Nienawiść rozlała się w jego wnętrzu jak lawa wylewająca się z brzegów wulkanu. Znał to spojrzenie, pełne słabo ukrywanego poczucia winy. Przed chwilą wspomniał o Kakashim, jednym z kilku powodów, dla których nie miał zamiaru odchodzić z Konohy.
- Byliście już w wiosce. - Stwierdził po jej wyrazie twarzy. - I walczyliście z Kakashim, jak zgaduje coś mu się stało, cierpiał. - Nie otrzymał potwierdzenia, ale wiedział swoje, głównie z tego, że to właśnie ona nie odpowiedziała. - Zabije was, zarżnę jak świnie. Przyszliście po Kyuubiego, co? Dam wam zakosztować jego mocy. - Chakra lisa po raz kolejny zmieniła mu oczy, teraz były czerwone z pionową źrenicą. Nawet oni poczuli unoszącą się od niego rządzę śmierci.
Nie obchodziło go jego cierpienie po tym jak widział jej śmierć, nie obchodziło go to ile czasu spędził przy jej grobie, nie obchodziło go kompletnie nic oprócz jednego - Kakashiego. Nienawidził każdego kto go krzywdził. Jeśli ona to zrobiła nie zasługiwała na jakąkolwiek litość.
- Naruto. - Wyszeptała z bólem, ale on już jej nie słyszał. Składał pieczęcie.
- Gamaguchi Shibari! Więzienie w Żabiej jamie! - Korytarz zaczął pokrywać się tkankami, był to spory odcinek przełyku wspaniałej ropuchy z góry Myouboku, który ją zaczął wchłaniać intruzów, czyli dwójkę Uchiha. Niestety wyrwali się i używając płomieni Amaterasu uciekli blondynowi.
- Wszystko w porządku, Sasuke? - Spytał chłopca, ale ten stracił przytomność w wyniku obrażeń zadanych mu przez starszego brata. - Trzeba się zbierać nim każą nam płacić za szkody. - Mruknął cicho.
***
Sasuke obudził się kilka godzin później leżąc na kocu, który rozesłany był na gołej ziemi. Podniósł się do pozycji siedzącej sprawdzając otoczenie. Nie było wątpliwości, że był to las. Uzumaki siedział pod drzewem czytając jakąś książkę.
- Naruto-san...? - Odezwał się zwracając na siebie uwagę chłopaka.
- O, obudziłeś się, Sasuke, myślałem, że to potrwa trochę dłużej.
- Gdzie...
- Zwiali na chwilę przed tym jak straciłeś przytomność. - Wytłumaczył niebieskooki.
- Czemu się tak zachowujesz, Naruto-san? - Spytał ciemnowłosy.
- Jak?
- Tak jakby to, że ona żyje cię nie obchodziło.
- Czemu ma mnie to obchodzić? - Co prawda wydawał się beztroski, ale Uchiha zauważył jak zaciska pięści na książce.
- Nie kłam, sensei. - Końcówkę zdania dodał tylko z przyzwyczajenia, ale dodało to powagi do jego wypowiedzi. W nagrodę otrzymał tylko i wyłącznie mrożące spojrzenie błękitu.
- Świadomość, że ona żyje już sama w sobie jest ciosem, ale najbardziej zabolało mnie jej wyrachowanie, sądziła, że po tym wszystkim mając ciebie i ją do wyboru, wybiorę ją, przeliczyła się.
- Dlaczego? Zawsze powtarzałeś, że była dla ciebie ważna. - Blondyn uniósł pytająco jedną brew zastanawiając się kiedy z jego ust padły takie słowa. - A przynajmniej dało się to wyczuć.
- Jutsu, które wykonałem nazywane jest Rasenganem. - Mówiąc to przekazał Sasuke, że temat skończony i już nic się od niego nie dowie.
- To niebieskie, tak?
- Tak, to jutsu rangi A stworzone przez mojego ojca, Yondaime Hokage.
- Naprawdę chciałeś nauczyć tego Sakurę, Naruto-san? - Spytał z powątpiewającą miną.
- Nie, to była tylko przynęta na ciebie. Musiałem Cię mieć na oku i jednocześnie szukać Tsunade. Tak szczerze jest mnóstwo osób, które chcą Cię dorwać. Zaczynając od Orochimaru, kończąc na niebezpiecznym przywódcy ANBU Korzenia, w jakiejkolwiek będziesz sytuacji uważaj zwłaszcza na Danzou.
- A więc kiedy zaczynamy naukę?
- Najpierw odpocznij potem dojdziemy do miasta gdzie powinien być nasz Piąty Hokage i kiedy ja będę jej szukać ty będziesz ćwiczyć, jasne?
- Hai.
Kilka dni później przekroczyli obrzeża miasta w gorące popołudnie naznaczone palącym słońcem. Miasto to było większe od Konohy i z całą pewnością kryło jeszcze więcej atrakcji niż wioska liścia. Idąc główną ulicą Sasuke z zaciekawieniem przyglądał się najróżniejszym rodzajom restauracji, domom towarzyskim i kasynom. Wszystko to wyglądało jak wielki różnoraki festiwal. Gdzieś w środku miasta poustawiane były kramy z tanim jedzeniem i prostymi grami.
- Masz trochę grosza i idź się zabaw. - Powiedział blondyn wciskając chłopcu na siłę banknoty.
- Nie potrzebuje twoich pieniędzy, Naruto-san, mam własne. - Odpowiedział rzeczowym tonem.
- Jak chcesz. - Jego mistrz wzruszył ramionami. - Masz dwie godziny wolnego.
- A ty, co będziesz robić Naruto-san? - Spytał chłopak.
- Będę szukać informacji. - Na twarzy nastolatka pojawił się zakłopotany i lekko zawstydzony uśmiech czerwieniąc się przy tym. Uchiha pierwszy raz widział u niego taki wyraz twarzy, zazwyczaj chłopak był bardzo pewny siebie, robił wszystko bez skrępowania i zachowywał się tak jakby wszystko w życiu już widział.
Sasuke podniósł jedną brew do góry.
- Do zobaczenia, Naruto-san. - Jeszcze nigdy ciemnowłosy nie próbował być tak przekonujący jak teraz. Powoli odszedł od blondyna udając, że idzie w swoją stronę. W to zbieranie informacji nie uwierzył, innymi słowy jego sensei go okłamał.
- Baw się dobrze, Sasuke! - Usłyszał za sobą, gdy przeszedł ledwie 10 kroków. Potem zniknął w uliczce. Gdy był pewien, że Uzumaki go nie zobaczy wskoczył na dach działając w ciszy jak prawdziwy shinobi.
C.D.N.
Ohayo! Jestem w szkole! Codziennie 7 godzin lekcyjnych + zajęcia dodatkowe z każdego przedmiotu - technika. Jestem zarobiona, ale rozdział musi być!
LHB
CZYTASZ
Naruto - Mistrz Sakury i Sasuke
FanfictionW skład drużyny 7 wchodzą : Uchiha Sasuke i Haruno Sakura. Ich sensei'em jest : Uzumaki Naruto, dwunastolatek, którego życie zostało naznaczone krwią.