64

304 21 6
                                    

Rano wstsłam tak gdzieś o 10 i od razu pojechałam ma przymiarki i próbę. Zawsze przed występem jest takie zamieszanie. Masakra.

- Marnie Wilson proszona na scenę! - aż podskoczyłam, serio się przestraszyłam.

Dali mi mikrofn.

- Raz dwa dwa trzy raz próba mikrofonu dwa trzy.

Śpiewałam, tańczyłam i mówiłam co trzeba poprawić w akustyce. Spociłam się. Fujjjj... Za bardzo chcem aby wszystko wyszło dobrze.

Lie odwiózł mnie do domu, gdzie umyłam się i zrobiłam wszystkie inne pielęgnacyjne rzeczy. Zjadłam sobie coś i na pieszo powolutku szłam sobie do miejsca występu. Mam jeszcze czas. Wyciągnełam słuchawki i ugh... Zaplątane. Dobra już. I włączyłam moją playlistę. Zmęczyłam się. Serio muszę popracować nad moją kondycją. Ostatnio coraz bardziej się pogarsza. Nie wiem czemu.

Usiadłam na czerwonej ławeczce w parku naprzeciwko placu zabaw, gdzie bawiły się dzieci. Jakaś dziewczynka zabrała chłopczykowi zabawkę. Ten się rozpłakał. Ona mu to oddała. Boże... Dzieci są takie słodkie. Jakiś pan biega. Jakaś strasza para spaceruje koło fontanny. Wstałam i już miała iść gdy usłyszałam piosenkę. Jakieś trzy dziewczyny, wyglądające na około 14 lat tańczyły do mojej piosenki!!! Mojej!!! Aaaa!!! To jest takie piękne. Ludzie cię doceniają... Im się to podoba. Te dziewczyny tańczyły z pasją... One serio musiały długo się uczyć bo wykonują wszystko perfekcyjnie. MiMi z reguły ma trudne choreografie. Podeszłam bliżej i postanowiłam poczekać aż skończą. Były tak zajęte i wczute w wykonywaną przez siebie, że nawet mnie nie zauważyły. Gdy skończyły zaczełam klaskać. Popatrzyły na mnie i no i nic nie mówiły. Zatkało je. Jedna się nawet popłakała.

- Jestem pod wrażeniem. - powiedziałam.
- Dziękujemy.
- Ile się tego uczyliście?
- Równo tydzień. - odpowiedziała jedna.
- A umiecie coś jeszcze?
- Umiemy wszystko.
- Serio?
- Tak. Bardzo lubimy tańczyć i bardzo lubimy muzykę MiMi.
- Oooo...
- Jesteśmy z tobą od samego początku i podziwiamy.
- Mogę zatańczyć z wami?
- Chcesz? Boże... Nie wierzę.
- Ha ha tak... To do czego?
- Em numer 2!

Tańczyłam sobie spokojnie aż nagle zmiana... Inna piosenka. A to skubane no... Nie spodziewałam się tego. Zaczełam się śmiać a zaraz po mnie te trzy sprytne dzieciaki.

- Możemy zrobić sobie zdjęcie? - zapytała inna.
- Pewnie.
- Będziemy dzisiaj też na twoim koncercie.
- Właśnie. O kurde... Przepraszam was muszę lecieć. Jestem już spóźniona.
- Powodzenia!

Biegłam z prędkością światła. Zdyszana weszłam do mojej garderoby a każdy patrzył na mnie z takim wściekłym spojrzeniem. Szybko Emma podała mi ubrania i wepchneła do łazienki. Dała mi 10 minut. Emma to moja prywatna stylistka i makijażystka. Z polecenia bagtanów. Na początku chciałam aby tu była Amie ale wytwórnia zatrudniła już pracownicę i tak głupio mi było od razu ją wywalić. Na razie sprawuje się świetnie. Wybiera mi cudowną odzież i robi błyszczący make-up, a przy okazji jest zabawna. Polubiłam ją.

- Teraz siadaj i się nie ruszaj. - rozkazała.

Gdy byłam już gotowa podeszłam do speca od tych wszystkich kabelków. On zamątował mi mikrofon. Teraz czekałam na sygnał ogłaszający, że mogę już wejść na scenę.

- Cześć!!!!! Zaczynamy? - w odpowiedzi usyłyszałam głośne tak ale Marnie jest głucha.
- Głośniej! - teraz to wogóle oguchłam.

Każdej piosence towarzyszyły piski i śpiewy fanów.

- Na koniec chciałabym pozdrowić wszystkie osoby, które tańczą. Dzisiaj doświadczyłam bardzo miłe spotkanie i jestem zaszokowana ile miłości w to dajecie. Dziękuję!!! - ukłoniłam się i zeszłam.

- Brawo! Dobrze ci poszło. - i  przybiłam piątkę z moim menadżerem.

Szybciuteńko się przebrałam a Emma odświeżyła mi makijaż. Idę teraz jasnym korytarzem na fanmeeting. Przede mną, za mną i po bokach są ludzie. Nazywam ich " czarnymi ", bo są ubrani zawsze na czarno i są ochroniarzami. Proste.

Weszłam i zajełam swoje miejsce. Zaczeli wpuszczać. Najpierw każdy robi sobie ze mną zdjęcie i dostaje autograf a potem już na siedząco zadają pytania.

Każda MI.A.MI przyniosła dla mnie jakiś prezent. Multum tego jest. Czarni pakują to do kartonów. Wszystko będę oglądała już w domu.

Nazwa mojego fandomu wymyśiłam ot tak. Mój pseudonim i po środku A co miało być A.R.M.Y. Myślę ,że całkiem fajnie to wygląda.

Teraz usiadłam za stołem a moi fani na krzesełkach przede mną.

Fan: Tęsknisz czasami za Polską?
- O tak... Czasami mi brakuje tego wszystkiego co tu jest. Tęsknie za rodziną i przyjaciółmi, ale wiem co mam tam.

Fan: A co masz tam?
- Dużo. Świetnych przyjaciół, narzeczonego i piękny dom.

Fan: Właśnie a jak twój związek z Sugą?
- Bardzo go kocham.

Fan: Nie przeszkadza ci różnica wieku?
- Nie jest ona aż tak bardzo duża.

Pytań było jeszcze bardzo wiele. Ale na wszystkie odpowiedziałam szczerze i z seruszkiem.

Pożegnałam się z rodzicami a Lie wziął mi moje walizki. Już teraz lecę do ostatniego miejesca. Do Niemczech. Nie jest to daleko ale mamy prywatny samolot więc musimy go wykorzystać.

Sara i Lie roztali się. Nie jestem do końca pewna przyczyny i nie mogę zrozumieć dlaczego tak się stało. Oni do siebie tak pasowali. Mojego menadżera już nic nie trzymało w Polsce więc przeprowadził się do Korei. My mieszkamy blisko reszty BTS a on mieszka blisko nas. Jesteśmy takimi dalszymi sąsiadami.

ZRANIONA?//BTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz