Rozdział 10

1.9K 54 0
                                    

Perspektywa Anastasii

Christian ubrał się w czarną koszulę, czarne porwane jeansy oraz czarne buty, a ja ubrałam Teddy'ego w taki sam strój, aby wyglądał tak jak on. Moi przystojni chłopcy.

-Gdzie mam jechać, pani Grey?-Zapytał Taylor.

-St. Joseph's.-Powiedziałam.

-Tak, proszę pani.-Odpowiedział.


-Teddy urodził się przedwcześnie, tak?-Christian zapytał, gdy Teddy spał spokojnie w jego ramionach.

-Tak.-Odpowiedziałam.

-Jak to się stało?-Zapytał.


-Mamo.-Powiedziałam, gdy zapukałam do drzwi od ich domu.

-Mamo!-Krzyknęłam.

-Ana! Wszystko w porządku?-Zapytała po tym jak krzyknęłam.

Aaaaaa

-Masz początkowe skurcze?

-Niee, mam je regularnie co sześć minut.-Powiedziałam łapiąc się za brzuch.

-Bob!-Moja mama krzyknęła, gdy usiadłam.-Ana zaraz urodzi.-Krzyknęła.

Natychmiast przygotował samochód i wyjechał.

Przestałam mieć skurcze i potem poczułam jak coś mokrego spływa po moich nogach.-Mamo, odeszły mi wody.-Powiedziałam powoli tracąc siły.

-Ana. Trzymaj się. Dasz radę.-Mówiła do mnie zmierzając ze mną do szpitala.

-Ona rodzi.-Powiedziała moja mama. Wiem, że stara się być spokojna, ale wiem, że panikuje.

Natychmiast zostałam zaniesiona na łóżko i popchnięta na salę porodową.

-Anastasia. Wiem, że ci się uda. Trzymaj się, fasolka już się rodzi.-Ja tylko skinęłam głową.

Na twarz założono mi maskę tlenową i do środka weszła doktor Hudson.

-Ana, świetnie ci idzie. Tylko oddychaj.-Powiedziała, gdy sprawdziła czy mam rozwarcie.-Masz pełne rozwarcie. Jesteś gotowa do rodzenia.-Powiedziała.

-Czujesz to?-Zapytała.

-Co?

-Dobrze.-Powiedziała.


-Tak bardzo żałuję, że mnie tam nie było.-Powiedział trzymając mnie za dłoń.

-W porządku. W tamtym czasie byłam już przyzwyczajona do bycia samej. Ale było trudno. Tak bardzo.-Powiedziałam.-To było jakby odeszło ze mnie życie i po tym, jak urodziłam Teddy'ego, spałam przez trzy dni.

-Jestem z ciebie taki dumny, Ano. Jesteś najsilniejszą osobą jaką spotkałem.-Powiedział, na co się uśmiechnęłam.

---------------------------------------------------------------------

-Dzień dobry, pani Grey......panie Grey.-Powiedziała doktor Sinclair, gdy spojrzała na Christiana. Zarumieniła się. Jego wpływ na kobiety jest taki silny i taki wkurzający.

Uśmiechnęłam się do siebie. Teddy otworzył oczy, a Christian uśmiechnął się do niego.-Cześć maluszku.-Powiedział Christian całując jego czółko. Przysięgam, ona mdlała z zachwytu.

Odkaszlnęłam. Christian spojrzał na mnie i uśmiechnął się głupio.-Jest cały pani, doktorze.-Powiedział, gdy usiadł obok mnie.

-Jak on się ma, Ano?-Zapytała.

-Wszystko z nim dobrze, regularnie karmię go piersią. A Christian był bardzo pomocny.-Powiedziałam uśmiechając się do niego.

-Teddy umie już leżeć na brzuchu.-Oznajmił Christian.

-Dobrze. Jest zdrowy i przybiera na wadze. Świetna robota, pani Grey, panie Grey.-Powiedziała.-Już jesteś wolny, Ted.-Powiedziała dr Sinclair, gdy Teddy uśmiechnął się do niej. Teddy jest najbardziej uroczym człowiekiem na świecie.

-Przepiszę tylko witaminy dzięki którym będzie unikał chorób.-Powiedziała i podała mi kartkę. Jednak Christian przechwycił ją ode mnie. -Poradzę sobie z tym.-Powiedziałam. -Pozwól mi się tym zająć.-Odpowiedział i wyjął kilka studolarówek.

Posłałam mu wrogie spojrzenie, na co on jedynie się uśmiechnął. Wydaje pieniądze jak gdyby nigdy nic. Wyszliśmy z jej gabinetu z Teddy'm śpiącym w ramionach Christiana. -Jak się mają Grace i Carrick?-Zapytałam. -W porządku.-Odpowiedział krótko. Nagle zadzwonił jego telefon.-Muszę odebrać.-Powiedział wychodząc na zewnątrz z Teddy'm.

Sprawdzałam maile na moim telefonie, gdy wpadłam na kogoś.-Nic się pani nie stało?-Usłyszałam znajomy głos. Ethan!

-Ana.-Powiedział przytulając mnie. Co u ciebie?-Zapytałam spoglądając na niego.-Popatrz, popatrz. Przyszły doktor Kavanagh.

-Co ty tutaj robisz? Jesteś chora?-Zapytał. -Nie, przyszłam na co miesięczne badania z Teddy'm.-Wyjaśniłam. -Teddy'm?-Zapytał. Oh, on nie ma bladego pojęcia.

-Z moim synkiem.-Powiedziałam. -Wow.-Powiedział po czym na mnie spojrzał.-Urodziłaś dziecko i wciąż masz wspaniałe ciało.-Powiedział na co się zarumieniłam.

-Tęskniłam za tobą, Ethan.-Powiedziałam po czym go przytuliłam. Uniosłam głowę i zobaczyłam szare oczy Christiana przyglądające się nam. O kurwa.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Perspektywa Christiana.

Wszedłem z powrotem do szpitala po Anę, ale byłem zaskoczony tym co tam zobaczyłem. Aura wokół Any rozjaśniła się, gdy zaczęła rozmawiać z Ethanem. Ten blond skurwiel. Zatrzymałem się i zauważyłem ich przytulających się. Kurwa.

Wzrok Any spotkał się z moim niewzruszonym spojrzeniem i natychmiast odsunęła się od niego. Dobra dziewczynka. Kontynuowałem moją drogę w jej kierunku, a ich rozmowa powoli zaczęła być bardziej zrozumiała.

-Miło cię widzieć. Możemy moglibyśmy się spotkać. Mam na myśli, na kawę albo lunch.-Powiedział nerwowo. Znów się zatrzymałem. -Tak, jasne.-Powiedziała Ana. CO?!

-Okej, muszę już iść. Do zobaczenia, Ana.-Powiedział i znów ją przytulił. Podstępny sukinsyn.
-Na razie.-Odpowiedziała mu Ana i zaczęła iść w moją stronę.

-Ten mężczyzna wciąż chce się dobrać do twoich majtek, Ano.-Powiedziałem, gdy wzięła ode mnie Teddy'ego. -Nieprawda, Christian. Jestem z tobą. i zawsze tak będzie.-Wyszeptała. Uśmiecham się tak szeroko, jak małe dziecko, które pierwszy raz dostało loda.

-Chodźmy zjeść jakieś śniadanie.-Powiedziałem, oplatając moją rękę wokół Any i zmierzwiłem włosy Teddy'ego. Mój cały świat.

________________________________________________________

W dzisiejszym rozdziale znów dosyć słodko.

Czekam na wasze gwiazdki i komentarze.

Damie Love

Fifty Shades Full Circle - PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz