Rozdział 47 cz.2

993 34 0
                                    




- A ty, Anastasio?

- Co ze mną? - Pyta, wycierając stół.

- Jakie było liceum?

Udaje wymioty. - Najgorsze. Za każdym razem, gdy moja mama zmieniała chłopaka, ja zmieniałam szkołę. W końcu zmęczyło mnie to i postanowiłam zostać z Rayem.

- Gdzie? W Montesano?

- Tak. Nie byłam znana. Byłam normalnym uczniem. Nikt nie zwracał na mnie uwagi, ale nie oznacza to, że byłam całkowicie ignorowana. Ale byłam dobra w nauce.

- Miałaś wielu chłopaków? - Pytam, na co wybucha śmiechem.

- Wiedziałam, że mnie o to zapytasz. Dwóch. Pierwszy to była taka szczenięca miłość. Drugim był dupkiem, który rzucił mnie, bo nie chciałam się z nim przespać. Przez to dałam sobie spokój z chłopakami przez całe studia.

- Aż spotkałaś mnie?

Rumieni się i uśmiecha. - Aż spotkałam ciebie.

Wychodzę za nią, otwieram jej drzwi od samochodu i siadam obok niej. Ted drzemie w moich ramionach.

- Cholera! Zapomniałam odciągnąć mleko. - Przypomina się Anie.

- Możesz to zrobić w biurze.

- Gdzie? W moim biurze? Nie, dzięki.

- W kąciku dla dzieci jest pokój dla dziecka.

- Wolałabym to zrobić w twoim biurze.

- Naszym biurze, Anastasio. - Poprawiam ją.

- Dobra. Zrobię to w naszym biurze.

Liżę wargi i uśmiecham się do niej przebiegle.

- Nie to miałam na myśli, Christian!

- Nie skreślaj tego póki nie spróbujesz.

- Jesteś nie do wytrzymania. - Zaznacza, na co uśmiecham się do niej.


- Spójrz na moją tapetę. - Rozpromienia się i pokazuje mi swój telefon.

Na ekranie pokazuje się zdjęcie jak stoję do niej plecami i patrzę na morze. Pewnie zrobiła je, gdy płynęliśmy Grace albo na Malediwach.

- Bardzo mi się podoba to zdjęcia. - Wypowiada.

- Dlaczego?

- Nie mam pojęcia. Bo jesteś na nim ty. I twoje umięśnione plecy są bardzo wyraziste.

- I?

- I twój napięty tyłek i to jak lubię go trzymać, gdy pieprzysz mnie do utraty zmysłów. - Szepcze mi do ucha, która potem liże.

Wzdrygam się. Jezu Chryste, co za kobieta.

Posyła mi triumfalny uśmiech i opeira się o fotel.

- Taylor, możesz włączyć radio? - Pytam.

Włącza urządzenie i w głośnikach rozbrzmiewa The Smiths. Pewnie tego słuchał jak jechał po Elliota i jego przyjaciół.

- Oh please don't drop me home, beacuse it's not my home, it's their home and I'm welcome no more. - Ana podśpiewuje cicho, bawiąc włosami i kokardą od koszuli.

Śpiewa dalej i nie zwraca uwagi na otoczenie. Śpiewa tak, jakby śpiewała tę piosenkę z milion razy.

Nucę melodię, którą pamiętam że grali w barach, gdy byłem nastolatkiem. Każdy znał tę piosenkę. Jest pobudzająca. Buntownicza. Piosenka miłosna. Posiadała wszystko, czego chciał nastolatek w piosence. Przestałem słuchać tego typu piosenek, gdy poszedłem na studia.


Fifty Shades Full Circle - PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz