Serce Avarai zatłukło się gdy poczuła wyrwę w barierze, którą rzuciła na wioskę. To było jak mignięcie, ich chary najpierw były sporo kilometrów dalej, by w następnej sekundzie uderzyć z zaskoczenia. Instynktownie przelała swoją własną energię, jednocześnie naprawiając zniszczone miejsce oraz wzmacniając całość, ale było za późno, jedna osoba przedostała się, a był to Pain. Atak rozpoczął się o brzasku (tłum. na Japoński - Akatsuki).
Chakra płonęła wokół niej jak ogień, jej siła unosiła dziewczynę w górę przez zbyt gwałtowne uwolnienie. Zmiana ilości jej przepływu zaalarmowała prawdopodobnie nie tylko Naruto, ale i każdego sensora w promieniu kilometra. Po minucie opadła wyczuwając przy sobie cztery osoby. Mitsukiego, Karin, Suigetsu i Sasuke. Jej kuzyn był już daleko, z pomocą znacznika Hiraishin no jutsu przeniósł się do gabinetu Hokage z skąd zniósł alarm.
Mieszkańcy zaczęli szybką ewakuacje do schronów w górze Hokage oraz centrum korzenia, którego dowódca - Danzou - został zamordowany jakiś czas temu przez nieznanego sprawcę.
Avarai najszybciej jak mogła przebrała piżamę w czerwony kombinezon, na który narzuciła biały płaszcz z napisem "Uzukage". Pierwszy raz od dawna nałożyła na głowę emblemat głowy wioski, czyli czapkę rozpoznawczą. Widząc jej strój mieszkańcy jej kraju skinęli głową na znak szacunku.
- Uzukage-sama. - Odezwał się syn wężowego sannina. - Musimy ruszać.
Najbardziej skomplikowaną gałęzią Fuinjutsu zawsze były jutsu przestrzenne. Nie bacząc na potrzebną ilość chakry blondynka skorzystała z jednego z nich przenosząc trójkę swoich towarzyszy, chciała teleportować się tuż przed prawdopodobnego członka jej klanu, lecz wtedy zdała sobie sprawę z czegoś bardzo dziwnego. Zbiorowisko chakry rozdzielało się na kilka części i jakby płynęło z kompletnie innego kierunku.
Stojąc przed grupką z całą pewnością wyczuwała w nich chakrę jej klanu, klanu nad którym miała władze. Niebieski fragment kryształu Uzushio zaświecił na jej piersiach gdy dziewczyna stojąc na szeroko rozstawionych nogach skrzyżowała ręce. Rzucał zarówno światło i cień na jej ciało.
- W imię Bogini Uzuny opuśćcie wioskę liścia! - Wykrzyczała, ale to nic nie dało. Pomarańczowowłosi nawet nie drgnęli. Ich nogi nadal stały w miejscu. Nadal gotowali się do ataku.
~ Nie możliwe. - Pomyślała Uzumaki analizując wszystko jeszcze raz dochodząc do jedynego słusznego wniosku.
- Nie to są ludzie... - Wyszeptała coraz wyraźniej widząc krążącą w nich chakrę swojego rodaka, która dawała im pseudo-życie.
Drużyna Wiru zaczęła swoją walkę szybko i sprawnie dzięki czemu pomimo przewagi liczebnej wrogów pozbywali się ich raz za razem, ale oni wstawali, walczyli znowu i znowu. W końcu zniecierpliwiona fioletowooka - martwiąca się o brata i Sasuke, którym przypadła walka z ważnymi dla nich członkami klanu Uchiha - zostawiając swojego klona ruszyła śladami doskonale wyczuwalnej energii.
***
Wyglądała na jeszcze starszą i obcą niż ostatnio co Naruto przyjął z niezaprzeczalnym bólem. Widział w niej starą przyjaciółkę z drużyny, ale teraz była zwykłym zdrajcą Konohy i kimś kto przyszedł po jego życie. Zamarł widząc swoje oczy ukryte w jej oczodołach, piękny niebieski błękit należał teraz do niej, tak jak do niego należał jej sharingan.
Kątem oka widział Sasuke. Można było przewidywać, że będzie zaciskał pięści okazując całą swoją nienawiść, ale przez te lata chłopak także dorósł, teraz po prostu patrzył na brata w skupieniu gotowy na kolejny atak. Itachi był dla niego utożsamieniem wszystkiego co najgorsze - nienawiści, smutku, straty, bezsilności, a mimo to gdzieś w pewnej części jestestwa Sasuke kryła się nieodrodna miłość do starszego brata, do której nie śmiał się przyznać nawet przed samym sobą.
W jednej chwili cztery pary oczu zmieniły się ukazując osiem Mangekyo Sharinganów, o różnych kształtach. Śmiejąc się w duchu z poważnego zachowania klanu Uchiha Uzumaki szeroko się uśmiechnął czując, że ni w ząb tu nie pasuje. Złote łańcuchy zaczęły oplatać jego ramiona kończąc się tuż przy dłoniach, gdzie istniało sierpowate zakończenie z błyszczącego i ostrego jak diabli złotego metalu chakry.
Obie pary shinobi ruszyły na siebie bez choćby słowa, minuty przeznaczonej na rozmowę. To zostało już za nimi, pogrzebane w piaskach żalu. Blondyn zasadził się na Minko dając bracią wolną rękę. Dziewczyna sprawnie unikała jego ciosów. Niegdyś czarne długie włosy miała ścięte do ramion co niewątpliwie ułatwiało jej walkę. Przekreślony ochraniacz wioski zawiesiła na szyi.
Na Namikaze zadziałało to jak płachta na byka, bo ten ochraniacz był symbolem jej ucieczki oraz zwykłego braku szacunku do wioski za którą jego rodzice musieli oddać życie. Był ich synem, był tym, który miał doprowadzić ich marzenia do skutku. Dlatego nie mógł pozwolić tej zabitej dechami dziurze się rozlecieć.
W końcu i ona wyciągnęła katanę blokując jego potężne ciosy. Przez chwilę siłowali się, a ich oczy były bardzo blisko siebie, walczyli na iluzję i moc sharinganów. W pewnym momencie Naruto nie wytrzymał i zadał pytanie, które zadawał sobie tyle razy.
- Dlaczego? - Spytał patrząc jej prosto w oczy zdeterminowanymi tęczówkami. - Dlaczego życia Shikana i Kakashiego nic dla ciebie nie znaczyły?! Dlaczego wolałaś mnie porzucić?!
Tak właśnie zaczęła się bitwa, w której stawką była dziewiąta ogoniasta bestia - Kyuubi.
LHB
CZYTASZ
Naruto - Mistrz Sakury i Sasuke
FanfictionW skład drużyny 7 wchodzą : Uchiha Sasuke i Haruno Sakura. Ich sensei'em jest : Uzumaki Naruto, dwunastolatek, którego życie zostało naznaczone krwią.