On nie jest Demonem!

4.7K 376 43
                                    

Dwunastoletni Jonnin przemierzał ulice swojej rodzinnej wioski idąc w kierunku mieszkania Sakury, swojej uczennicy. Dwa dni wolnego minęły, a on miał zawiadomić swoich uczniów o nadchodzącym treningu, który miał z nimi przeprowadzić. Musiał też zawiadomić Haruno o tym, że Tsunade Senju nie zgodziła się jej trenować. To ostatnie było ciężkie bo to on zrobił jej nadzieje.

Zapukał do jej drzwi. Otworzyła mu dorosła kobieta o krótkich płowych włosach i zielonych oczach, przypominających oczy jej córki. Nie było wątpliwości, to była Mebuki Haruno, matka Sakury Haruno.

- Czego tu chcesz, demonie? - Spytała zimnym głosem, Naruto niezbyt się tym przejął, w ciągu tych dwunastu lat zdążył się przyzwyczaić.

- Dzień dobry, przyszedłem po Sakurę. - Odpowiedział tak jakby jej pytanie brzmiało zupełnie inaczej.

- Moja córka nigdzie z tobą nie pójdzie, demonie! - Krzyknęła, co różowowłosa usłyszała nawet przez drzwi do swojego pokoju. Wybiegła z niego jak burza i skierowała wściekłe kroki ku matce.

- Zostaw w spokoju mojego mistrza, nie masz prawa go obrażać. - Powiedziała zimno dziwiąc tym kobietę, do tej pory w takich sytuacjach reagowała dziecinną histerią. Ten potwór miał na jej dziecko zbyt duży wpływ.

- Nie wtrącaj się, Sakura, ten demon... - Nie skończyła tego zdania.

- On nie jest demonem! - Krzyknęła. - To Naruto Uzumaki, mój sensei, jeden z najsilnieszych jonninów i bohater wioski liścia.

- O czym ty mówisz, Sakura? - Spytała głucho. - To nie jest żaden bohater, to potwór który prawie zniszczył wioskę liścia dwanaście lat temu zabijając Yondaime Hokage. - Zdziwiona dziewczyna spojrzała na Naruto.

- Nie zabiłem  Minato Namikaze, mój ojciec zginął ratując wioskę przed Kyuubim. -  Wtrącił się zimno chłopak, a starsza Haruno zamarła. To nie było możliwe, on nie mógł być jego synem, synem żółtego błysku Konohy. Te niebieskie oczy, blond włosy, nie, on wyglądał jak czwarty. Czemu wcześniej tego nie zauważyła? - Idziemy, Sakura. - Mruknął Uzumaki idąc dalej ulicą.

- Wychodzę. - Powiedziała chłodno różowowłosa i wyszła zostawiając matkę samą, po chwili dogoniła mistrza. - Przepraszam za nią, Naruto-sensei.

- To nie twoja wina.

 - Sensei, co z ujawnieniem nazwiska? Myślałam, że chciałeś utrzymać to w sekrecie.

- Wiązało się to tylko z akademią i z wrogami mojego ojca. Teraz to jednak nie ważne i tak każda ważniejsza osoba z wioski wie czyim jestem synem.

- Rozumiem.

- Zachodzimy jeszcze po Sasuke i zaczynamy trening.

- Hai, sensei. - Powiedziała Sakura, przez cały czas chodziły jej jednak po głowie słowa matki. "potwór, który prawie zniszczył wioskę liścia dwanaście lat temu".

- Wiem, że chcesz wiedzieć o czym mówiła twoja matka, ale nie chce o tym rozmawiać. Jedyne co musisz wiedzieć, to to, że nigdy nie zrobiłem nic co naraziło by Konohę na niebezpieczeństwo. - Jego posępna mina i głos, doprowadziły zielonooką do poczucia winy, nie powinna się była wtrącać.

W takim momencie najbardziej czuł spojrzenia tych wszystkich ludzi, nie przyjemne świdrowanie wzrokiem. "Potwór", "Demon", "Kyuubi". Nie był dla nich niczym więcej.

Konoha nigdy nie była i nie będzie jego domem. Nienawidził większości mieszkańców tej wioski, nienawiścią odpowiadał na ich nienawiść. To prawda były wyjątki, Trzeci Hokage, Jiraiya, Tsunade, Kakashi, zależało mu na nich, znienawidziliby go za odejście z ich własnego domu. Tylko dlatego nie miał zamiaru z stąd odchodzić. Próbowaliby go zabić.

Lubił też Asumę, Guy'a i Kurenai, a teraz trzymali go tu także Sakura i Sasuke, nawet nie zauważył kiedy się do nich przywiązał, ale teraz nie mógł ich zostawić.

Zawędrowali pod mieszkanie niedobitka klanu Uchiha, był to średniej wielkości budynek składający się z samych mieszkań, jedno z nich otrzymał czarnowłosy zaraz po masakrze swojego klanu.

Naruto pewnym krokiem wszedł po schodach każąc Sakurze zostać na dole, nie protestowała. Zapukał do drzwi, które otworzył zdziwiony Uchiha.

- Naruto... sensei? - Spytał zdziwiony. - Dlaczego mistrz tu przyszedł?

- Dwa dni wolnego minęły, czas zacząć trening przed egzaminem na chunnina. - Powiedział jakby to było oczywiste. Założył ręce za głowę i po prostu stał.

- Hai, sensei, zaraz przyjdę.

Pół godziny później stanęli na polu treningowym, niedaleko cmentarza i kryształu gdzie wypisane były imiona shinobi poległych w misjach. Na środku pola jak zwykle wbite były trzy pale, do których często mistrzowie przywiązywali nieposłusznych uczniów. To miał być trening, jednak najpierw musiał zrobić coś innego.

- Obiecałem wyjaśnić wam wszystko co stało się na egzaminach. Mężczyzna z którym walczyłem nazywał się Orochimaru i był powodem, dla którego wziąłem udział w egzaminie. Jest on zbiegłym ninją z Konohy.

- Czego on chciał? - Sasuke podchwycił temat zadając pytanie.

- Ciebie Sasuke, a raczej tego co masz tutaj. - Blondyn wskazał na swoje błękitne oczy.

- Sharingana. - Mruknął poważnie, blondyn pokiwał głową.

- Po co mu, Sharingan? - Wtrąciła się różowowłosa.

- Lubi otaczać się kekkei genkai, szczegóły nie są mi bliżej znane, jednak nie mam wątpliwości, że znów spróbuje się do ciebie dobrać, oczywiście tylko przy okazji bo jego główny cel to zniszczenie wioski.

C.D.N.

Strasznie się to ciągnie, myślę, że z tą książką uda mi się pobić rekord, wynoszący 64 rozdziały. To dopiero początek, a piszę 40 rozdział.

Zastanawiam się nad napisaniem nowej książki, też z tematyki Naruto, ale myślę też o BnHA.

Naruto - Mistrz Sakury i SasukeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz