Akatsuki - Noc przed bitwą

1.1K 86 10
                                    


Konan i ich przywódca zostali schwytani, Orochimaru zdradził już wcześniej, Itachi i Minko nie żyli, została ich jedynie siódemka. Tobi myśląc o tym uśmiechał się, tak została ich jedynie siódemka, siódemka potężnych shinobi, którzy przypuszczą atak na Konohę już jutro. Wpierw mieli przypuścić atak na Sunę, jednak ona zniknęła. A przynajmniej właśnie tak miało być, w końcu dla Akatsuki pokonanie jednej wioski i jednego nosiciela Biju nie było problemem. Wszystko potoczyłoby się idealnie gdyby nie istnienie drobnego problemu.

Władze wioski dokładnie wszystko obmyśliły, nie, nie władze, jeśli Tobi miałby stawiać byłby to ktoś z klanu Nara. Obstawiany przedstawiciel tego klanu wymyślił rozwiązanie marnej sytuacji liścia poprzez przeniesienie planowanej walki wszystkich pięciu wiosek po ich wioskę. W ten sposób nim zdobyliby Konohę musieliby pokonać wszystkie wioski, które ułożyły się wokół niej jak pierścienie broniące dostępu.

Nie zmieniało to faktu, że dla nich pozyskanie Kyuubiego było kluczowym elementem i za wszelką cenę musieli tego dokonać, potrzebowali ich wszystkich. Zamaskowany shinobi nie wątpił, że w walkę o Konohę zaangażowany będzie też nosiciel Ichibiego, Kazekage Sabaku no Gaara. Czyż nie ułatwiało to mu tak wielu rzeczy? Za jednym zamachem mógł zgarnąć i Naruto i Gaarę, przypuszczając atak tylko na jedną wioskę.

Podwyższona obrona nie miała znaczenia, tysiące shinobi także nie, w końcu i oni mieli swoje asy w rękawach. Jednym z nich była ciekawa propozycja z wioski dźwięku.

***

Zebrali się przy zwykłym drewnianym stole, czego mogli chcieć więcej skoro ich baza niemal w całości wyciosana była z kamienia? Tobi nie narzekał, praktycznie nikt nigdy na to nie narzekał, Kakazu cieszył się ze zmniejszonych kosztów, Deidara w spokoju rzeźbił sobie w kamieniu, Itachi był milczącym typem, tak samo jak Minko, przywódca i Konan byli kiedyś bezdomni, więc nie potrzebowali wiele, Hidan był szczęśliwy z tego, że na kamiennych ścianach łatwiej rysowało się znaki Jashina, a Sasori jako pseudo manekin nie odczuwał pragnienia wygody. Jedynie Kisame czasem kręcił nosem, że brakuje mu basenu, a czym oni byli? Hotelem?

- Przygotujcie się. - Mruknął do wszystkich po skończonym objaśnianiu planu. Wszyscy patrzyli na niego z wymalowanym szokiem, w końcu zachowywał się i rozmawiał z nimi normalnie, nie tak jak zawsze, jak dziecko z autyzmem. Mógł dalej ich zwodzić, mimo to uznał, że nie ma to większego sensu, nie teraz gdy to wszystko miało się rozstrzygnąć.

Ich prowizoryczne drzwi otworzyły się, a właściwie upadły do strony od ich pomieszczenia. Jak się jest mordercą nie ma czego się szukać w zakładach meblarskich. W pseudo framugach stał Kabuto, jeden z dawnych sługusów Orochimaru. Prawdę mówiąc Tobi rozpoznał go z trudem z powodu jego nadzwyczaj dziwnego wyglądu. Wyglądał jak oszołom, który włożył sobie na gębę wylinkę węża.

- Nie śpieszyłeś się za bardzo. - Odezwał się do niego. - I zniszczyłeś nasze drzwi.

- Drzwi? To były drzwi?

- Tak, to były drzwi, a skoro już to ustaliliśmy powiedz za ile zakończysz przygotowania.

- Przygotowania są już dawno zakończone. Skorzystałem z kolekcji Pana Orochimaru, wezwałem wszystkich oprócz czwórki Hokage, przy takim natłoku trudno byłoby kontrolować tak wielkiego shinobi jak Hashirama Senju.

- Doskonale, a ty Zetsu? Nasza armia jest gotowa?

- Jeszcze chwila i może wyruszać.

***

W różnych odległościach od Konohy zostały umieszczone znaczniki klanu Uzumaki informujące zjednoczone siły sześciu wiosek o nadciągnięciu wroga. Póki co nie pojawił się, jednak nikt. W samej wiosce odbyło się natomiast improwizowane spotkanie sześciu Kage, którzy postanowili zająć się strategią razem z Shikaku i Shikamaru Narą.

Wokół wioski zamknięto pięć obręczy, na każdej stacjonował jeden odział, między pierścieniami funkcjonowały placówki medyczne. W każdym oddziale dobór shinobi był zbalansowany, tylko w jednym - w tym najdalej od Konohy - postawiano na użytkowników technik dalekodystansowych.

Jeden zwyczajny oddział składał się zazwyczaj z dużej ilości ludzi, na których składali się shinobi z pięciu wiosek, pięciu, nie sześciu. Niemal wszyscy shinobi z Kumo, z Iwy, z Kiri, z Suny i z Konohy. Część shinobi zostało w rodzinnych wioskach by ochraniać je na wszelki wypadek. Mimo to ta strategia zapewniała wymieszane techniki krótko-, średnio- i dalekodystansowe we wszystkich uwolnieniach. Przynajmniej tych z głównej piątki uwolnień.

Klan Uzumaki miał pozostać tajemnicą dla Akatsuki, przynajmniej do czasu osłabienia bestii przez ninje sojuszu, wtedy mistrzowie fuinjutsu spokojnie mogli je zapieczętować. Tak więc na razie czerwone oddziały pozostawały w Uzushio gotowy do przejścia przez bramę Avarai prosto na miejsce bitwy.

Znaczniki były w głównej mierze dla Naruto, któremu pozwolono walczyć w pierwszej linii frontu przeciwko członkom brzasku i kontrolowanych przez nich ogoniastych. Właśnie dlatego ustanowiono drużynę bliźniąt, Gaary, Sasuke i Sakury, która jako uczennica Tsunade potrafiła przyzwać na pole bitwy Katsuyu i użyć jej by leczyć rannych.

Zamyślony Shikamaru przesunął na planszy do shogi pionek, zadowolony ze swojego planu. Przy odrobinie szczęścia mogło zaatakować ich całe akatsuki, a oni korzystając z przewagi liczebnej mogli zakończyć wojnę bez większych ofiar. Kilkoro ludzi nie stanowiło zagrożenia dla potęgi zjednoczonych wiosek, ale ogoniaste bestie już tak. Poza tym Nara miał przeczucie, że nie wszystko pójdzie po jego myśli, a oni dostaną bolesną lekcję.

C.D.N.

Boże jak ja się cieszę, że to już koniec tej książki, miło w końcu móc skupić się na czymś innym, serio, nie wiem dla czego, ale pałam niechęcią do własnej książki, krew mnie zalewa jak ją pisze, bo ona jest po prostu bezsensu. Zawsze lepiej wychodzi mi pierwszy sezon anime, historia nastoletniego Naruto jest po prostu trudna do przebrnięcia.

LHB

Naruto - Mistrz Sakury i SasukeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz