Prawdziwa dziedziczka Hyuga

1.3K 111 22
                                    

Zaskoczona ciemnowłosa podniosła na niego swoje białe oczy, legendarny byakugan dziedziczony z pokolenia na pokolenie w klanie Hyuga, i w gałęziach i w trzonie. Gdy Naruto po raz pierwszy zobaczył oczy Hinaty uznał je za piękne, były przeciwieństwem sharingana nienawiści, były słabsze lecz jakże czyste i niewinne. To samo pomyślała Avarai, którą dziewczyna zachwyciła swoim wspaniałym tańcem taijutsu gdy dorównywała jej bratu podczas tamtej walki. Ile musiała trenować by to osiągnąć? Co musiała poświęcić  i co nią kierowało? To wiedziała tylko granatowowłosa.

- To nie możliwe, Naruto-kun! Nie pokonam Hanabi, to bezcelowe! - Trajkotała próbując znaleźć odpowiednie argumenty przeciwko tej walce. Czy chodziło o to, że bała się do niej stanąć? Nie, bała się oczu człowieka, który teoretycznie był jej ojcem, ale dla niej był potworem. Czystym złem, które niszczyło wszystko na swej drodze.

Doskonale pamiętała tamtą walkę podczas której pokonała ją jej młodsza siostra, która już wtedy była silniejsza, z łatwością opanowywała techniki na którą ją nie było stać i nie było w tym nic dziwnego, bo to była prawdziwa dziedziczka klanu. Ona sama została wtedy ostatecznie odtrącona przez rodzinę i siłą wepchnięta pod skrzydła Kurenai, jej sensei. Szczytem okrucieństwa było to, że jej ojciec powiedział, że nie obchodzi go to czy zginie na misji, była hańbą, której sam chętnie by się pozbył.

- Owszem, dasz radę, Hinata. - Upewniał ją Uzumaki, ale nawet jemu nie chciała zaufać w tej kwestii. - Jeśli wygrasz będziesz mogła poprowadzić walkę, wykazać się, będziesz mogła udowodnić swojemu ojcu, że się myli. Nie chcesz tego, Hinata?

- Ja...

- Nie męcz jej Naruto. - Upomniała go kuzynka widząc przerażenie na twarzy młodej kunoichi. Następnie podeszła do niej chcąc wziąć sprawy w swoje ręce. - Wystarczy, że spróbujesz, dobrze? - To też nie działało. - Czy myślisz, że Naruto jest słaby?

- Oczywiście, że nie. - Odparła bez wahania.

- Wyzwałaś go, walczyłaś z nim i dawałaś sobie radę, tu nie ma zbyt wielu osób, które poradziłoby sobie tak dobrze. Jestem pewna, że skoro poradziłaś sobie z nim poradzisz sobie też z siostrą.  - Uśmiechnęła się do niej przyjaźnie.

***

Walkę miało prawo oglądać wielu ludzi, wszyscy członkowie klanu Hyuga, rada wioski, która ostatecznie miała zawyrokować czy któraś z nich nadaje się na dziedziczkę klanu, Hokage oraz w tym wypadku drużyna Naruto, która w ostatnich dniach objęła w wiosce funkcję drużyny specjalnej. Było wiele osób im nieprzychylnym, ale nic nie mogli zrobić wiedząc, że bez niego zginą.

Hanabi patrzyła na siostrę w smutnym milczeniu zastanawiając się ile jeszcze dziewczyna będzie musiała znieść przez ich ojca. Już drugi raz zapowiadało się, że przegra publicznie i tym razem nie tylko klan mogła stracić, ale i całą dumę oraz godność. Młodsza Hyuga tak jak rodzic nie doceniała kunoichi, która w trening włożyła wszystko co miała.

Sędzią nie mógł być Uzumaki ze względu na to, że ewidentnie trzymał kciuki za Hinatą, a sędzia powinien być bezstronny. Właśnie dlatego zostały nim trzy osoby - Kakashi, Tsunade i Guy. W ten sposób wszystko miało przebiec uczciwie.

Na to wszystko spoglądał z boku także Neji, który naturalnie był za swoją starszą kuzynką, ze względu na to, że praktycznie nie znał młodszej, która zajęta wymaganiami swojego ojca spędzała cały swój czas ze starszyzną klanu. Nie widziała jego ciężkich treningów z jej siostrą, długich i codziennych przez które powoli dostawał obsesji na punkcie ćwiczeń tak jak Lee i Guy, ale ćwiczył z nią bo o to prosiła. Nie mógł zostawić jej samej tak jak cały klan zwłaszcza po tym jak bardzo ją kiedyś zranił, jeszcze podczas egzaminu na chunnina. Prawie przez niego umarła.

Obie dziewczyny przyjęły tą samą pozycję walcząc w charakterystycznym dla klanu stylu walki taijutsu - Jyuuken. I wtedy zaczęło się, a lekceważenie Hanabi okazało się jej najgorszym błędem. Granatowowłosa od razu przybiła młodszą siostrę do muru atakując bliźniaczymi pięściami lwa.

Ich ojciec zamarł patrząc jak jego dziedziczka bardzo szybko traci kontrolę nad walką. Tempo narzucała Hinata nie patrząc na dziewczynę jak na siostrę, patrzyła na nią jak na przeciwniczkę wiedząc, że teraz nie może pozwolić sobie na przegraną. Naruto na nią liczył, chciał by poprowadziła ludzi na członkinię Akatsuki. Zaufał jej sile, uznał jej taijutsu. To motywowało ją do zadania pierwszego poważniejszego ciosu.

Ręka naładowana dotknęła płasko ramienia młodszej dziewczyny, która zacisnęła zęby tak mocno, że z jej ust nie wydostać się żaden dźwięk. Była przyzwyczajona do tego typu obrażeń poprzez dziesiątki walk przeprowadzonych z ojcem. Zaskoczyło ją to jednak, jej starsza siostra nie tylko jej dorównywała, ale i... Przewyższała.

Powaga z jaką na nią patrzyła przerażała Hanabi, która pamiętała jej słabe drżące tęczówki, którymi spoglądała na nią przerażona tym, że może skrzywdzić swoją siostrzyczkę, a jednocześnie, bo wiedziała, że przegra ten pojedynek i zawiedzie ojca. Gdzie podziała się tamta Hinata?

Jej prawa ręka do niczego się na razie nie nadawała, ale nie zamierzała się poddać z takiego powodu. Wyjęła z kabury kilka kunai i shurikenów, by rzucić nimi w granatowowłosą, ale wtedy przyjęła ona charakterystyczną pozę do obronnego wiru - techniki której dotychczas obie nie umiały. Błękitna chakra zaczęła kłębić się u jej stóp, by w końcu zamienić się w błękitną kopułę.

Widownia również zamarła, wiedząc, że pojedynek się zakończył, a klan Hyuga posiadał wreszcie prawowitą dziedziczkę.

LHB

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

LHB

Naruto - Mistrz Sakury i SasukeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz