63

297 20 1
                                    

Pojechaliśmy dosłownie na chwilę do naszego domu aby przywitać się ze wszystkimi w nowym roku i już osobno lecieliśmy w dalszą podróż. Teraz do Polski. Będę tam przez trzy dni. Zrezygnowałam z hotelu i pojechałam pod mój dawny dom. Hmm.. Jak to brzmi. Wyporowadziłam się niecały rok temu a już nie chcę tam wracać. Wolę nasz dom w Korei. Tam wszystko mam gdzie chce i gdzie mi się podoba.

W domu oczywiście każdy się na mnie rzucał i mocno przytulał. Zaraz mnie uduszą!!

Zmęczona podróżą i zmianą godzin od razu jak położyłam się łóżku to zasnełam. Śniło mi się wielkie czekoladowe ciastko, które chodziło i wołało aby go zjeść. Już miałam rozkoszować się tym smakiem ale usłyszałam pukanie do mojego pokoju.

- Proszę!
- Cześć! Dopiero teraz dowiedziałem się, że przyleciałaś.
- No. Daj mi chwilkę. Ogarnę się. - wziełam czyste ubrania i weszłam do łazienki. Szybko umyłam zęby a włosy spiełam w niechlujnego koka. I tak nigdzie dzisiaj nie wychodzę.

- Dobra już jestem.
- Każdy gdzieś wyjechał... Albo ma dziecko. Z naszej paczki to tylko ja zostałem i muszę się użerać z tymi nauczycielami SAM! - podkreślił ostatnie słowa ale wszystko mówił z uśmiechem.

No w sumie ma rację bo Alan nadal w LA, Amie wyjechała ze mną i będzie chodzić do szkoły w Korei tak jak ja czasmi, bo czasami nie będę miała czasu. A Mindy i Jesse postanowili zrobić sobie rok przerwy. Za rok wrócą do szkoły i ją wreszcie skończą. Młodzi rodzice są bardzo zaangażowani w opiekę nad malutkim Andrewem.

- Nie będzie tak źle... Dasz radę. - wzróciłam się do Matta, który siedział na moim biurku wymachując nogami.

- Idziemy na lody?
- Pewnie ale ty stawiasz! - powiedziałam i wystawiłam mu język.

W kawiarni nie odbyło się bez zdjęć i autografów. Życie gwiazdy. Kupiliśmy nasze ulubione smaki, pochodziliśmy trochę po parku, obserwowaliśmy naturę przyrody aż zadzwonił telefon. Wyciągam, włączam a tu nic. Zero!! Matt wyciąga swój i to właśnie jego dzwonił.

- Siema.
- Siedze.
- Z gwiazdą.
- Nie interesuj się.
- Teraz?
- Gdzie?
- Dobra będę za 10 minut. - powiedział do telefonu, po czym spojrzał na mnie przepraszającym wzrokiem.

- Marnie muszę iść Branden dzwonił.
- Chwila a to czasem nie ten...
- Tak to on.
- A ona?
- Okazała się być jakąś psychiczna. A Branden okazał się spoko i teraz się przyjaźnimy.
- A on nie mieszka w Korei?
- W sumie nie wiem bo odkąd przyjechał to był w Polsce.
- Aha. Ok.
- Dobra ja lecę. Do zobaczenia na koncercie. - przytulił mnie i odszedł.

Weszłam do domu i od razu poczułam zapach jedzenia. Lisa wie co lubię. Upiekła mi czekoladowe ciasto. Mmmm... Niebo w gębie.

- Lisa dasz mi przepis na to ciasto? - powiedziałam podnosząc kawałek słodyczy.
- Tak a po co ci?
- Chciałabym upiec dla chłopaków.
- O to świetny pomysł. Już ci podaje.
- Dzięki. - powiedziałam gdy wręczała mi kartkę z przepisem.

Wziełam prezent i podreptałam do mieszkania moich przyjaciół. Muszę zobaczyć mojego chrześniaka.

- Marnie! - i rzuciła się na mnie.
- Mindy już już spokojnie.
- Tęskniłam.
- Ja też... Tutaj drobiazg dla małego. Gdzie on jest?
- Poszedł na spacer z Jessem.
- Mamuśka ma wolne! - powiedziałam poruszając brwiami.
- Haha... Ta chodź zrobię herbatę.

Pogadałam i pobawiłam się z małym. On jest taki słodkiii!!

Wróciłam do domu i cały wieczór przesiedziałam na kanapie w towarzyskie rodziców. Oglągaliśmy komedię i co chwile parskałam śmiechem. Lubię takie chwile gdzie robimy coś razem nie ważne co byle razem.

ZRANIONA?//BTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz