Pierwszy Etap - Rasengan

3.9K 333 148
                                    

Sasuke nie musiał długo czekać, by jego mistrz dotarł do miejsca w które miał się udać. To co zobaczył tłumaczyło i jego wcześniejsze zachowanie i użycie przed niego jutsu rangi E, Henge do zmiany wyglądu.

Teraz dwunastolatek wyglądał na co najmniej dwadzieścia lat i był wysokim, za pewne przystojnym w oczach kobiet, mężczyzną o jasnej karnacji. Jego blond włosy były o wiele dłuższe z dwoma pojedynczymi kosmykami okalającymi twarz po dwóch stronach, z policzków zniknęły też lisie blizny, a jedynym co się nie zmieniło były jego oczy. Tak samo błękitne jak zawsze tęczówki. Jeszcze nigdy nie przypominał Sasuke czwartego Hokage ze zdjęć tak bardzo. Ubrany w luźne spodnie i bluzki przypominającej kimono.

Z niedowierzaniem - i cały czerwony - patrzył jak jego mistrz wchodzi do domu towarzyskiego. Normalnie musiał usiąść na dachu, na którym akurat stał, bo nie ustałby na nogach.

- Zboczeniec. - Mruknął pod nosem i nie mając co tutaj robić najzwyczajniej poszedł tam gdzie miał iść na początku, czyli do miejsca z kramami.

Kupił sobie Yakisobę z dodatkami.

Kupił sobie Yakisobę z dodatkami

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

***

- Jak Ci minął dzień, Sasuke? - Spytał Uzumaki gdy już obaj siedzieli w ich pokoju w hotelu.

- Świetnie... to znaczy byłoby świetnie gdybym nie dowiedział się, że mój mistrz jest zboczeńcem. - Wszystko oprócz słowa "świetnie" wymamrotał pod nosem bardzo cicho, mimo to blondyn słyszał to wszystko i opluł się herbatą, którą akurat pił.

- Ehem... - Wykasłał niebieskooki. - O co ci chodzi, Sasuke?! Jakim zboczeńcem?! - Na jego pytanie ciemnooki lekko poczerwieniał, musiał w końcu przyznać, że śledził chłopaka. - Wiem, że mnie śledziłeś. - Uprzedził nim chłopak zaczął się tłumaczyć.

- Ale... jak? - Wydusił.

- Jestem żywym sensorem, instynktownie wyczuwam chakrę wszystkich wokół mnie. - Wytłumaczył, a Sasuke strzelił sobie myślową piątkę z czołem.

- A więc co robiłeś w... domu towarzyskim?

- Ach, więc o to ci chodziło. Mój informator chciał się tam spotkać, dlatego użyłem henge i poszedłem na spotkanie.

- Przepraszam, Naruto-san.

Następnego dnia obaj poszli na polanę niedaleko miasta. Naruto miał tam zamiar nauczyć Sasuke rasengana, czyli techniki jego ojca.

- Dobrze. - Mruknął tworząc na swojej ręce niebieską kulę. - To jest podstawowa forma czyli Rasengan, kwalifikuje się na jutsu Rangi A, jednak pomimo siły ta technika wciąż jest niekończona. Gdy masz nad nią pełną kontrolę może ewaluować. - Kula w jego dłoni powiększyła się do wielkości kuli o średnicy kilku metrów. - To Ōdama Rasengan. - Kiedy kula zniknęła Uchiha ze świstem wypuścił powietrze.

- Więc od czego zaczynamy?! - Na jego twarzy malowało się tak wielkie podniecenie i ekscytacja, że Naruto nie potrafił powstrzymać się od krótkiego śmiechu. 

- Pomimo twojej Uchihowskiej pozy wciąż jesteś jak dziecko Sasuke. - Mówiąc to odpieczętował wiadro z niezbędnymi to treningu rzeczami. Po chwili podał zdziwionemu i nieco zawstydzonemu chłopakowi balon napełniony wody. Blondyn sam wziął jeden do ręki, a po kilku sekundach balon pękł, chwilę przed tym jak zaczął dziwnie odstawać na wszystkie strony.

- I dlatego, że zachowuje się jak dziecko przyniosłeś mi balony do zabawy?

- Oczywiście, że nie. W tym etapie twojego treningu z balonikiem stworzysz prąd. Krótki, rotacyjny. W treningu na drzewie musiałeś zachować chakrę w swojej ręcę, natomiast w treningu nad wodą stopniowo ją uwalniać. Ten trening ma na celu zawirowanie i poruszenie wodą znajdującą się w balonie.

- Skąd Yondaime przyszedł pomysł na taką technikę?

- Nie mam pojęcia, ale myślę, że stworzył ją na podstawie pewnej techniki, którą posługują się Biju. Najdziwniejsze jest to, że nie mógł poznać tej techniki ze względu na to, że pieczęć mojej matki nie dopuszczała do niej chakry Kuramy. Nigdy nie walczyli ramie w ramie.

- Opanuje tą technikę jak najszybciej się da. - Powiedział Uchiha pełen wiary w swoje możliwości.

- Mojemu ojcu opanowanie tego zajęło 3 lata, mnie trzy tygodnie. Zobaczymy ile zajmie to tobie. A teraz próbuj. - Blondyn nie przejmując się chłopakiem usiadł w cieniu pod najbliższym drzewem i zaczął czytać swoją ulubioną książkę, przez te ostatnie wydarzenia bardzo zaniedbał lekturę, ale chyba nie miał na to wpływu. Cieszył się, że chociaż udało mu się zdobyć informacje o Tsunade, chociaż żadna z nich nie zaskoczyła niebieskookiego. Kobieta wciąż tonęła w długach i pojawiała się we wszystkich kasynach na swojej drodze.

Tymczasem Sasuke gapił się na balon jakby jego materiał sam miał mu powiedzieć co ma zrobić. Owszem próbował go zniszczyć, ale wszystkie próby kończyły się tylko tym, że woda wirowała nie robiąc balonowi kompletnie nic.

Minęło wiele godzin, a słońce powoli chowało się za horyzontem podczas gdy Sasuke nie był ani trochę bliżej rozwiązania. Był za to wykończony i ciężko dyszał, pot perlił mu się na karku i wąskimi stróżkami spływał po twarzy.

- Rany!! - Krzyknął z irytacją rzucając balonem w dal. Ku nieszczęściu chłopaka przedmiot rozbił się na drzewie, przy którym aktualnie drzemał jego blond-włosy mistrz. Kiedy tylko poczuł na swojej skórze ciecz obudził się błyskawicznie wstając i przyjmując pozycję do walki jakby ktoś go atakował. Po dwóch sekundach zdał sobie jednak sprawę o co chodziło.

- Sasuke!!!

C.D.N.

Hej kochani! Jesteście wielcy! Osiągnęliśmy prawie 15,5k wyświetleń!

Przepraszam, że tak długo mnie nie było, ale miałam szkołę, jak wam już mówiłam, dziękuje za wsparcie w tych trudnych chwilach.

Do zobaczenia za chwilę, bo wzywa mnie coś ze świata tlenku fosforu (V).

LHB

Naruto - Mistrz Sakury i SasukeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz