Jinchuuriki

4.7K 378 73
                                    


Sasuke przyglądał się biegnącemu obok niego blondynowi z nową dla niego nutką podziwu. To prawda, wcześniej podziwiał umiejętności Naruto, jednak teraz chłopak zyskał u niego szacunek. Od kiedy doszło do morderstwa klanu Uchiha, chłopak zawsze czuł na sobie niezliczoną ilość spojrzeń wbijających się w niego jak kunai'e, za każdym razem gdy widział ten wzrok, pełen współczucia, a niekiedy pełen nieufności, jakim ludzie darzyli posiadaczy Sharingana, to właśnie ich oskarżano o atak i kontrolowanie Kyuubiego, jak się okazało słusznie.

Świadomość tego co musiał czuć on była potworna. On nigdy nie był kochany, nie miał rodziny i zapewne nigdy nie zobaczył "współczującego" spojrzenia, oczy skierowane w jego stronę nie miały ani krzty ciepłych uczuć, tylko nienawiść. 

Nie mógł porównać ich tragedii, to byłoby po prostu nie w porządku wobec jego bliskich i bliskich Uzumakiego. Nie potrafił wycenić śmierci tych wszystkich ludzi.

***

Niespodziewanie piasek wystrzelił zza krzaków przyszpilając Sasuke i Sakurę do pobliskich drzew. Różowowłosa miała przez to problemy z oddychaniem i po chwili straciła przytomność, Uchiha natomiast bezsilnie wpatrywał się w niebieskookiego, nie mógł mu pomóc.

- Fatalnie się zapowiada. - Mruknął jonnin, tworząc klony cienia, które podeszły do uczniów chłopaka i zaczęły pozbawiać piasku chakry, wchłaniając ją. W ten sposób piasek zaczął zwyczajnie odpadać. Gdy odpadł całkowicie ciemnowłosy złapał spadającą medic ninja. Klony zniknęły pozostawiając po sobie szary dym. Zmęczenie, doświadczenie, wiedza i chakra ponownie wróciły do głównego ciała. 

~ Hihihihi! - Usłyszał w swojej podświadomości potworny jednocześnie zdziecinniały pisk, który ostro kaleczył mu uszy, brzmiała w nim podświadoma nuta psychopaty, taka sama jak u Subaku. Nagle znalazł się na niższym poziomie więzi psychicznej.

- Shukaku. - Mruknął jinchuuriki widząc przed sobą wielkie ciało tanuki-podobnego stworzenia. Jego skóra miała bardzo jasne odcienie, miał kolory niemal piaskowe, uszy jak u szopa i przedłużony pisk. - Czego chcesz?

 ~ Znasz moje imię? - Pisnął zdziwiony. ~ Rozmawiasz ze mną tylko dlatego, że pobrałeś chakrę tamtego dzieciaka zmieszaną z moją. A teraz uważaj, bo proponuje ci zakład, jeśli wygracie z Gaarą, dostaniesz ode mnie trochę mojej chakry, ale jeśli przegracie... Hihihihi Kurama przyzna, że nasza siła nie jest zależna od liczby ogonów. 

~ Niech będzie! - Ryknął Kyuubi pojawiając się za chłopakiem. 

- To twoja decyzja, Kurama. - Mruknął obojętnie Naruto, miał walczyć tak czy siak. W dodatku wiedział, że lisi demon miał pewność, że chłopak wygra z przeciwnikiem. Znał go lepiej niż ktokolwiek, byli duetem, a Ichibi i Gaara nieustannie ze sobą walczyli.

~ Tylko mi nie przegraj, postawiłem na ciebie, prędzej skisnę niż przyznam, że moja teza jest błędna. - Warknął sierściuch.

- Masz dupkowatą osobowość, wiesz?

Nim się obejrzał stali z powrotem w lesie, tylko Gaara pogrążony w mrocznych myślach i koszmarach nie wiedział o niczym, a na pewno nie o zakładzie. 

Wokół blondyna pojawiły się klony, były ich setki, walczyły na taijutsu z piaskiem z wielkiego dzbana gennina, ninjutsu było po prostu nieskuteczne wobec obrony absolutnej. Dzięki tej jakże prostej pracy zespołowej zmusił czerwonowłosego do uwolnienia Shukaku.

Ku przerażeniu dwójki jego uczniów w lesie pojawiła się postać jednoogoniastego Biju. Przeraziła ich jak nic innego, dla Sasuke straszniejsza była tylko masakra jego klanu. Potwór był wielkości wielkiej góry, a jego wyraz pyska nie dawał najmniejszych nadziei na przyjazne nastawienie bestii.

Obok nich natychmiast pojawił się klon Uzumakiego, który złapał genninów za ramiona i za pomocą Hiraishin no jutsu przeniósł ich na urwisko nad "magicznym" zakątkiem Jiraiyi, gdzie zwykle podglądał kąpiące się nad wodospadem dziewczyny.

- Zostańcie tu, walka jinchuuriki będzie dość chaotyczna i w jednej sekundzie mogłaby wam zagrozić, obserwujcie ją stąd. - Potem klon złożył pieczęcie, a nad nimi pojawiła bariera rdzawego koloru.  - Musze zdać raport mojemu głównemu ciału. - I zniknął w dymie.

- Sakura... - Zaczął chłopak, ale dziewczyna natychmiast mu przerwała.

- Cokolwiek teraz powiesz, Sasuke, pamiętaj, że Naruto-sensei nie miał wyboru, a całe swoje życie poświęcał się dla dobra Konohy, nie masz prawa go oceniać. - Powiedziała twardo i poważnie, jej słowa w połączeniu ze stalowymi zielonymi tęczówkami dały jej słowom upragnioną wiarygodność.

- Spokojnie, Sakura, szanuje Naruto-sensei'a bardziej niż kogokolwiek innego, chciałem tylko powiedzieć, że cokolwiek się stanie nie możemy się wtrącać, z naszymi umiejętnościami przeszkadzalibyśmy mu.

- Nie musisz mi tego mówić. - Jej głos natychmiastowo złagodniał, wzięła głęboki oddech i kurczowo zatrzymała wzrok na postaci jednoogoniastego biju. - Boję się o niego. - Powiedziała cicho. - Boję się tego Biju, potem myślę, że coś podobnego, tylko jeszcze silniejszego znajduję się w nim, ale wtedy przypominam sobie o tym jaki jest Kurama-sama, czy tam Kyuubi. Sarkastyczny, nieco irytujący, taki sam jak Naruto-sensei na początku.

- Czyli chcesz powiedzieć, że...

- Biju są tak samo skomplikowane jak ludzie, jeśli są wrogo nastawione muszą mieć powód.

***

Spojrzał na ciało piaskowego demona z nieskrywaną zawziętością, naprawdę chciał pokonać tą parę, nie tylko ze względu na obiecaną chakrę, ale i ze względu na postać Gaary, który zatracał się coraz bardziej w swojej samotności.

Naruto - Mistrz Sakury i SasukeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz