Odejście

3.4K 299 17
                                    


Otworzył oczy zlany potem, a gdy tylko zamknął powieki pod nimi pojawił się znajomy obraz ruin Uzushiogakure z namalowanymi krwią znakami klanu - z namalowanych krwawym wirem, który znajdował się na jego kamizelce jonnina.

Minął miesiąc od powrotu Naruto do Konohy, dokładnie dwa miesiące temu wyruszył po Tsunade i odkrył na swoim ciele czarne pieczęcie, która rozchodziły się na jego ciało tworząc wielkie tatuaże. Najbardziej widoczny znajdował się na jego szyi, był to znak klanu Uzumaki, który pulsował żywym rytmem jak jego własne serce.

Nie wiedział co się dzieje.

Każdej nocy śniło mu się dokładnie to samo. Ruiny wioski wiru i kobieta z czerwony włosami przechadzają się wśród zniszczonych ścian budynków ubrana w prostą białą suknię, tak prostą, że można ją było wziąć za białe prześcieradło. Potem budził się zlany potem ciężko dysząc.

Ledwo żył, prawie nie wychodził z domu martwiąc tym swoich uczniów.

To wszystko doprowadziło go do gabinetu zawalonej robotą Godaime Hokage. Patrząc na nią wręcz nie chciało się tej posady. Duże biurko zawalone stertą dokumentów, które trzeba było przeczytać, wypełnić i zarchiwizować, rozwalone po podłodze butelki sake i zupek w proszku.

- Babuniu Tsunade. - Przywitał się przechodząc przez próg, zwykle tego nie robił, bo Hiraishin mu tego oszczędzał, ale nocne koszmary i niekiedy dzienne koszmary tak bardzo go wykańczały, że był po prostu zbyt zmęczony, by go użyć.

- Naruto? Dobrze się czujesz? - Spytała najpewniej przez bladą twarz Uzumakiego i głębokie cienie pod jego oczami.

- Właściwie to... odchodzę z wioski. - Zdziwiona kobieta podniosła się na równe nogi składając pieczęcie. Na jej rękach pojawiła się znajoma chakra, którą przyłożyła do czoła trzynastolatkowi.

- Wszystko w normie oprócz tego, że jesteś wyraźnie osłabiony. Dlaczego tak nagle? Co się stało, Naruto?

- Proszę o pozwolenie na bezterminowe opuszczenie wioski.

- Bezterminowe?

- Nie wiem ile potrwa moja misja, możliwe, że wrócę za kilka tygodni albo nawet kilka lat. - Nie miał zamiaru powiedzieć nic więcej, nie wspomniał o pieczęciach, znaku i snach, czuł, że nie może, że to coś złego, że czymś złym było powiedzenie prawdy.

- A co z twoją drużyną? Z Sasuke i Sakurą? Nie możesz ich tak po prostu zostawić. - Strzelił sobie myślową piątkę z twarzą. Całkowicie o nich zapomniał, bo całą jego uwagę zaprzątały ruiny.

- Zajmij się Sakurą, już dawno cię o to prosiłem, jednak teraz proszę zrób to kiedy ja nie będę w stanie. Jest bardzo zdolna i jestem pewien, że stanie się o niebo lepszą medic ninja ode mnie.

- Zaufam ci Naruto Uzumaki-Namikaze, tak samo jak zawsze. Tylko pamiętaj, by wrócić w jednym kawałku. - Ale co z Sasuke?

- Zabiorę go ze sobą. Nie mogę pozwolić, by dopadł go Itachi. Poprzednio przyszli po mnie i mnie nie dopadli, więc w każdej chwili mogą wrócić. Kakashi ledwo wyszedł z ostatniej nagonki. Nie mogę was narażać.

- Jeśli tylko o to chodzi...

- Nie chodzi tylko o to. Przykro mi, że mogę podać konkretnego celu mojego odejścia, ale postaram się wrócić w ciągu trzech lat. Wyruszam jutro. Do zobaczenia Tsunade-sama, Godaime Hokage.

Naruto - Mistrz Sakury i SasukeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz