Nyarlathotep

30 2 0
                                    

- Dobrze sobie radzicie - powiedział Filemon, spoglądając z swojej wyrwy na całą grupę nastolatków. On, jako przedstawiciel wszystkich dobrych nadziei ludzkości zbierał tych, którzy mieli potencjał by oświecić całą ludzkość. Poczynając od Naokiego, który był idealnym kandydatem na umiejętność Dzikiej Karty - nie wykształcił konkretnej osobowości, mógł okazać zrozumienie i pomóc w potrzebie. Tuż obok niego byli Minako i Minato Arisato - Ci, choć mogli robić wiele podobnych rzeczy, w oczach Filemona byli tylko niezbędną pomocą dla Trakety, tak by ten nigdy nie poległ.

- Kilkoro małych szkrabów nie jest w stanie uratować całej ludzkości.. - usłyszał głos za sobą. Filemon obrócił się powoli, tylko po to by zobaczyć.. Naokiego. Na jego twarzy był uśmiech, skórę miał ciemniejszą, o tym samym odcieniu zanim dostawał osłabień, a jego oczy błyszczały brązową barwą. Filemon wiedział jednak że to nie jest Naoki.

- Nie próbuj ich nie doceniać, Pełzający Chaosie - odparł mężczyzna w masce motyla, obracając dłonią kilka razy. 'Naoki' zachichotał, tylko po to by przemienić się w inną osobę. Wysoki mężczyzna o długich, czarnych jak smoła oczach ciemnej barwy, wyrażającej pustkę. Miał na sobie długi czarny płaszcz, a duża część jego twarzy była skrywana przez maskę o wzorze motyla, jednakże czarnego koloru aniżeli fioletowego.

- Nie nazywaj mnie tak - odparł Chaos - Bowiem ja, jeste.. - nie skończył, bo Filemon wskazał na niego palcem.

- Wiem dobrze kim jesteś, Pełzający Chaosie - nazwał go tak znowu - Jednakże Chaos który chcesz za sobą pociągnąć nie jest możliwy. Nieważne ile dokonasz.. oni i tak przeżyją, i cię zwalczą.

- Zwalczyć mnie? Nonsens! - odkrzyknął - Nie zapominaj jednego faktu..

- Nigdy o tym nie zapomniałem.

- ..że ty o ile jesteś kupką ludzkiego potencjału, tak ja jestem cieniem całej ludzkości - powiedział Chaos i uformował ramiona jakby nabierał siły - Jam, jest Nyarlathotep*, cień wszystkich.. i to ja wygram tą grę.

- Nie chwal zachodu przed wschodem słońca - odparł Filemon - Znasz zasady. Albo ludzkość się oświeci, albo spadnie prosto w rozpacz.

- Jednakże w przeciwieństwie do ciebie ja nie tylko patrzę! - krzyknął czarnowłosy i pstryknął palcami.

W międzyczasie, Naoki i reszta wyszli z pokoju. Przez chwilę rozmawiali o tym co mogą w takim wypadku robić, dopóty wszyscy nie poczuli lekkiego bólu głowy. O ile nawet Minato i Minako poczuli tylko lekkie ciśnienie, tak Naoki czuł jakby coś mu rozrywało głowę. Wszyscy oprócz niego się szybko podnieśli.

- W-wszyscy cali?! - krzyknął Jihei.

- Używaliśmy Persony zbyt często..? - Loki mruknął. Kiedy posiadacz Persony był zmęczony, ból głowy i poczucie głodu dawało o sobie znać.

- Naoki.. wszystko dobrze? - powiedziała Empo i przybliżyła się do niego. Chłopak marszcząc brwi z bólu, ledwo ją słyszał.

- C-co..? - wyjąkał i złapał się za głowę.

- Hej, co się dzieje? - powiedziała Rie i do niego podbiegła. Reszta także się podniosła i obok niego uklęknęła. Chłopak tylko zwijał się z bólu - Jihei, nie umiesz nic zaradzić?!

- Zaradzić..?! - powiedział i wyjął z kieszeni podręczną paczkę lekarstw. Wyjął z kieszeni niebieską strzykawkę - Raczej uleczyć!

- Nie..! Przestań..! - krzyknął Naoki otumaniony. Wstał i zaczął obracać się trzymając się za głowę. Empo bezskutecznie próbowała go uspokoić. Jihei do niego podszedł z lekiem na otumanienie, tylko po to by Naoki go odepchnął.

- Nie idź, nie idź, nie idź! - wyrzucił z siebie Naoki, po czym wyjął swój przywoływacz. Przez chwilę wszyscy pomyśleli że Jun znów przejął nad nim kontrolę. Ku ich zdziwieniu, Naoki złapał za pistolet i cisnął go najdalej jak tylko mógł.

- Naoki, mów co się dzieje! - krzyknął Minato.

- Loki, Rie, Empo, Minato, Minako, Katsu, Sango, Jihei..! - zaczął jąkać się i recytować ich słowa, zapętlając się. Czuł jakby ból głowy miał mu zaraz roztrzaskać głowę.

- Uspokój się! - krzyknął Katsu i z całej siły uderzył go w policzek. Naoki zatoczył koło, i wylądował na ziemi. Empo natychmiastowo do niego podbiegła i zaczęła skanowanie.

- Naoki.. Naoki, czy wszystko jest w porządku!? - krzyknęła.

- Kto.. - powiedział po długiej ciszy. Uniósł głowę, i wszyscy zobaczyli jego skonfundowane spojrzenie - kto to.. kto to jest Naoki?

Pełzający Chaos mógł się tylko śmiać - I to są Ci twoi zbawiciele? Bardziej głupcy którym wystarczy prosty sygnał by cały twój plan stał się ruiną!

- Czyli zwycięstwo całkowicie otumaniło Ci głowę.. - powiedział Filemon i pokręcił głową - Prawda. Gorycz i chęć śmierci kryje się w każdym człowieku, ale nieważne co zrobisz.. zawsze powstaną ponownie.

- Mogą walczyć wiecznie, ale mnie nigdy nie pokonają! - krzyknął Nyarlathotep i zaśmiał się głęboko - Już nie muszę z tobą rozmawiać.. jeżeli chcesz naprawdę wyciągnąć ludzkość z tego szamba zwanego życiem, pokaż mi kogoś kto może rywalizować - dodał, po czym jego ciało zaczęło się rozpadać. Filemon mógł tylko patrzeć w spokoju jak sylwetka Pełzającego Chaosu roztrzaskuje się na ogromną ilość czarnych motyli.

- Nie obwiniaj się, Naoki - powiedział Filemon, spoglądając na nich z góry - Nawet jeżeli zawiodłeś, są Ci którzy też uratują ludzkość.

* - Nyarlathotep (Czytaj: njarlafotep)

PersonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz