Rozdział 23

1.3K 58 3
                                    

Perspektywa Any
Christian wciąż nie zadzwonił ani nie odpisał. Co u diabła się tam dzieje?! Wybieram jego numer i znów odpowiada mi jego najbardziej znudzony i niezainteresowany głos.
~ Grey, zostaw wiadomość.
~ Gdzie jesteś? Wszystko u ciebie w porządku? Martwię się, przez ciebie pojawi mi się pierwszy siwy włos... Zadzwoń, kiedy tylko będziesz mógł, dobrze?... Tęsknię za tobą. Kocham cię. ~ Mój monolog kończy się, gdy słyszę pikanie.

Idę do pokoju Teddy'ego. Już nie śpi, więc niosę go na dół.
- Gail, pisał może Taylor do ciebie? - Pytam przechodząc obok niej.
- Tak. Powiedział, że mają mnóstwo pracy w biurze. - Odpowiada.
- To dobrze. Dziękuję, Gail. - Mówię idąc na zewnątrz.
- Nie ma sprawy, Ana.

Zdejmuję moje sandałki i czuję pod stopami przyjemną trawę. Tęskniłam za tym. Siadam i kładę Teddy'ego na trawie, którą od razu zaczyna skubać.
- To trawa. - Mówię mu.
Spogląda na mnie i uśmiecha się, a jego niebieskie oczka błyszczą się.

Nie przestaje bawić się trawą i mogę usłyszeć jak gaworzy.
Chichoczę. - Dalej Teddy! - Szepczę mu do uszka.
Próbuje po raz ostatni wyrwać ździebełko trawy i zaczyna płakać. Mój Boże.
- Ciiii. - Mówię trzymając go na rękach i wstaję. - Nic się nie dzieje. Możesz spróbować jeszcze raz. - Mówię, ale Teddy nie przestaje płakać.
Dlatego klękam na trawie i trzymając za jego rączkę, wyrywam dla niego trawę.
- Popatrz, trawa! - Spoglądam na niego.
Przestaje płakać i zaczyna chichotać.

Cóż za zmienny człowiek.

Układam go sobie w ramionach i zaczynam karmić. Patrzyłam chyba zbyt długo na łąkę, bo okazuje się, że Teddy zasnął. Wow, szybko poszło. Zabieram go do środka i układam w jego łóżeczku. Wracam na zewnątrz, kładę się na trawie i po prostu patrzę się w chmury.

—————————————————————————————————————————————-
Budzę się kompletnie zdezorientowana i potem napotykam szare oczy. Christian.
- Czy ja śnię? - Dotykam jego twarzy.
- Nie. Tęskniłem za panią, pani Grey. - Całuje mnie w czoło. Czuję jak mnie nie unosi, a potem widzę jak zmierza do schodów.

- Ostatnie, co pamiętam to, że leżałam na trawie. - Mówię drapiąc się po głowie.
- Od rana starałem się wrócić do domu. Ale z pewnych przyczyn, ja i Taylor musieliśmy wrócić samolotem pasażerskim. - Mówi.
Moje usta są szeroko otwarte, oniemiałam. - Pewnie byłeś w pierwszej klasie. - Odpowiadam.
- Nie, ekonomicznej.

Zatrzymuję się i gapię się na niego. - Ekonomicznej? Masz na myśli, że leciałeś klasą ekonomiczną? Wow. - Zaczynam klaskać.
Jego oczy ciemnieją. - Czy pani się ze mnie naśmiewa, pani Grey? - Na to pytanie budzi się moja wewnętrzna bogini.
- Nie. - Odpowiadam, nagle czuję się nieśmiała.

Zaczyna podchodzić do mnie, wcześniej zamykając drzwi od naszej sypialni.
- Tak, leciałem klasą ekonomiczną, a zrobiłem to, bo chciałem jak najszybciej wrócić do mojej rodziny. - Łapie moją twarz w swoje dłonie.

- Jak słodko. - Nie mogę poradzić nic na uśmiech pojawiający się na mojej twarzy.
- Serduszka i kwiatki. - Uśmiecha się do mnie.
- Witam w domu, panie grey. - Opłatami go ramionami, a po chwili jesteśmy zatraceni w sobie.

___________________________________________________________________
Dzisiaj dość słodko.
Mam nadzieję, że rozdział się podoba.
Czekam na wasze gwiazdki i komentarze.
Damie Love

Fifty Shades Full Circle - PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz