Obawy Niepokonanego

5.3K 378 52
                                    

Blondyn wahał się przed wejściem do gabinetu Hokage, nie wiedział jak dziadek zareaguje na jego prośbę. Nie pierwszy raz w życiu się bał, bał się ponownej utraty. Nie chciał się do tego przyznać, ale przywiązał się do tej dwójki. Do życia nie przepełnionego smutkiem i cierpieniem. Do życia bez koszmarów i strachu.

- Proszę! - Krzyknął Satorubi po usłyszeniu pukania. Kiedy drzwi otworzył Naruto, wiedział, że chłopak ma ważną sprawę. Inaczej wparowałby tu za pomocą Hiraishin no jutsu, nie przejmując się regułami i formalnością. Był idealnym połączeniem swoich rodziców, co dawało częstą zmianę nastrojów. Raz był poważny jak Minato, raz wybuchowy jak Kushina.

- Dziadku, mam pewną sprawę. - Zaczął patrząc uważnie w ciepłe brązowe oczy staruszka. - Chodzi o egzamin. Dostałem wiadomość od Jiraiyi, że Orochimaru zaczął działać. Prędzej czy później przyjdzie po Sasuke i jego sharingana. Egzamin może być do tego idealną okazją. - Wyjaśnił. W tej chwili bardzo przypominał swojego ojca. Miał w oczach determinacje, skrytą za maską powagi.

- Czego ode mnie oczekujesz? - Spytał. - Nie możemy zrobić z Sasuke i innych przynęty. - Oświadczył stanowczo.

- Nie o to mi chodziło. Chce stworzyć z Sasuke i Sakurą tymczasową drużynę. Nie będę ingerował jeśli nie zajdzie taka potrzeba. - Powiedział ciszej, ale staruszek i tak to usłyszał.

- Rozumiem. To nie jest taki zły pomysł, ale czy dasz radę Orochimaru?

- Nie wiem, ale zrobię wszystko dla dobra moich uczniów.

***

Szedł z nimi przez całą drogę przez budynek. Nie poinformował ich jeszcze o swojej roli w egzaminie. Wcześniej odwiedził Ino, Shikamaru i Chojiego. Założył im pieczęcie na niektóre wspomnienia. Wszystkie dotyczyły oczywiście jego. Nie mógł przecież pozwolić, żeby jego misterny plan został zniszczony przez trójkę dzieciaków. Oczywiście poinformował o tym Asume.

Od progu uderzyła go żądza mordu. Silna nieokiełznana chakra, kryjąca w sobie nienawiść i mrok. Chłopak skupił się na niej.

~ To on... Czuje go... Shukaku. - W podświadomości blondyna odezwał się głos Kyuubiego no Kitsune, Kuramy.

- Ichibi. - Szepnął tak cicho, że nikt go nie usłyszał.

- Naruto-sensei? - Odezwała się Sakura. Blondyn odsunął ich na bezpieczną odległość od innych.

- Od tej pory zwracacie się do mnie po imieniu, Naruto. - Mruknął. - Nie mogę zdradzić szczegółów, ale od tej pory udajemy zwykłą drużynę genninów.

- Ale... - Zaczął Sasuke.

- Żadnego, ale. - Upomniał go Uzumaki i poszli dalej. Sakura dopiero teraz zauważyła, że jej mistrz nie założył swojej zielonej kamizelki. Miał zwykłe ubrania, jakie mógłby nosić byle jaki gennin.  Nosił lekko za dużą pomarańczową bluzę z założonym na głowę kapturem, która świetnie zakrywała jego blond włosy.  Na jego ramieniu widać było opaskę z herbem klanu Uzumaki. 

Gdy doszli do niby trzeciego piętra, które tak naprawdę było drugim z genjutsu. W przejściu stało dwóch chunninów - Izumo i Kotetsu. Blokowali drogę i dzięki henge wyglądali jak gennini. Jeden z nich odepchnął chłopaka z obrzydliwie zielonym kostiumem, który nazywał się Rock Lee i był w drużynie Guya.

- Wyświadczamy wam tylko przysługę. - Zaśmiał się Kotetsu. Takie właśnie było ich zadanie, ich, egzaminatorów, odstraszać genninów, którzy nie mają szans. W tym czasie Izumo zaatakował Sasuke z pół obrotu. Brunet chciał zrobić to samo, żeby zatrzymać cios. Niespodziewanie między nimi wkradł się Lee, garnkowłosy zatrzymał oba ciosy po jednej ręce na każdy. Uchiha był zaskoczony szybkością gennina.

Naruto westchnął rozpoznając w chłopaku młodszą wersję Guya. Wiedział, że jego uczniowie będą mieli ciężko jeśli trafią akurat na niego.

- Hej to nie tak miało wyglądać. - Rzekł chłopak z klanu Hyuga, obok niego stała dziewczyna z charakterystyczną fryzurą. - Mieliśmy nie rzucać się w oczy.

- Ale... - Mruknął zielony. Dziewczyna pokręciła głową w geście wszechogarniającego załamania. Rock podszedł do Sakury, która była nie tyle wystraszona co obrzydzona przez wielkie i grube brwi Rocka. - Nazywam się Rock Lee. A ty jesteś Sakura, tak? Zostań moją dziewczyną! Będę cię chronił aż do śmierci. - Mówiąc to uśmiechnął się i pokazał gest kciuka podniesionego do góry. To było raczej dziwne.

- Nie ma mowy. - Szybko ugasiła jego zapał. - Nie będę dziewczyną kogoś kto minutę temu nie był pewny jak się nazywam. - Na te słowa Naruto uśmiechnął się w duchu.

~ Mądra odpowiedź. - Pomyślał. Przez chwilę bał się, że dziewczyna powie coś o brwiach chłopaka, co pokazałoby tylko jaka jest płytka.

- Hej! Ty tam. Przedstaw się. - Rozkazał Hyuga wskazując na Sasuke.

- Jeśli chcesz poznać czyjeś imię, najpierw podaj swoje. - Odpowiedział arogancko.

- Jesteś nowicjuszem? Ile masz lat? - Tamten nie dawał za wygraną.

- A co cię to obchodzi?

- Co? - Hyuga był wyraźnie zirytowany. Na korytarzu panowała gęsta atmosfera.

- Naruto-kun! Sasuke! - Zawołała Sakura. Dziwnie się czuła nie dodając do imienia blondyna sensei, ale i tak brzmiało to całkiem nieźle. - Chodźmy już! - Chwilę później znów zaczepił ich garnkowłosy.

- Poczekaj! - Zawołał Lee.

C.D.N.

Całkowicie wykończona psychicznie LadyHelloBell

Naruto - Mistrz Sakury i SasukeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz