Wielka Walka Naruto

4.6K 366 66
                                    


Zagryzł palec po raz kolejny składając pieczęcie do Kuchiyose no jutsu, natychmiast pojawił się pod nim jego ulubiony suimon, Gama Oyabun, wielka ropucha z góry Myouboku o imieniu Gamabunta, miejsca gdzie nauczył się zbierać energię naturalną, senjutsu.

- Coś ty znowu nawywijał, Naruto? To przecież Shukaku Piasku. - Mruknął swoim znajomym, jednocześnie poważnym i znudzonym tonem, który świadczył tylko o tym, że akceptuje rzeczywistość taką jaka jest.

Nie mój rysunek

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Nie mój rysunek.

- Nie moja wina, że przyciągam takie zjawiska jak magnez. - Stwierdził zrezygnowany. - Musimy go pokonać, bo inaczej mój przyjaciel się na mnie obrazi, poza tym wioska liścia może ucierpieć.

- Powinieneś to powiedzieć w innej kolejności.

- Nie wchodźmy w szczegóły, po prostu daj z siebie wszystko. - Razem skoczyli na piaskowego ducha. Ropucha wyciągnęła swoje ostrze i odcięła jego ramie, które wylatując w powietrze opadło na ziemię, zmieniając się w zwykły piasek.

Miejsce nad oczami Ichibiego zaczęło się ruszać, piasek jakby falował, w końcu  pojawiła się tam postać Gaary, złożył pieczęcie i zasnął w technice fałszywego snu. Jego miętowe tęczówki zniknęły pozostawiając po sobie tylko białko.

- Yaha! W końcu wyszedłem! - Pisnął pseudo-tanuki.  Od tamtego momentu ogoniasty zaczął rosnąć w siłę. - Futon Renku Dan! - Używając techniki powietrznych pocisków zaatakował blondyna.

- Suiton Teppo Dama! - Odpowiedział na to przyzwaniec, tworząc kule wodne, które zderzyły się z powietrznymi pociskami.

- Renku Dan! - Krzyknął tworząc trzy pociski.

- Teppo Dama! - Żaba wystrzeliła tylko dwa pociski, dlatego jeden pozostał i pędził na nich. Młody Namikaze widząc ten obrót wydarzeń również użył techniki stylu wiatru, która przewyższyła siłę techniki Ichibiego, zabierając nastolatkowi mnóstwo chakry.

- Przytrzymaj Shukaku, a ja obudzę medium! - Krzyknął, lekko dysząc.

- Użyj Henge i przemień mnie w coś z pazurami i kłami, bo nie mam go czym utrzymać.

Blondyn zaczął składać proste pieczęcie i po chwili na ich miejscu wyłonił się z dymu rdzawo-rudy dziewięcioogoniasty lis łapiąc przeciwnika za piaskowe ciało i z powrotem przybierając swoją prawdziwą formę. Jonnin od razu pojawił się obok chłopaka waląc go prawym sierpowym.

- Niech to szlag! Dopiero co wyszedłem! - Jęknął Ichibi oddając swoje ciało pod kontrolę Subaku, który powoli wybudzał się z techniki. Jinchuuriki dziewięcioogoniastego szykował się by zadać kolejny cios, ale wokół jego nóg zaczął gromadzić się piasek, który natychmiast został przegnany przez chakrę jego Biju.

- Moje istnienie nie zniknie! - Krzyknął gennin, wtedy niebieskooki uderzył go po raz kolejny. Ciało ogoniastego zmieniło się w piasek i uderzyło o ziemię. Ciało czerwonowłosego chciało zrobić to samo, ale w ostatniej chwili złapał go dwunastolatek.

- Dlaczego miałoby zniknąć? - Odpowiedział pytaniem na pytanie, układając go na ziemi.

- Dlaczego walczysz? Masz takie same oczy jak ja, ty też poznałeś prawdziwą samotność, więc dlaczego?

- Dla osób, z którymi stworzyłem więzi, dla osób na których mi zależy. Jestem taki jak ty, zapieczętowano we mnie Biju. Tak jak ty jestem jinchuuriki.

- Więc dlaczego?

- Ludzie nienawidzą mnie, boją się mojej mocy, ale ja ich po prostu ignoruje, wiem co jest dobre, a co złe dla osób na których mi zależy, więc robię wszystko by ich chronić, ty też powinieneś znaleźć takie osoby, na przykład twoje rodzeństwo, Kankurou i Temari.

Znów pojawił się na niższym poziomie gdzie czekał na niego Skukaku z obrażoną miną i wyciągniętym "żółwikiem", którego blondyn przybił. Poczuł przypływ chakry, równie potężną co Kyuubiego, jednak nadal słabszą.

~ Ciekawe czy miałeś racje i rzeczywiście wasza moc zależy od liczby ogonów. - Pomyślał Uzumaki.

~ Oczywiście, że miałem rację. - Burknął w jego podświadomości. 

~ Pożyjemy, zobaczymy.

- Jestem Uzumaki Naruto, Shukaku. - Przemówił głośno, a tuż za nim pojawił się wielki lis. - I jeśli możesz zrób coś dla mnie. Spróbuj dogadać się z Gaarą chociaż jest zagubiony, wierzę, że może Cię zrozumieć, Dattebayo!

- Dlaczego mnie o to prosisz? Nie wystarcza Ci, że Kurama tak przez ciebie zmiękł? - Spytał, a lis odpowiedział przeciągłym warknięciem.

- Nie zmiękł, Dattebayo! Po prostu przejrzał na oczy i postanowił się ze mną dogadać! A proszę o to dlatego, że on jest do mnie podobny. Tak samo tonie w ciemności i strachu. Pomóż mu to przezwyciężyć, a w przyszłości nie zyskasz więzienia, a towarzysza.

Obraz rozmył się, a on z powrotem był w lesie. Subaku wciąż leżał na ziemi, ale obok niego już klęczała blondynka, jego starsza siostra.

- Zabierz go z stąd, najlepiej daleko, nie może teraz walczyć. - Zdziwiła ją łagodność w jego głosie, ale nic nie mówiąc kiwnęła głową i zabierając po drodze Kankurou wyruszyła z powrotem do wioski piasku. Naruto lekko się uśmiechnął i zniknął w pomarańczowej smudze. Pojawił się obok swoich uczniów.

- To było niesamowite, Naruto-sensei! - Krzyknęli gdy tylko go zobaczyli.

- Cieszę się, że nic wam nie jest, ale musimy wracać do Konohy. Tam pewnie dalej walczą.

Blondyn zagryzł nerwowo zęby zastanawiając się kogo straci tym razem. Jiraiyę? Kakashiego? Hiruzena? Niemal wewnętrznie przygotowywał się na czyjąś śmierć.

C.D.N.

Możliwe, że już niedługo zawieszę to opowiadanie, bo zbliża się szkoła, a ja muszę wziąć się za naukę. Na pewno rozdziały będą rzadsze.

Naruto - Mistrz Sakury i SasukeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz