66

294 19 12
                                    

Pov. Marnie

Jestem w ciąży. Będę miała dziecko. Jestem w ciąży i będę mamą. Urodzę dziecko. Muszę być silna. Nie poddam się. Będę walczyć.

I zaczęło się. Poranne mdłości. Z tego co nam wczoraj powiedział lekarz to jestem w drugim tygodniu ciąży. Boli... Wszystko mnie boli. Jestem mi teraz strasznie niedobrze. Kręci mi się w głowie i co chwile latam do toalety aby zwrócić śniadanie, którego tam już dawno nie ma. Podobno większość kobiet tak ma. Może później będzie lepiej.

- Córcia jesteś tam? - mama dobija się do łazienki. No w sumie się nie dziwie. Od kąd przyjechali zamknęłam się w łazience i robię te ohydne rzeczy... Słyszałam, że się martwią. Wiem, że chcieli wyciągnąć od chłopaków informacje o moim zdrowiu.

- Otworzysz drzwi? My się martwimy. Nikt nie chce nam nic powiedzieć. Ja dłużej nie wytrzymam... Marnie! Do jasnej cholery otwieraj!

- Mamo! Już. Czekaj...

Przemyłam twarz zimną wodą i powoli otworzyłam drzwi.

- Boże... Jak ty wyglądasz... Co ci jest? Kochanie... Chodź. Połóż się tutaj... Ty w czerwonych włosach przynieś wodę. Proszę. - zwróciła się do Nadziejki. Zapomniałam w sumie. Przecież nie zna chłopaków. Yoongiego poznała bardzo dobrze. Jestem zadowolona bo polubiła go i tata w sumie też.

- Powiesz nam w końcu co z tobą się dzieje? - widzę już, że jak im teraz ni powiem to rozniosą mi dom.

- Bo... Ja jestem w ciąży...
- Będę babcią!!! O Jezusie kochany. Jeaaa będę babcią. Chimek słyszałeś!!!
- Tak tak... Słyszałem proszę pani. - powiedział rozbawiony Jimin. No nieźle mamo. Już jakieś zdrobnienia.
- Jesteś w ciąży z Yoongim prawda? - zapytał tata.
-Tato a z kim? - zapytałam. No nie...
- No ja nie wiem co ty tutaj robisz...
- Tato!
- Zapewniam pana, że to na pewno moje dziecko. - wtrącił się mój narzeczony.
- Och... To dobrze. To czemu...
- Tato, mam torbiel.
- Masz co? - wystraszona mama to jak taki smok rzygający tęczą.
- To łagodny rak jajnika ale jak się nie powiększy to nie zagraża dziecku.
- Jak to?
- Jesteśmy teraz pod dobrą opieką. Jestem kontrolowana. Lekarz powiedział, że wszystko będzie dobrze. Nie martwcie się.
- Ale... Dobrze córeczko. Tylko masz mi o wszystkim mówić.
-Tak. Ja o to zadbam. - och... Ty. Suga!
- Dobra a teraz powiedzcie mi jak się nazywacie. - - wskazała na szóstkę chłopaków rozwalonych na kanapie.

Oni chyba nawet tego nie usłyszeli. Są za bardzo zajęci grą. Dzieci normalnie.

- Może ja to zrobię? - zapytałam.
- No tak chyba będzie szybciej.
- To tak ten w czerwonych włosach to Hoseok, czyli J-Hope. Później mamy czarne włosy. SeokJin, czyli Jin to ten tam a Jungkook to Jungkook i to ten co gra na konsoli. Obok niego siedzi Taehyung, V. A na ziemi siedzi naprzeciwko Chima, którego już znasz Namjoon, czyli RM lider tych debili.
- Czekaj, czekaj... Hoseok, SeokJin, Namjoon, Taehyung, Jungook i Chimek?
- Tak mamo. Ha ha.. Chimek!!!
- Co?
- Nic teraz tak będę na ciebie mówiła.
- Zajęte.
- Co?
- No twoja mama już to wymyśliła ty musisz inne.
- Ale ja nie chce!
- Ahh... Ciąża...
- Ha ha...

Razem z Yoongi pojechaliśmy załatwić najpotrzebniejsze rzeczy na ślub i wysłać zaproszenia. Trochę tego jest. Nowy termin - 17 czerwca. Sala zaklepana, o zespół to tam nie musimy się martwić, potem kwiaty to już wybrałam, zastawę też teraz dekoracje. Ok no to jedziemy na wybór torta. Musi być jakiś mega duży i mega dobry. Nie za słodki ale też nie za mało słodki. Musi byc idealny.

- Chyba najlepszy będzie ten. To jest największy jaki pieczemy. Ma sześć pięter o różnych samakach, które już państwo wybierają. Na górze napis w sercu. Cały jest biały posypany czerwonymi małymi serduszkami. Klijenci bardzo chwalą.
- Dobrze to niech będzie ten a teraz smaki to każde spróbujemy ok?
- Na miejscu?
- Tak.
- Zaraz podam.

Dziewczyna przyniosła nam chyba z 20 tych smaków. Ja nie wiem kiedy my zdecydujemy.

- Czekoladowy na bank musi być. - mówię mu gdy w moich ustach rozpływa się pierwszy kęs ciasta. Za każdym tak jest... Dlaczego ja nie umiem się zdecydować!!!

- Wybieramy czekolada, malina, truskawka, jagoda, cytryna i porzeczka. - standard najlepszy. Zawsze i wszędzie. To co nie zjedliśmy wzieliśmy do domu. Chłopaki na pewno się ucieszą.

Korzystajac z okazji, że moja mama zostanie jeszcze przez kilka dni to pomoże mi wybrać suknię. Razem z Amie pójdziemy jutro albo pojutrze na poszukiwania tej jedynej! Musimy coś ładnego znaleźć. Bo jak nie my to kto?

Po całym dzisiejszym lataniu, nażarciu się i częstej wizycie w toaleciu zrobiłam sobie ciepłą, odprężającą kąpiel. Chciałam gorącą ale w ciąży przecież nie można. Muszę się pilnować. Umyta zrobiłam wieczorne czynności, zgasiłam światło w naszym pokoju i wtuliłam się w mojego mężczyznę. To mój taki kaloryfelek, bo mi zawsze jest zimno a no jest gorący. Nie wyobrażam sobie życia bez niego. Ja nie wiem jak ja mogłam przez tyle lat go nie znać? Jak ja wtedy funkcjonowałam? On jest moim powietrzem. Bez niego zginę.

ZRANIONA?//BTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz