Rozdział 7

2K 63 4
                                    

Czytałam maila Christiana ze sto razy, ale nie odpisałam mu. Po co? Wiem, że mnie stalkował odkąd odeszłam. Skąd to wiedziałam? Proste. W połowie października, sprawdziłam moje konto bankowe i miałam na nim pięć milionów dolarów. Podczas Bożego Narodzenia dostałam prawdziwą sosnę, z nią dostałam też dekoracje i prezenty świąteczne. Nadopiekuńczy, śmierdząco bogaty, stalker i maniak kontroli. 

Jedynie usadowiłam Teddy'ego w jego krzesełku, gdy zadzwoniła Kate. 

-Hej.-Powiedziała, biorąc butelkę Teddy'ego i pieczywo i usiadłam na krześle. 

-Nasza kolacja się skończyła.-Powiedziała. 

-Jaka kolacja?-Zapytałam. Oh. -Okej, więc co się stało?-Zapytałam, gdy Teddy wyciągnął w moją stronę swoje rączki. 

-Christian wyglądał na bardziej szczęśliwego niż kiedy go widziałam, gdy od niego odeszłaś.-Powiedziała, zaciekawiona. 

-I?-Zapytałam, udając zaciekawioną. 

-Mia nam powiedziała, że miała zakupową randkę z Christianem.- Powiedziała z zaskoczeniem w głosie. 

-Naprawdę? Łał.-Powiedziałam. 

-Tak. I Mia powiedziała, że garnitur, który miał na sobie, kiedy przyjechał był garniturem, który on miał na sobie, kiedy była w jego dawnym domu.-Powiedziała. 

Gdzie ona z tym zmierza? -Mów dalej.- Powiedziałam. 

-Pachniał tobą, Ana. I Teddy'm też. Pachniał jak jego rodzina.-Powiedziała. Cholera.

-To było tak nagle, Kate.-Powiedziałam. 

Zaśmiała się. -Naprawdę, co.

Mogę sobie wyobrazić, jak się teraz uśmiecha głupio. -Tak, przyjechał tutaj o 2 w nocy.-Powiedziała, śmiejąc się. 

-Ten facet jest naprawdę w tobie zakochany, Ana.-Powiedziała. Łał. Kate zgadza się z działaniami Christiana. -Był wrakiem człowieka, kiedy odeszłaś. Oboje zasługujecie na szczęście.-Kontynuowała. 

-Już zapytał o błogosławieństwo Ray'a.-Powiedziałam, rumieniąc się. 

-Czy my żyjemy w średniowieczu?-Zażartowała.-Tak się cieszę twoim szczęściem Ana.-Powiedziała z powagą w głosie. 

-Dzięki Kate. Okej, muszę kończyć, Teddy rozwala moją kanapkę. Narka.-Powiedziałam.

-Na razie Ana. Uważaj na siebie.-Powiedziała, gdy zakończyłam rozmowę. 


-Więc Christian był tym mężczyzną, który przyjechał tutaj w środku nocy.-Powiedziała mama, gdy weszła do domu, niosąc moje uprasowane ubrania. 

Skinęłam. -Nie musiałaś tego robić.-Powiedziałam, gdy zaczęłam karmić Teddy'ego. 

-Nie zmieniaj tematu, Anastasia.-Powiedziała zabawnie.

-Tak, przyjechał tutaj.-Powiedziałam z uśmiechem. 

-Spójrz na siebie.-Powiedziała. Rumienię się? Tak, tak mi się wydaje. 

-Zasługujesz by być szczęśliwa, kochanie.-Powiedziała, przeczesując moje włosy.

-Dzięki mamo. Następnym razem poinformuję cię, jeśli ktoś przyjdzie do mojego domu w środku nocy.-Powiedziałam. 

Zaśmiała się. 

-Okej, powinnam iść. Bob czeka. Powinnaś pozwolić mu zasnąć.-Powiedziała, łapiąc Tedyy'ego za policzek.

-Okej, mamo.-Powiedziałam. 

Skończyłam karmić Teddy'ego i dokończyłam jeść moją kanapkę. 

-Chcesz iść spać maluchu?-Zapytałam. 

Ziewnął, a jego piękne niebieskie oczy lśniły. 

-Chodźmy się zdrzemnąć.-Powiedziałam. 

Ułożyłam go na naszym łóżku i odpłynęłam wraz z nim. 


_____________________________________________

W ten oto sposób powracam do was  po długiej przerwie z nowym rozdziałem. 

Mam nadzieję, że zajrzycie. 

Czekam na gwiazdki i komentarze. 

Damie Love  



Fifty Shades Full Circle - PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz