Rozdział 33

1.2K 46 3
                                    


Perspektywa Christiana
Anastasia nie cierpi zakupów, a moja siostra może być lekko... przytłaczająca, dlatego musiałem ją uratować. Od razu, gdy zaczęła do mnie pisać, wiedziałem że zaczęła czuć się niekomfortowo. Natychmiast złapałem torbę Teddy'ego i kluczyki do R8. Po zapięciu Teddy'ego w foteliku, odjechałem.

Gdy zatrzymałem się przy Bellevue, wiedziałem że moja siostra zabierze je tutaj. Oraz, Sawyer do mnie napisał. Niosę Teddy'ego, który ssie swój kciuk i postanawiam oglądać przez kilka minut Anę, Mię i Kate sprzed sklepu. Ana nie przestaje patrzeć na zegarek i telefon. Wiem, że czas wejść do środka.
Słyszę coś o zegarkach Patek'a i Mii znudzonej wyglądem zegarka. Sugeruje, że Ana powinna mi coś kupić.
Widzę, jak Ana prostuje się. To dziwne, gdy znacie się tak dobrze. Możecie wyczuć siebie, choćby nie wiem co.

- Co kupić Christianowi? - Pytam.
Odwraca się do mnie, a gdy mnie widzi, oddycha z ulgą. Kocham ją uspokajać.
Mia podchodzi do mnie i bierze z moich rąk Teddy'ego.
- Teddy! - Piszczy, trzymając małego. - Jest do ciebie taki podobny, Christian. - Mówi, pocierając go po policzku.
Ana i ja porozumiewamy się wzrokiem. Jej oczy błagają. Uśmiecham się nieśmiało, na co odpowiada tym samym.
- Chodźmy stąd. - Mówię do niej.
- Co? - Pyta.
- Chodźmy kupić im prezent. - Mówię.
- Co takiego? Nie mogę zostawić Kate i Mii! - Protestuje.
Mimo cierpień, wciąż myśli o ludziach otaczających ją.

Mia nagle wypowiada się:
- Oh, proszę, Ana. Wiem, że chcesz być ze swoją rodziną. Nic nam nie będzie. Zajmę się Kate. Dzięki, że przyszłaś. - Mówi do nas, uśmiechając się do Teddy'ego.
- Dzięki, Mia. Jestem winna ci przysługę. - Mówi do niej Ana.
- Powinnyśmy gdzieś wyjść czasem. - Mówi, oddając jej Teddy'ego.
- Jasne. - Zapewnia ją, uśmiechając się.

- Christian! My też powinniśmy się spotkać! - Mówi do mnie.
- Oczywiście. Skontaktuj się z Andreą. - Mówię, niezręcznie oddając jej uścisk.
Wciąż przyzwyczajam się do dotyku innych ludzi. Spoglądam na Anę i widzę, że się uśmiecha do mnie. Puszczam Mię i w żarcie mierzwię jej włosy, co pokazuje jej emocje, których nie mogę opisać.
- Chodźmy, kochanie. - Mówię do Anastasii i wychodzimy ze sklepu.

Gdy chodzimy, Teddy zasypia w ramionach Any. Burczy mi w brzuchu. Nienawidzę tego uczucia. Przypomina mi to o rzeczach, których wolałbym nie pamiętać.
- Jadłaś coś? - Pytam Anę.
Pochyla głowę i już znam odpowiedź. Cholera.
- Chodźmy na stęka. - Mówię i wchodzimy do restauracji.

Tak jak myślałem, John Howie jest przepełniony.
- Możesz potrzymać Teddy'ego? - Prosi mnie Ana.
Natychmiast biorę od niej Teddy'ego. Prostuje ramiona, na co się śmieję.
- Czy ty się ze mnie śmiejesz? - Pyta i natychmiast przestaję.
- Przepraszam. - Mówię.
- Panie Grey, pana stolik czeka. - Kelnerka prowadzi nas do naszego stolika i pomagam Anie usiąść.
Wkładam Teddy'ego do wysokiego krzesła i patrzę na menu. Ana jedynie siedzi, wycierając z Teddy'ego ślinę. Dlaczego nie przegląda menu?
- Ufam twoim wyborom. - Mówi nagle, odpowiadając na moje niezadane pytanie.
Zamawiam lekki obiad.
- Co chcesz im kupić? - Pytam, oddając menu kelnerowi.
- Mam zamiar kupić im chustki. - Odpowiada, obracając zegarkiem. - Będą z wygrawerowaniem. Może poproszę o to Caroline. - Mamrocze.
- Co się dzieje? - Pytam ją.

Kręci głową.
- Ana. - Oświadczyłem.
Wzdycha. - Nie wiem. Nie przyzwyczaję się do tego. - Przyznaje.
- Do czego? - Pytam. Do czego? Do mnie? Do nas? Do tego stylu życia? Do mojej rodziny?
- Tego stylu życia. - Odpowiada krótko.
Dzięki Bogu.
- Ana, nie musisz. Ale to wiąże się ze mną, a poprzez bycie ze mną zawsze będziesz tym otaczana. Nie zmuszaj się do polubienia tego, ale nigdy od tego nie odejdziesz. - Wyjaśniam.
Patrzy na mnie z szerokootwartymi oczami.
- Co? - Pytam.
- Przepraszam, po prostu popadam w paranoję. - Przeprasza.
- W porządku. - Uspokajam ją.
Przychodzi jedzenie.
- Smażone przegrzebki, medalion średnio wysmażony, stek z sosem bearnaise i szparagami. - Mówi kelner, kładąc jedzenie na stole.
- Dziękujemy. - Odpowiadamy razem.

Teddy wciąż śpi, dlatego zaczynamy jeść. Gdy jemy przegrzebki, widzę że Ana uspokaja się. Dobrze. Do kieliszków nadano nam wino i Ana pije je powoli. Alkohol i Ana nie idą w parze. Nigdy. Kończymy jeść przegrzebki w rekordowym czasie, spoglądamy na siebie i wybuchamy śmiechem.
Kroję stek i nakładam go na widelec.
- Otwórz. - Mówię Anie i otwiera usta, po czym przeżuwa kawałek.
Jęczy i nagle czuję uderzenie gorąca. Ten efekt Any na mnie jest taki mocny.
Kroję i jem swój kawałek. Świetnie smakuje. Zauważam, że Ana je szparagi, na co się uśmiecham.
Karmię ją jeszcze kilkoma kawałkami i kończymy nasz posiłek. Zamawiamy kolejną lampkę wina i wtedy budzi się Teddy. Ana wyciąga go z krzesła i kołysze lekko.
- Chyba jest głodny. - Mówi do mnie, a ja przygotowuję mleko.
Mimo kilku wylanych kropel na stół, wyszło mi całkiem nieźle.
Podaję butelkę Anie, a ona patrzy na mnie pod wrażeniem.
- Coraz lepiej panu idzie, panie Grey. - Zaznacza, a ja promienieję.
- Dlatego, że mam wspaniałą partnerkę pod słońcem. - Chwałę, na co rumieni się.

Prosimy o rachunek, a ja płacę i Teddy dość szybko wypija całe mleko z butelki. Wychodzimy z restauracji, a Teddy znów zasypia.
- Chcesz kupić ten prezent? - Pytam ją.
Kręci głową. - Poproszę Caroline, aby się tym zajęła. I tak muszę kupić jeszcze kilka sukienek. - Mówi. Unoszę brew. - Do pracy. Na przyjęcia. - Wyjaśnia.
Zatrzymujemy się na parkingu i otwieram jej drzwi. Kładę torbę Teddy'ego z tyłu.

Uniknęliśmy korków, bo jest już po 9. Przez całą drogę Ana siedziała cicho.
Wiem, że coś ją dręczy, ale nie będę jej o to pytał. Szacunek do swojej drugiej połówki jest ważny.
Niosę Teddy'ego, a Ana wchodzi do domu. Zauważam panią Jones, która kończy sprzątać w kuchni i życzy mi dobrej nocy. Kładę Teddy'ego w jego łóżeczku i włączam elektroniczną niańkę, aby kiedy się obudzi, wiedzieć o tym.
Gdy wchodzę do naszej garderoby, widzę Anę i szybko przebieram się w koszulkę i bokserki. Siadam obok niej i Ana kładzie głowę na moim ramieniu.
- Jestem zmęczona. - Mówi lekko.
Łapię za jedną z moich koszulek i wracam do niej. Unosi ręce i zdejmuję jej bluzkę. Nakładam koszulkę, po czym myjemy razem zęby. Wyciera wodę z kącika moich ust, na co chichoczę.
Czeka aż położę się i kładzie się obok mnie, kładąc głowę na mojej klatce i opłata mnie ramionami. Przytulam ją mocniej.
- Czas spać? - Pytam. Potakuje głową. - Kocham cię Anastasio. - Mówię.
- Ja ciebie też. - Odpowiada i jej oddech staje się równomierny.
Przebiegając palcami po jej włosach, wiem że dużo będzie się dziać. Ana za kilka dni leci do Georgii, aby sprawdzić prace w wydawnictwie. Przyjęcie zaręczynowe Elliota i Kate. Wieczór kawalerski Elliota. Wieczór panieński Kate. Urodziny Anastasii. Ślub Elliota i Kate. Najbliższe kilka miesięcy będzie pokręcone, ale wiem że przebrnę przez nie dzięki idealnej kobiecie w moich ramionach.
Nigdy cię nie opuszczę, Ana. Nawet w najgorszych chwilach, najcięższej katastrofie, najbardziej zaraźliwej chorobie. Prędzej bym umarł niż był bez ciebie w moim życiu. Już nigdy niczego nie spieprzę. Przenigdy.

____________________________________________________
Mam nadzieję, że rozdział się podoba.
Czekam na wasze gwiazdki i komentarze.
Damie Love

Fifty Shades Full Circle - PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz