Epilog

1.7K 88 41
                                    

Dziewczyna przechodziła przez cmentarz niosąc w rękach bukiecik czerwonych kwiatów, które chwilę później położyła na marmurowej płycie grobu, złożyła ręce w modlitwie. Po kilku minutach powoli opuściła ponure miejsce i odgarniając z czoła długie czarne włosy poszła prosto do umówionego miejsca.

Konoha jak zawsze wydawała jej się odmienna do granic możliwości od jej domu, wioski na wodzie, który uważała za naprawdę najpiękniejsze miejsce na świecie, zresztą tak samo uważała jej siostra. Mimo to lubiła tu przebywać, wpatrywać się w ścianę Hokage i odwiedzać ciocię Sakurę, nie trawiła tylko jej syna.

Ten smark Boruto cały czas załaził jej za skórę swoją olewczością w stosunku do wszystkiego, chłopiec tylko grałby w gry albo spotykał się ze swoimi przyjaciółmi, w dodatku cały czas przechwalał się tym, że potrafi stworzyć trzy klony cienia.

Uchiha naburmuszyła policzki przypominając sobie jak blondyn próbował wyzwać ją ostatnio na pojedynek, oczywiście z marnym skutkiem, jej matka nie byłaby zadowolona gdyby złamała mu kilka kości, nawet jeśli na to zasłużył, wiedziała też, że jej ojciec nie miałby z tym problemu, w końcu byli do siebie tak bardzo podobni.

- Sarada! - Krzyknęła do zbliżającej się czarnowłosej dziewczynki idącej ramie w ramie z inną dziewczyną w jej wieku o opalonej skórze i zdecydowanie większej masie.

- Mirai-nee-chan! - Odkrzyknęła podchodząc razem z młodą dziewczyną z klanu Akimichi.

- Pożegnaj się, musimy iść do cioci, mama zaraz po nas przyjdzie.

- Nie... - Jęknęła, wiedząc, że kiedy ich mama po nich przyjdzie, będzie rozmawiać z ciocią do później nocy, a one nie wrócą do domu co najmniej do jutra.

- Spokojnie. Odeśle nas przez portal. - Uspokoiła ją i po chwili obie szły w kierunku domostwa, przez całą drogę modliła się by to irytujące dziecko nie weszło jej w drogę, właśnie teraz gdy była już prawie u siebie w domu.

Drzwi otworzyła jej ciocia Sakura, aktualna Hokage Konohy, ubrana w czerwoną tunikę z białymi akcentami i długie białe spodnie, sięgające do bioder różowe włosy związała w kucyka, wyglądała jakby gdzieś wychodziła. Chociaż słowo gdzieś nie zupełnie oddawało to co Mirai miała na myśli, gdzieś odnosiło się do konkretnego miejsca, z konkretnym gabinetem i konkretnym biurkiem zawalonym dokumentami.

Haruno uśmiechnęła się do niej i mamrocząc kilka słów, za pewne pożegnania, odeszła w swoją stronę pędząc do swojej pracy. Patrząc na pusty przedsionek i smutne wnętrze domu po raz kolejny doszła do wniosku, że Boruto nie zachowywał się tak bez powodu. W końcu zawsze był sam.

Usiadły na kanapie w salonie domyślając się, że Uzumaki był na górze i wcale nie miał ochoty do nich schodzić. Poczęstowały się ciastem, które zostawiła dla nich ciocia i w spokoju czekały na matkę. Zjawiła się pół godziny później, jak zawsze melancholijna gdy przekraczała próg tego budynku, w końcu to był kiedyś na krótkotrwały okres czasu jej dom, mieszkała tu podczas pobytu w liściu.

- Boruto! - Zawołała Avarai i dopiero wtedy blondyn przybiegł rzucając się swojej ulubionej ciotce na szyję. - Może chciałbyś spędzić u nas trochę czasu?

Normalnie Uchiha jęknęłaby, jednak za każdym razem gdy spędzała trochę czasu w tej wiosce i patrzyła na życie swojego kuzyna miękła. Zamiast tego patrzyła jak Uzumaki spina się i powoli odsuwa od ciotki, jak jego zielone oczy matowieją. Widać było, że wciąż nie chciał się spotkać z Naruto.

- Wiesz, że kiedyś musisz to zrobić, prawda? - Dołączyła się Sarada, a on tylko na nią fuknął. Chwilę później już szedł po torbę.

Naruto - Mistrz Sakury i SasukeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz