Jak tylko Naoki się obudził, przypomniał mu się dziwny sen. Niestety, zdarzenia z niego widział jak przez mgłę. Próba snu, poczucie pocałunku, kojący głos. Starał się przypomnieć czy kiedykolwiek w życiu doświadczył czegoś takiego, ale nie był w stanie sobie tego zobrazować - Po raz pierwszy mam sen który nie był aż tak nierealny - powiedział do siebie.
Naoki niewiele pamiętał ze swojego dzieciństwa. Rodzice go kochali, ale zawsze widział że cieszyli się za każdym razem kiedy wspominał o chęci wyjazdu, i to zapewne nie z powodu że dorasta albo zamierza się więcej dowiedzieć, a dlatego że w końcu będą mieli od niego spokój.
Był on swego czasu wrzodem na tyłku swojej rodziny. Matka prawniczka w większym mieście obok, ojciec architekt. Ich syn musiał być miły, sympatyczny, który robiłby dobrą reputację swojej rodzinie. Niestety, nie robił. Nie robił żadnej reputacji. Dniami całymi siedział w swoim pokoju, a jak wychodził to tylko by zrobić spacer bo przydomowym ogródku. Zaraz po tym, wracał do swoich "komnat" i czekał na nadejście nocy. Matka dawno temu porzucając próby ożywienia go i próbowania go uszczęśliwić, po prostu zatrudniła nianię, która się nim opiekowała dopóki nie skończył trzynastu lat.
Wtedy coś sobie przypomniał. W śnie, osoba która go ucałowała miała na sobie strój pokojówki. Nie przypominał sobie żeby jego opiekunka za dnia chodziła w takim stroju, nie przypominał sobie także żeby w takim nie chodziła. Jednego dnia jego wspomnienia otoczyła gruba i gęsta warstwa mgły.
W końcu się otrząsnął. Postanowił chociaż rozejrzeć się po pokoju, bo nie miał nic lepszego do zrobienia. Jego uwagę przykuło otwarte okno - Zamykałem je przecież.. - powiedział do siebie. Czyżby samo się otworzyło? Żadna szyba nie została zbita, dodatkowo Plancet był na ruchliwej ulicy, na pewno ktoś by to usłyszał. Jeżeli ktoś dał radę się tu włamać, to musiał być jakimś ninją albo mistrzem skradania.
Chcąc nie spóźnić się do szkoły, zszedł prędko na dół i skierował się do restauracyjnej kuchni. Koji już tam stał, czyszcząc kuchenkę.
- Dobrze sobie poradziłeś tam wczoraj. Chyba trafiłem na dobrego woźnego - powiedział i się zaśmiał - o co chodzi?
- Emm, więc.. Proszę Pana, ja tylko- - Chciał powiedzieć Naoki ale przerwano mu.
- Mów po prostu do mnie Koji. Nie widzę powodu dla którego pracownik zwykłej restauracji miał zwracać się tak oficjalnie.
- Tak, dziękuję - odparł Naoki - chciałem się tylko spytać czy mogę sobie zrobić śniadanie.
Koji podszedł do lodówek w rogu kuchni. Tuż obok dwóch ciężkich schowków na żywność była mniejsza lodóweczka.
- Zostawiam Ci tu trochę jedzenia dla ciebie i Kotone. Zrobiła wczoraj zakupy - powiedział Koji.
- Tutaj? Myślałem że Kotone żyje u ciebie w domu - powiedział zdziwiony Naoki. Córka żyjąca w restauracji ojca?
- Tia. Ma pokój tuż obok ciebie, ale ona jako obibok nie musi pracować - odparł Koji wprowadzając Naokiego w zdziwienie. Nazywać córkę obibokiem? No nieźle - Ja muszę już iść by przygotować szyld. Ty sobie zrób jakieś śniadanie i zmyj po tym naczynie - dodał i wyszedł.
Naoki podszedł do lodówki i ją otworzył. W środku była standardowa ilość jedzenia - wędlina, ser, warzyw trochę.. mleko! - powiedział i wyjął butelkę z lodówki. Tuż obok na szczęście były płatki. W górnym rogu opakowania znajdował się znak złotego K.
- Kirijo? Elektronikę rozumiem, ale płatki? Ci goście chyba cały segment rynku kontrolują - powiedział do siebie i zrobił sobie standardowe śniadanie - kukurydziane z mlekiem. Wszystko do miski i wziął łyżkę. Usiadł na stole w restauracji, wiedząc że ma jeszcze około kwadrans zanim Koji każe mu zmykać. Ktoś jednak chyba nie zauważył znaku "ZAMKNIĘTE" bo kiedy był w środku śniadania usłyszał otwieranie drzwi oraz dzwonek, że ktoś wszedł. Obrócił się i zobaczył.. Empo. Mając zawieszoną na plecach torbę, spojrzała na niego, niemalże sprawiając że chciał zapaść się pod ziemię. Co ją tak ciągnie do niego?
- Witam. Czy sen był dobry? - powiedziała jak zwykle bez akcentu. Naoki przełknął ślinę.
- B..był.. czemu to przychodzisz? Jest jeszcze zamknięte - odparł.
- Pan Katatse pozwolił mi pójść razem z tobą do szkoły - odpowiedziała.
- Dzięki, ale chyba poradzę sobie sa- - zanim dokończył, Empo powoli pokręciła głową.
- Nie zgadzam się na to. Zostało Ci 13 minut i 56 sekund na skończenie śniadania i zmycie naczynia - odparła, po czym siadła obok niego - Poczekam jeżeli sobie tego życzysz.
Naoki już teraz wiedział że trafił albo na kogoś całkowicie chorego, albo jakiegoś boga który się na niego cały czas patrzy, albo pewna dziewczyna postanowiła zostać dla kogoś nadopiekuńczą siostrą. Dokończył swoje płatki i udał się do kuchni by zmyć naczynie. Gdy to zrobił, wyszedł powoli z kuchni, cały czas pocąc się z powodu obecności Empo.
- Nie jest gorąco, a bardzo się pocisz. Dlaczego jesteś taki zestresowany? - zapytała, ale ten po prostu nie mógł od tak powiedzieć "bo mnie śledzisz cały dzień!". Naoki westchnął.
- Miałem dziwny sen, i tyle - zablefował, na co Empo obróciła głowę w jego stronę.
- Jestem całkowicie pewna że jakikolwiek sen miałeś, był on dla ciebie dobry. Powinniśmy teraz ruszyć, żeby nie spóźnić się na metro - odparła i pociągnęła go za rękę.
- Empo, mamy cza..! - powiedział Naoki zanim dziewczyna z niezwykłą siłą pociągnęła go za rękę i wyprowadziła z restauracji. Pędzili tak obaj na stację. Ona, patrząca się na wprost i znając drogę jakby sama ją stworzyła, i on, całkowicie zestresowany tą sytuacją. Okazało się jednak że Empo miała rację, bowiem kiedy wchodzili na stację, drzwi metra już się zamykały.
- Chyba.. miałaś.. rację.. - powiedział zdyszany - ale i tak poczekamy na kolejny.. pociąg - dodał.
- Nie zgadzam się na taką ignorancję wobec mojego celu - powiedziała spokojnie i wskazała ręką na pociąg. Nagle, zdarzyło się coś dziwnego.
Koła wagonu metra się nagle zaklinowały. Pociąg już się rozpędzał, ale nagle się zatrzymał. Przez okna było widać jak ludzie przewracali się niczym wczoraj i wstawali przeklinając na prawo i lewo. Empo obróciła głowę w stronę Naokiego.
- Powinniśmy jechać - powiedziała spokojnie i pociągnęła Naokiego za sobą do pociągu. Przepychając się znaleźli jedno miejsce siedzące. Naoki odwrócił się do Empo.
- Panie.. przodem? - powiedział niepewnie.
- Cel jest priorytetem. Usiądź, proszę. Ja się nie męczę - odparła spokojnie każąc mu usiąść na siedzeniu.
CZYTASZ
Persona
مغامرةNaoki Traketa wylądował w drugiej klasie Szkoły Wyższej Shujin w Tokio. Pierwszego dnia dochodzi jednak do tragedii. Przed otrzymaniem śmiertelnych obrażeń, nieznana osoba daje mu drugą szansę. Naoki dowiaduje się, że w niektórych miejscach, to serc...