Rozdział 47 cz.1

927 40 1
                                    




Perspektywa Christiana

Ktoś zaczął ściągać ze mnie pościel. Grr. Czuję, jakbym ledwo co zamknął oczy. Jestem tak cholernie zmęczony. Nasuwam pościel na siebie.

- Aaah! - Anastasia krzyczy i upada na mnie.

Otwieram oczy i zauważam jej potargane włosy, obrzmiałe wargi i zaczerwienione policzki. Całkiem mocno trzyma za pościel. Uśmiecham się do niej.

- Co ty wyprawiasz? - Pytam.

- Yyy... Chcę przygotować się do pracy. - Odpowiada zirytowana.

- Myślałem. Że. Zgodziliśmy. Się. Na. Zostanie. W. Domu. - Mówię między pocałunkami.

- Naprawdę muszę iść do pracy. - Nie poddaje się, ale też nie przestaje mnie całować.

Popycham ją na łóżko i ściągam z niej kołdrę. Uśmiecha się do mnie z oczekiwaniem.

- Naprawdę chcesz iść do pracy? - Pytam, całując ją po klatce.

- Tak. - Mamrocze bez tchu.

Całuję ją w talię i wstaję.

- To chodźmy do pracy.

- Christian! Co do cholery! Co za żartowniś. - Krzyczy mocno zirytowana.

Przerzucam ją przez ramię i zanoszę pod prysznic. Odkręcam wodę, na co piszczy. Jest trochę zbyt gorąca.

- Zawsze przerzucasz mnie sobie przez ramię. - Szepcze, moknąc pod prysznicem.

Przyglądam się wodzie spływającej z jej twarzy, piersi, w dół do jej wnętrza.

- Marnujesz wodę. - Mówi, otwierając oczy i przyłapując mnie na patrzeniu.

Uśmiecham się i przysuwam się do niej. Biorę do ręki szampon Any i czując zapach wanilii, mój uśmiech poszerza się. To jest zapach mojej Anastasii. Zaczynam myć jej włosy powolnymi ruchami. Jęczy zadowolona, na co uśmiecham się szeroko.

- Uwielbiam, gdy myjesz mi włosy. Czuję się wtedy wspaniale. - Szepcze.

- Zawsze tak mówisz. - Mówię, na co wzrusza ramionami.

- Racja. - Zamyka oczy i spłukuję szampon z jej włosów.

Podaję jej mój szampon i odwdzięcza mi się.

- Więc, pani Grey, jaki ma pani plany na dziś? - Pytam ją z zamkniętymi oczami.

- Cóż, dzisiaj nauczę się, jak obsługiwać sprzęt i potem mam rozmowy kwalifikacyjne. Oczywiście zjem z tobą lunch. - Mówi, spłukując moje włosy ciepłą wodą.

Mruży oczy i przysłuchuje się czemuś. Słyszę płacz.

- Cholera, to Ted! - Wykrzykuje.

- Myj się dalej, ja po niego pójdę. - Mówię.

Zakładam szlafrok i wychodzę z pomieszczenia zostawiając za sobą krople wody.

Otwieram drzwi i zauważam płaczącego histerycznie Teddy'ego. Ma zaczerwienioną twarz od płaczu. Biorę go na ręce i wycieram jego łzy.

Czuję nieprzyjemny zapach dochodzący z jego pieluchy. Fuj. Biorę jego ubrania i gumową kaczkę i zanoszę go do naszej łazienki.

Ana chodzi w kółko po pomieszczeniu.

- Nic mu nie jest? - Pyta.

- Wszystko jest w porządku. - Odpowiadam i odkręcam wodę w wannie.

Fifty Shades Full Circle - PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz