Czuł, że boli go klatka piersiowa. Nie czuł jednak że było to złamanie. Po prostu, jakby dostał naprawdę mocnego kopniaka w pierś. Wokół niego była rozłożona aparatura medyczna. Podniósł się, tylko po to by chwiejnym krokiem wyjść z sali. Jego letni garnitur miał na sobie ślady szarpaniny, ale na szczęście nie był zniszczony.
Wyszedł z pokoju, i nie budząc niczyich podejrzeń, udał się do swojej sypialni, czy też raczej mini-rezydencji. Łóżko było ogromne, z baldachimem. Przy ścianie znajdował się duży kominek, a przed nim fotel i stolik, na którym stała pusta szklanka. Niemalże całą ścianę zajmowały książki porozmieszczane na półkach. Część z nich to prosta literatura, a część to okultystyczne treści które w jego dłoniach odkrywały całą swoją prawdę. Rozglądając się, wszedł do prywatnej łazienki. Na niewielką odległość rozniósł się dźwięk odkręcanego prysznica, wycierania się, oraz zmiany ubrania. Nikt się nie spodziewał że po straceniu przytomności tak szybko się pozbiera. Zszedł na dół.
W międzyczasie, na dole siedzieli Minako, Rie, Loki oraz Katsu, sfrustrowani co się właśnie stało. Wszelkie próby obmyślenia planu spełzły na niczym. Wszyscy wiedzieli jednak że Naokiego trzeba odzyskać. To nie mógł być on. Gdyby sam z siebie zdradził resztę, nie uciekłby po prostu na Korytarz, starałby się ich wszystkich zabić po prostu.
- No i co mamy niby zrobić? Nie mamy żadnej wydajności w walce! - krzyknął Loki, pukając się w czoło.
- Będziemy walczyć, Lori - usłyszeli głos za sobą. Wszyscy obrócili się, tylko po to żeby zobaczyć Minato, który stał niedaleko. W nowych ubraniach, z uporządkowaną fryzurą i twarzą, i zwisającymi słuchawkami. Minako i Rie podbiegli do niego tak szybko, że przez chwilę Loki twierdził że zaraz niebieskowłosy dostanie plaskacza. Na szczęście, nie. Minako tylko go przytuliła, a Rie wyrzuciła z siebie całą litanię że wyglądał jakby zaraz miał umrzeć.
- A-ale.. stary, leżałeś niczym trup! Ogarnąłeś się w pół godziny?! - zapytał Loki, zdziwiony. Katsu też miał wyraz szoku na twarzy.
- Dlaczego nie? Musisz planować co robisz w tych czasach - odparł Minato, i rozejrzał się - Gdzie jest Suji?
Minako odparła że znajduje się w warsztacie w garażu, podłączony do doku. Jej brat kiwnął głową.
- Sami go nie naprawimy. Wyślemy go do Kirijo, ale.. pomszczę go. Nieważne czy to prawdziwy Traketa czy nie.. krew się poleje - powiedział. Rie spojrzała się na niego zszokowana.
- N-nie chcesz go zabić, nie?! - krzyknęła. Ten tylko potrząsnął głową.
- Czy jeżeli skaleczę się w palec i poleje się krew, to oznacza że umrę? - zapytał. Ta się tylko palnęła w głowę jako odpowiedź na jego ironię.
- Zależy czy się przetnie czy oderwie - usłyszeli czyjś głos z głównych drzwi. Wszyscy przybrali pozy gotowe do walki na pięści, mimo że zagrożenie nie wydawało się tak duże. Frontowe drzwi otworzyły się, tylko po to by ukazać w nich średniego wzrostu młodzieńca o kruczoczarnych włosach i kolczykiem w uchu.
- JIHEI?! - krzyknęli. Jay miał założoną jedną rękę na tył, co obudziło podejrzenia Minato.
- Darujmy sobie przedstawienia - powiedział i wyjął zza tyłu pistolet. Tym razem wszyscy wiedzieli że jest on prawdziwy. Naciągnął górę, ładując pocisk - Przywoływacz. Oddawajcie - powiedział kierując na chwilę broń w stronę ich kabur. Przywoływacze w prawdziwym życiu nie miały żadnych właściwości bojowych.
- Jay.. ty nie jesteś poważny, prawda? - zapytał Loki. Znał Jiheia od dłuższego czasu, i nie mógł uwierzyć że będzie gotów kogoś zabić. Jihei się tylko zaśmiał.
- Dlatego proszę o przywoływacz, zamiast od razu was zastrzelić.. - powiedział pod nosem - Zamierzacie w końcu go oddać czy komuś z was najwyraźniej podobają się dożywotnie wakacje na cmentarzu?
Minato westchnął - Nie mamy - odparł. Jihei uniósł brwi.
- Nie macie? A.. no tak, przecież zabrał go ten Naoki i ta dziwna dziewczyna.. czemu po prostu ich nie zawołacie? - zapytał, uśmiechając się, wciąż z wycelowanym pistoletem.
- Nie możemy - odparł niebieskowłosy - gwarantuję ci jednak, że jeśli odstawisz tą broń z powrotem do kabury, szybciej go odzyskasz.. diable.
Jihei się zaśmiał - Czyli tajnikę już znasz, ta? - zapytał ironicznie - Broń chowam, ale lepiej zacznijcie gadać.
***
- Ta laska była robotem? Serio? Em.. - powiedział do siebie Jihei.
- Co? - zapytał Loki - nie mów że nie rozpoznałeś o co biega.
- A Ci idioci się zakładali kto ją pierwszy przeleci.. - mruknął pod nosem. Reszta palnęła się w głowę - Dobra, zmieniamy temat. Czyli z Traketą coś się stało, uciekł z tą Empo na Korytarz, i z moją pomocą chcecie go odzyskać? - zapytał. Reszta kiwnęła głową - Tylko JAK JA SIĘ DOSTANĘ NA KORYTARZ KIEDY NIE MAM *$^!(#&(#)* PRZYWOŁYWACZA?! - wykrzyknął. Było to dość ważne pytanie, w końcu bez tego Jihei był niemalże bezużyteczny w walce. Nie był on niestety posiadaczem dzikiej karty, przez co nie mógł użyć czyjegoś przywoływacza.. potrzebny był nowy. I wtedy Minato coś sobie przypomniał.
- Suji.. wybacz mi - powiedział i wyszedł z pokoju, kierując się w stronę garażu. Reszta spojrzała się na niego zdziwiona.
- S-Suji? Co on chce z nim zrobić? - zapytał Loki.
- Zaraz.. ten Suji to kolejny robot? - powiedział Jay. Katsu kiwnął głową.
- Empo powstała z walką w myśli, podczas gdy Suji jest lokajem Arisato, ale też posiada możliwość przywołania Persony. Jeżeli jednak ty nie masz przywoływacza.. o kurczę - powiedział i schował głowę w dłoniach. Z garażu dało się słyszeć pracę maszyn, kręcenie oraz iskry.
***
Kiedy Minato wyszedł, miał na oczach gogle ochronne, a w dłoni trzymał.. coś. Była to dziwna rękawica, która zakrywała wyłącznie palce oraz nadgarstek. Było tam dużo kabli, ale Minato dobrze je ułożył. Widać było jak z rękawicy wydobywa się dziwna energia.
- Każdy robot Kirijo który może przywołać Personę, ma przywoływacz - powiedział - Dla nas, ludzi jest to zwykły pistolet, i mamy nim strzelić sobie w głowę, by usymbolizować naszą śmiertelność, i podjęcie ryzyka - wytłumaczył Minato.
- No.. i? - powiedział Jay. Minato jęknął.
- Bronie przeciwko cieniom Kirijo mają podobny moduł. O ile nie wsadzisz go do broni.. udało mi się złożyć to. Skonfigurowany pod Diabła - objaśnił niebieskowłosy, i wręczył Jiheiowi rękawicę, którą ten założył. Gumowa ochrona nadgarstka trzymała się bardzo dobrze, a końcówki na palce świetnie się dopasowały. Pomimo dziwnych kabli, wszystko wyglądało porządnie.
Minako pokręciła głową - Ale.. Suji.. przecież on potem może nie zostać naprawiony! - krzyknęła. Katsu się w nią wtulił.
- Sam by to zrobił, podejrzewam. Minako, nie możemy sobie teraz pozwolić na przemyślanie naszych decyzji. Nie wiadomo co ten 'Naoki' planuje, i czy Sango Marashi dalej żyje.. nie możemy - powiedział młody. Jihei poruszył prawymi palcami ręki.
- W-wow.. - powiedział zafascynowany - Jeżeli strzelam sobie w głowę pistoletem.. to jak użyć tego? - zapytał, przeglądając swoją dłoń. Minato wziął swoją prawą dłoń, i uformował ją w kształt pistoletu. Przyłożył go to dłoni i udał, że strzela sobie w głowę.
- A..ha? - powiedział Jihei i zrobił to samo, oczywiście nie mówiąc 'Na Korytarz!' - No.. nieźle. To że tak powiem.. kiedy idziemy?
CZYTASZ
Persona
AdventureNaoki Traketa wylądował w drugiej klasie Szkoły Wyższej Shujin w Tokio. Pierwszego dnia dochodzi jednak do tragedii. Przed otrzymaniem śmiertelnych obrażeń, nieznana osoba daje mu drugą szansę. Naoki dowiaduje się, że w niektórych miejscach, to serc...