystko dobrze... - odparłam.

-Nie, Joo, uderzyłem cię... - powiedział cicho - Na prawdę nie chciałem... Powinienem cieszyć się tym z tobą, a nie od razu wybuchać... - szepnął.

-Możesz się ze mną cieszyć - odpowiedziała uśmiechając się.



****



Po lekcjach od razu wróciłam do domu. Po drodze dostałam w końcu wiadomość od Tae, gdzie ma się odbyć ten cały wyścig. Okazało się, że to dziś wieczorem.



-Już jestem - krzyknęłam, będąc już w domu.

-W końcu - usłyszałam głos chłopaka, a po chwili objął mnie od tyłu - Jak ci minął dzień? - zapytał.

Why do you love me?Where stories live. Discover now