Bonusowy rozdział

728 33 3
                                    

Dzisiejszy rozdział rozjaśni wam, jak doszło do rozstania Any i Christiana. Do tego w pewnym stopniu przyda się on w kolejnym rozdziale.


Perspektywa Christiana

- Cholera! Ana, powiesz mi co się dzieje? - Mówię, odsuwając ze złości talerz. Przyglądam się jej. - Proszę. Zaraz oszaleję.

Widzę, że przełyka ślinę. Bierze głęboki wdech. - Jestem w ciąży.

Zamieram. - Co takiego? - Szepczę cicho.

- Jestem w ciąży.

To żart, prawda?

- Jak? - Rumieni się i posyła mi spojrzenie mówiące, przecież wiesz jak.

Kurwa. - Zastrzyk? - Warczę. - Zapomniałaś o zastrzyku?

Patrzy na mnie milcząco. Cholera.

- Chryste, Ano! - Uderzam pięściami w stół i wstaję szybko, prawie przewracając przy tym krzesło. - Miałaś do zapamiętania jedną rzecz. Jedną. Kurwa! Nie wierzę w to. Jak mogłaś być tak głupia?

Głupia! Ze wszystkich rzeczy, które może zapomnieć, zapomniała o pieprzonym zastrzyku antykoncepcyjnym.

- Przepraszam. - Szepcze.

- Przepraszasz? Kurwa! - Powtarzam.

- Wiem, że teraz nie jest dobra pora.

- Nie jest dobra! - Krzyczę. - Znamy się od pięciu pieprzonych minut. Chciałem pokazać ci pieprzony świat, a teraz... Kurwa. Pieluchy, wymioty i gówna! - Zamykam oczy i przeczesuję włosy. To jest normalnie jak piekło na ziemi.

- Zapomniałaś? Powiedz mi. Czy zrobiłaś to specjalnie?

- Nie. - Szepcze.

- Myślałem, że zgadzaliśmy się, co do tego tematu! - Krzyczę.

- Wiem. Przepraszam.

- To właśnie dlatego. Dlatego lubię kontrolę. Aby nie doszło do takiego gówna i nie spieprzyło wszystkiego.

- Christianie, proszę. Nie krzycz na mnie. - Łzy zaczynają spływać po jej twarzy.

- Nie płacz mi tu. - Warczę. - Kurwa. - Przeczesuję włosy, pociągając za nie, co sprawia mi ból. - Myślisz, że nadaję się na ojca? - Mówię drżącym głosem.

- Wiem, że żadne z nas nie jest na to gotowe, ale sądzę, że będziesz wspaniałym ojcem. - Zachłystuje się. - Jakoś to rozwiążemy.

- Skąd do cholery możesz to wiedzieć?! - Krzyczę. - Powiedz mi, skąd!

- Ah, pieprzyć to. - Mamroczę pogardliwie i unoszę ręce w geście poddania.

Idę do wyjścia, zabierając po drodze kurtkę i wychodzę z salonu. Wychodzę na korytarz całkowicie wkurzony i zagubiony. Wchodzę do windy i wciskam przycisk z piętrem baru.

Dzwonię do Taylora.

- Wychodzę, nie idź za mną anie nie rób czegoś innego. Tylko wychodzę. Pilnuj Any. - Rozkazuję.

- Co pan takiego robi?! - Mówi donośnym głosem.

- Muszę przemyśleć pewne sprawy. Muszę być sam. - Warczę.

Nie masz prawa mieszać się w moje pieprzone sprawy.

- Dobrze. Jeśli pan tego chce. Będzie pan sam. Gail i ja zajmiemy się Aną, gdy pan będzie myślał o pewnych sprawach. - Mówi, po czym rozłącza się.


Fifty Shades Full Circle - PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz