Blondyn spojrzał w żałośnie samotne oczy swojego przeciwnika, Subaku no Gaary. Patrząc na niego czuł wielki ból, można by rzec cierpienie i przeraźliwy smutek przechodzący także na niego. Wszystkie były jednak ukryte za taflami turkusowych i błękitnych tęczówek.
Pomimo, że czerwonowłosy jeszcze o tym nie wiedział, oni byli podobni...
Gaara spojrzał na blondyna pozornie spokojnym wzrokiem, który po chwili ukazał jego stan emocjonalny. W jego wyrazie twarzy, w wykrzywieniu ust, oczach, wszędzie kryło się szaleństwo.
Z jego dzbana zaczął wydostawać się piasek, jednak przez chwilę zachwiał się w powietrzu i upadł na ziemię jakby chłopak nagle stracił kontrolę. Uzumaki przeczuwając co się za chwilę stanie zaczął rzucać w chłopaka kilkoma shurikenami, tak dla sportu by rozgrzać rękę. Tak jak podejrzewał wszystkie rzucone bronie shinobi wbiły się w piaskową osłonę.
Podejrzewał piasek o zdradę, więc by bronić wioskę powinien unieszkodliwić największe zagrożenie, podnoszące ich siłę militarną do wyższego stopnia, ich jinchuuriki. Myślał wręcz książkowo, za co chwilami siebie nienawidził, bo wiedział, że on tak naprawdę myślał inaczej.
Nie widział w Gaarze tylko jinchuuriki, broni militarnej, nie przeliczał jego życia na liczby, tak jak shinobi Konohy przeliczali na nie jego życie. Patrząc na Subaku widział w nim siebie z przed lat, zagubionego i samotnego chłopaka.
Musiał walczyć, czy chciał tego czy nie.
W czasie jego rozmyślań gennin z Suny stworzył piaskowego klona. Walczył z nim używając taijutsu podobnego do tego Rocka Lee. Nagle wszystko przestało mieć znaczenie, zdecydował postawić wszystko na jedną, jedyną kartę.
- Czemu planujecie zaatakować Konohę w erze pokoju? - Spytał wymieniając ciosy z piaskiem. Nie miał pewności, nie wiedział czy zaatakuję ich Suna, ale przeczucie doprowadziło go do tej chwili, mógł to rozegrać na wiele sposobów, wybrał manipulację kimś kto jest już na wpół martwy od środka.
- Kim ty DO DIABŁA jesteś?!?! - Ryknął raz po raz łapiąc się za głowę. Piasek zaczął otaczać go ze wszystkich stron tworząc wokół niego piaskową kulę na wpół wtopioną w ziemię, piaskową aulę odgradzającą go od Naruto i wszystkich na trybunach.
W jednej chwili serce Uzumakiego zabiło szybciej, odczuwał dziwną więź z jednoogoniastym i jego nosicielem, instynktownie wyczuwał, że gennin z Suny napędzany swymi psychopatycznymi pobudkami próbował wypuścić Shukaku na zewnątrz. Niebieskooki rozejrzał się po trybunach, były zapełnione po brzegi zwykłymi cywilami i ważnymi gośćmi. Wielu przyszło tylko po to by zobaczyć walkę Uchiha.
Biju jednym uderzeniem ogona potrafiły niszczyć góry i tworzyć tsunami. Rozszalały złakniony krwi Ichibi zabiłby większość ludzi, którzy nie potrafiliby uciec od razu. To pogrążyłoby Konohę wśród innych wiosek, w dodatku oprócz Naruto nie było nikogo kto byłby zdolny powstrzymać ogoniastą bestię.
I co on do cholery miał zrobić?! Naruto wiedział, że bez pomocy Kyuubiego się nie obejdzie, ale nie mógł korzystać z pełni jego potencjału i chakry, nie potrafił się też z nim połączyć i przywołać go do pełni jego rozmiaru, zresztą dwa biju szalejące po wiosce liścia też nie byłyby dobrym rozwiązaniem.
Uzumaki posiadał klucz do swojej pieczęci, jednak przez kilka najbliższych lat nie miał zamiaru go używać. Nie ze względu na to, że nie ufał Kuramie, kochał go bardziej niż kogokolwiek innego, ale otwierając klatkę musiałby mu oddać tyle samo chakry ile daje mi on, co by go wykończyło.
Póki co przez pieczęć Namikaze mógł przywoływać miniaturkę Kuramy i przedstawiać go jako swojego suimona, oprócz tego...
- Częściowe przywołanie : Łapy lisiego Boga. - Wyszeptał blondyn.
(Wizualizacja przedstawionej sceny ~ Wykonuj instrukcję krok po kroku.
1. Wyobraź sobie scenę dokładnie taką jak w anime podczas walki Sasuke i Gaary, tylko bez Sasuke, a Gaara zaczął przeobrażanie się.
2. W miejscu gdzie stał Uchiha wyobraź sobie Naruto w dużej pomarańczowej bluzie ze znakiem klanu Uzumaki, tak by głowę miał zasłoniętą kapturem spod którego widać tylko ciemność i błękitne oczy.
3. Teraz wyobraź sobie wielkie łapy Kyuubiego z ramionami, które lewitując nad Naruto otoczone pomarańczową chakrą lisa.)
Oczy blondyna zmieniły się, teraz były to oczy Kyuubiego, czerwone z pionową czarną źrenicą, uzyskali pewne połączenie, znacznie słabsze niż takie kiedy jinchuuriki przywołuje całą bestię, jednak teraz dzielili swoje myśli, ruchy, Kurama patrzył na świat oczami Uzumakiego.
Bluza zdarła się do ramion, które teraz otaczała ta sama chakra co łapy lisa. Poruszając swoimi ramionami poruszał też tymi lisa. Kończyny natychmiast oplotły piaskową kopułą rozwalając ją doszczętnie. Ręce zniknęły tak samo jak kopiec, z którego wyłoniła się postać lekko rannego i krwawiącego Gaary. Trzymał się za ranne ramie.
Walka stanęła w martwym punkcie, a z nieba zaczęły sypać się bialutkie pióra, które po chwili złapały wszystkich cywilów i część genninów w genjutsu. Uchronili się przed tym tylko jonnini, chunnini oraz Shikamaru, Sakura, Sasuke i rodzeństwo z piasku.
- Zaczęło się. - Mruknął Naruto.
Nagle nastąpił wybuch, Uzumaki ze strachem spojrzał w jego stronę, wybuchło miejsce gdzie siedzieli Kage, shinobi Suny zaczęli atakować pozostałych na trybunach shinobi Konohy. Już miał ruszać w stronę staruszka Hiruzena, jednak w ostatniej chwili przypomniał sobie o czymś jeszcze. W środku tego wszystkiego wciąż tkwili Sakura i Sasuke, a przed nim stał jego cel.
C.D.N.
Osiągnęliśmy 9 tyś wyświetleń, jestem z siebie dumna, ale tak jak Naruto mam dylemat. Mam pomysły i główny zarys 8 książek, nawet okładki do niektórych zrobiłam, ale mam czas na pisanie tylko jednej. Nie napisze wam tu jakie są te pomysły, bo czytają to różni ludzie, mogłabym na przykład napisać potem taką książkę i zostać oskarżoną o plagiat, bo ktoś skorzystał z mojego pomysłu.
Niedługo jedna z tych książek może pojawić się na moim profilu, więc zapraszam do obserwowania.
Wasza LHB
CZYTASZ
Naruto - Mistrz Sakury i Sasuke
FanfictionW skład drużyny 7 wchodzą : Uchiha Sasuke i Haruno Sakura. Ich sensei'em jest : Uzumaki Naruto, dwunastolatek, którego życie zostało naznaczone krwią.