44

438 26 3
                                    

Obuził mnie dźwięk otwieranych drzwi. Otworzyłam oczy a w nich ujrzałam Lie. Kiedy zorientował się, że wstałam zaczął śpiewać " sto lat " i wręczył mi śniadanie. Na stosie naleśników stała zapalona świeczka. Szybko zdmuchnełam a chłopak zaczął bić brawo. Kazał mi się szybko ubrać bo zabiera mnie na zakupy i podkreślił, że to on płaci. Oho... Nie wiesz w co się pakujesz...

Krążyliśmy po całej galerii już bardzo długo. Menadżer co chwile patrzył na wyświetlacz jego komórki. Pewnie się nudził... Nie kupiłam dużo rzeczy, bo nie lubię jak ktoś za mnie płaci. Nie lubię wykorzystywać ludzi. Lie powiedział, że za chwilę wracamy do hotelu. Teraz był cały taki jagby podniecony? Nie wiem co on kombinuje... W drodze powrotnej na drodze napotkaliśmy lodziarnię. Bez zastanowienia weszliśmy i kupiliśmy sobie po gałce tego pysznego przysmaku. Zadowoleni ruszyliśmy przed siebie.

Przed samymi drzwiami Lie zabrał moje zakupy i powiedział, że zaraz wróci. Podobno jakaś ważna sprawa. Ściemnia. Dobra... Nie ważne.

Otworzyłam drzwi. Zapaliłam światło i nagle z nikąd wyskoczyli wszyscy! Nie mam pojęcia skąd oni się tu wzięli. Przez dłuższą chwilę stałam zdziwiona z rozszerzonymi oczami. Przede mną stali Amie, Mindy, Jesse,  Matt, Sara i nawet Alan. Kurde... Wszyscy pamiętali. Wszyscy przyjechali na drugi koniec świata dla mnie... Po moich policzkach poleciały łzy szczęścia. Dostałam od nich mnóstwo prezentów ale one się nie liczyły. Liczyło się tylko to, że oni tu są.

- Sara? Już czas. - wbiegł Matt niczym tornado i zasapany powiedział to co chciał. W dziwny sposób ale ok nie wnikam.
- Już? Dobra Marnie idziemy na górę! Pokażesz mi swój pokój? - nawet nie próbowała udawać zaciekawienia.
- Umm... Jasne? O co chodzi? - to wszystko wydaje mi się takie dziwne no nic.

Oprowadziłam ją po domu. Rozmawiałyśmy tylko o tym jak bardzo tęksni za mną i wogóle. Kocham ją!!!

- Marnie chodź! - zawołał coś za szczęśliwi Lie.

Zeszłam na dół i o mało co nie zemdlałam. Jprl. Przedemną stało we własnej osobie całe BTS. Jak oni to? Aaaaaaaaa!!!!

Suga... On i ten uśmiech... Ahhhh... To najlepszy prezent na świecie! Aaaaa... Nie mogę normalnie. Tyle emocji.

- Hej wszystkiego najlepszego! - przerwał tą ciszę radosny RM.
- Dziękuję! - wydukałam, nadal nie wiem co się tutaj właśnie dzieje. Czy to sen?

- Mindy możesz mnie uszczypnąć? - poprosiłam przyjaciółkę na co wszyscy wybuchneli śmiechem.

Każdy po kolei składał mi życzenia. Ostatni był Yoongi.

- Jeszcze raz wszystkiego co najlepsze. Dobrych utworów, kariery, sławy i przyjaciół tak wspaniałych jak ci tu obecni :) A tu masz prezent od nas... Mogę?

Pokiwałam twierdząco głową. Mój mąż zawiesił na mojej szyji łańcuszek z napisem:

" Od BTS dla Marnie ❤ "

No i teraz byłam kompletnie rozmazana. Wszystkie moje łzy już chyba wyleciały. Jestem mega szczęśliwa.

Zrobiłam sobie ze wszystkimi zdjęcie i oczywiście poprosiłam o autografy!! Mam wszystkich z specjalną dedykacją dla mnie!

Z każdym rozmawiałam dużooo! Nie mogę się opanować. Tyle szczęścia w jeden dzień to za dużo na moją psychikę.

- Yoongi czemu Marnie ma twoją kurtkę? - zapytał kosmita.
- Yuh? Co? - odparł po czym podreptał w stronę reszty.

Podszedł do mnie.

- Zapłakana i pijana dziewczyna z parku?
- Chłopak z zeszytem?

Oboje zaczęliśmy się śmiać, wszyscy patrzyli na nas jak na idiotów. Nie przeszkadza mi to...

Niestety chłopaki musieli już iść. Poprosili mnie o mój numer i wyszli.

Poimrezowaliśmy trochę, posprzątaliśmy i każdy rozszedł się do swojego pokoju. Jutro wieczorem a dokładnie to dzisiaj wieczorem mają lot spowrotem do Polski.

Zmęczona ale niesamowicie szczęśliwa zasnełam.

Moje marzenia się spełniają i to w ekspresowym tempie. Warto marzyć.

ZRANIONA?//BTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz