Przez weekend musiałam zrobić wielkie zakupy. Kupiłam kilka nowych ubrań. Kilka to troche mało powiedziane... No trudno. Raz się żyje. Jakieś wygodne buty i masę jedzenia, głównie słodycze. Gdy wróciłam z zakupów zaczełam wszystko pakować do walizek. Biorę dwie duże walizki i jedną małą. Chyba starczy. Każdego dnia budziłam się z coraz większą świadomością, że lecę do Korei. Dzisiaj obudziłam się normalnie podskakując. Dzisiaj jest ten dzień!!! Zaczełam tańczyć, śpiewać po prostu robić wszystko na raz. Rodzice wczoraj wrócili i Amie też wróciła do swojego domu. Zjadałam śniadanie i piłam herbatę gdy gwałtownie otworzyły się drzwi a przez nie weszli moi przyjaciele.
- Uważaj na siebie i dbaj tam. Jedz dużo. Próbuj wszystkiego! Ahh... Po prostu żyj... - kazania Mindy.
- Ha ha tak tak... To tylko 2 tygodnie. - powiedziałam. Wiem, że i tak będę tęsknić.
- 2 tygodnie? Myślałam, że krócej... Czemu mi nikt nie powiedział? Ja bez niej tyle nie wytrzymam! - zaczeła smutno krzyczeć ciężarna młoda kobieta.
- Spokojnie. Będę dzwoniła.
- No ja mam nadzieje.Tata włożył moje walizki do bagażnika, a sam usiadł za kierownicą auta. Przytuliłam każdego i usiadłam obok niego. Z mamą pożegnałam się w domu. Rozpłakała się. Chyba pierwszy raz widziałam aby się o mnie martwiła czy coś takiego. To miłe uczucie.
Na całe auto było słychać radio, w którym leciała moja piosenka. Tata oczywiście, gdy usłyszał pierwsze dźwięki podgłośnił, a ja zaczełam śpiewać.
- Koncert na żywo!!! - powiedział i zaczął nucić słowa hitu tego lata. ( Skromność )
Dojechaliśmy na lotnisko. Pożegnałam się z tatą. Spojrzałam jeszcze raz na mój kraj. Za kilka godzin będę w Koreiiii!!! Ha ha...
Wysiadłam z auta i wsiadłam w drugie auto, gdzie siedzieli ochroniarze. Podjechaliśmy pod sam samolot. Wszędzie fani. Przed lotem zrobili mi kilka zdjęć i dałam kilka autografów.
Przeszłam wszystkie kontrole i zajełam miejsce w prywatnym samolocie, gdzie jestem tylko ja i ochrona.
- Przeprasza? Gdzie ma pani swojego menadżera? - zapytał jeden z ochroniarzy. Jestem taka stara, że mówi mi pani? Mam 18 lat za kilka dni. Dopiero!
- Dojedzie za kilka dni. - odpowiedziałam.
- Nie boisz się? - zapytał. W sumie sama nie wiem. Lie powiedział, że przyleci pojutrze. Myślę, że dam radę.
- Nie. - odpowiedziałam krótko. Jakoś nie chciało mi się z nim gadać. Był taki jakiś nieprzyjemny.
Wziełam słuchawki i oczywiście zaplątane... Ugh... Odplątałam i włączyłam piosenki BTS, później jeszcze innych tego typu zespołów. Całą drogę przesiedziałam zaopatrzona w obraz za oknem samolotu. W końcu zasnełam... Obok misia.
![](https://img.wattpad.com/cover/127182633-288-k300591.jpg)
CZYTASZ
ZRANIONA?//BTS
Novela Juvenil" Marzenia się nie spełniają, marzenia się spełnia ". Watro walczyć o swoje. Najlepszy: #177 w kategorii FIKCJA DLA NASTOLATKÓW