Krwawa historia ostatniej Uchihy

2.5K 178 18
                                    

- Wychodzę, Oka-sama! - Krzyknęła dziewczyna wychodząc z domu. Prawie biegiem przemierzyła getto swojego klanu zmierzając do centrum swojej wioski, Konohy. Z utęsknieniem spojrzała na stary, podniszczony dom, w którym znajdowało się mieszkanie jej kolegi z drużyny, Naruto Uzumakiego, który aktualnie przebywał na treningu poza wioską wraz z Sanninem Jiraiyą-sama.

- Spóźniłaś się cukiereczku. - Zagwizdał Shikan, jej denerwujący i "kłopotliwy" kolega z drużyny o IQ wysokości jego fryzury w kształcie pewnego owocu. Młoda Uchiha nienawidziła tej jego części. Potrafił walczyć jeśli chciał, jednak zazwyczaj jego działalność ograniczyła się do dogryzania jej.

- Nie tylko ja, Kakashiego też nie ma. Tylko ty stoisz jak jakaś palma na słońcu, jeszcze wypnij tyłek w jego stronę jak jakiś słonecznik. - Odparowała nieco zbyt agresywnie, tym razem Nara postanowił się zamknąć, wiedząc, że dziewczyna jest w nie najlepszym humorze.

~ Znowu ma okres? To chyba czwarty raz w tym miesiącu. - Pomyślał znudzony.

- Znowu się kłócicie? - Spytał pojawiający się w dymie Hatake. Jego szare włosy jak zwykle nie podlegały sile grawitacji. I jak zwykle się spóźnił.

Nikt nie wiedział, że Minko martwiła się po prostu o Naruto, który był dla niej jak prawdziwy młodszy brat, którego nigdy nie miała i chyba nigdy nie będzie miała. Przez całą jego podróż co jakiś czas wysyłał jej żabie wiadomości, ostatnio jednak milczał co niepokoiło czarnowłosą. Dziewczyna wiedziała, że chłopak był jinchuurikim, powiedział jej to chwilę przed wyjazdem, chyba właśnie dlatego martwiła się o niego jeszcze bardziej. 

- Jak zawsze się spóźniłeś, Kakashi-sensei. - Mruknęła z pretensją Minko wywracając oczami.

- Czarny kot przeszedł mi drogę i musiałem iść na około. - Sprzedał im zwyczajową wymówkę z zakresu tych, w które nikt o zdrowych zmysłach by nie uwierzył.

- Bo najważniejsze, by wymówka była krótka i logiczna. - Zironizował Shikan.

- To co? Idziemy na to Barbecue czy macie zamiar dalej czepiać się o jakieś drobnostki?

- Barbecue! - Zawołali zgodnie.

***

Gdy Minko przekroczyła bramę wjazdową do getta Uchiha było późne popołudnie zakrapiane wczesnym wieczorem. Przed jej domem w oczy rzuciła jej się postać niskiego dziesięciolatka ubranego w zieloną kamizelkę chunnina. Dziewczyna z niedowierzaniem zorientowała się, że chłopiec to Naruto, który miał wrócić dopiero za pół roku.

- Minko! - Zawołał przytulając się do jej brzucha, pomimo, że podrósł sięgał jej tylko do piersi, bo pomiędzy nimi było około 6 lat różnicy. Jeszcze nigdy nie widziała go tak szczęśliwego. Na jego twarzy rozciągał się szeroki uśmiech, uwidoczniający trzy długie blizny zdobiące każdy policzek.

- Wróciłeś, Naruto, czemu tak wcześnie? - Słysząc jej pytanie blondyn wyraźnie posmutniał, a ona zdała sobie sprawę jak musiały zabrzmieć jej słowa. - Nie o to mi chodziło. Coś się stało?

- Ero-Sannin musiał zacząć misje dla dobra Konohy, więc wróciliśmy wcześniej. Nie uwierzysz czego się nauczyłem!

Z uśmiechem zaprowadziła go do swojego domu, jednak jej uśmiech znikł wraz z nocą i krzykiem znajomego głosu. Głosu jej matki, w którym brzmiało cierpienie, strach i ból. Oboje wybiegli z domu pędząc w stronę krzyku. Gdy dotarli do kobiety, Minko zamarła widząc przerażającą ranę na jej plecach. Tak głęboką, że nie mogła tego przeżyć. Szare ulice wypełniły się szkarłatną przerażającą posoką.

Wstrząśnięta czarnowłosa poczuła na swoim ramieniu małą dłoń. Wzdrygnęła się, jednak spojrzała na niego. Miał zaciśnięte usta, a jego oczy nawet nie zadrżały. Skinął głową w stronę witryn ich ulubionego sklepu z dango.

Na szybie widniały niezaschnięte ślady krwi. Zresztą nie tylko na niej, wszędzie wokół lała się krew spływająca z ran u członków klanu Uchiha. Wszędzie walały się trupy.

Twarz Minko była blada jak wtedy gdy dowiedziała się o Kyuubim, żółć podchodziła jej do gardła, jednak zignorowała to przemierzając dalej ulicę. Po chwili i ona upadła na kolana czując ból w brzuchu, z którego wystawało ostrze katany.

- Minko!! - Krzyknął Naruto, jednak jego słowa zostały zagłuszony przez wiatr, który zawiał tylko dla niej gdy za sobą ujrzała Itachiego, geniusza klanu Uchiha o czerwonych jak krew, którą przelał, oczach i czarnych związanych w kitkę włosach.

- Itachi... - Wyszeptała cicho gdy także w jej oczach pojawił się Sharingan.

Blondyn rzucił się na chłopaka z dziką furią w oczach. Niestety chwilę później on też opadł, a jego błękitne tęczówki stały się puste i bez wyrazu. Został złapany w iluzję, której sam nie mógł przerwać. Kosztowało go to trzy dni męczarni, które w normalnym świecie trwały trzy sekundy. Wykończony psychicznie chłopak podparł się łokciach i doczołgał do dziewczyny. Itachiego już nie było, najwyraźniej wolał kontynuować rzeźnię.

- Weź go. - Wyszeptała oddychając coraz bardziej płytko. - Jego oczy rozszerzyły się w autentycznym przerażeniu. Dopiero po chwili zrozumiał o co jej chodziło. Jej czerwone oczy patrzyły na niego tak jakby pogodziła się ze swoją śmiercią czego on po prostu nie mógł zaakceptować.

- Nie mów tak, Minko-Nee-chan. - Wyszeptał szlochając, z błękitnych oczu popłynął przezroczysty płyn, łzy żalu, smutku i gniewu. Ona za to delikatnie się uśmiechnęła, bo pierwszy raz powiedział do niej "siostrzyczko". Dziewczyna zakaszlała krwią leżąc na ubitej ziemi.

C.D.N.

Witam wszystkich, jeszcze nie umarłam, żyje i wstawiam rozdział. Jest to kontynuacja wątku Minko Uchiha. Życzę miłego czytania.

LHB

Naruto - Mistrz Sakury i SasukeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz