Wysłannicy

5.1K 385 60
                                    

Sakura bała się najmniejszego szmeru, szumu i dźwięku, wypadała jej warta więc to jej barkach było bezpieczeństwo jej drużyny. Naruto-sensei dalej był nieprzytomny, a otaczająca go chakra parzyła każdego kto go dotknie o czym dziewczyna przekonała się na własnej skórze, jej medyczne ninjutsu leczyło ranę w ślimaczym tempie.

Sasuke też nie mógł pozwolić sobie na sen, patrząc na mistrza zastanawiał się czego jeszcze się o nim dowie, Naruto Uzumaki, a może raczej Naruto Namikaze, skrywał wiele tajemnic, tego chłopak był pewien. Rolę się teraz odwróciły, to on musiał chronić jego. Założył z różowowłosą pułapki, ale wiedział, że to nic nie da jeśli w grę wejdą zdolniejsze osoby.

Ukryli się w konarach starego drzewa, gdzie Haruno miałaby doskonałą widoczność gdyby nie krzaki i inne rośliny. Była uczennicą Uzamakiego i medycznym ninją z dobrymi zdolnościami do panowania nad chakrą, wiedziała, że ktoś ich obserwuję, wyczuwała chakry trzech shinobi, którzy tylko czekali by się do nich dobrać. Mieli osłabiony skład, musieli bronić mistrza i byli zwyczajnie słabsi niż starsi ninja.

W takiej niepewności wytrzymała do rana, wtedy pojawili się oni. Trójka z wioski dźwięku, dwóch mężczyzn i jedna kobieta. Sasuke stanął obok niej z kunai'em w ręce.

- Przede wszystkim musimy go obronić, Sakura.

- Wiem. - Odpowiedziała krótko. Garbaty shinobi zneutralizował ich pułapki z dziecinną łatwością i teraz cała trójka była bardzo blisko nich. - Wiem, że pracujecie dla Orochimaru! - Krzyknęła, wytrącając ich z równowagi. Garbaty skoczył ku niej i wtedy pojawił się chłopak, ubrany w zielony potworny strój. Po usłyszeniu jego słów, różowowłosa mimowolnie zmieniła o nim zdanie, nabrała do niego przede wszystkim szacunku. - Sasuke, broń Naruto! - Poleciła, na co kiwnął głową, on lepiej się do tego nadawał.

Jej nadzieja na to, że wszystko skończy się dobrze prysła jak bańka mydlana, kiedy Rock Lee został tak po prostu pokonany. Stała jak słup soli nie mogąc wykonać nawet jednego kroku. Uchiha zaciskał ręce w pięści, chciał walczyć, jednak musiał chronić Naruto, który był jego mistrzem. Czy to nie on powinien chronić jego? Mimo wszystko odszedł od niego, musiał chronić także Sakurę.

Stanął na przeciw chłopaka z rozczochranymi włosami i nietypowym ochraniaczem. Na widok jego paskudnego uśmiechu robiło mu się niedobrze. Haruno zajęta próbami ruszenia swoich czterech liter nie zauważyła trzech kolejnych chakr czających się w krzakach. Obserwował ich Team Asumy, bojący się podjąć jakiekolwiek ryzyko. W jednej chwili jedyna dziewczyna z wysłanników złapała za różowe kosmyki boleśnie je ciągnąc. Ranna próbowała się wyrwać, z marnym skutkiem, słuchała słów dziewczyny. Sasuke radził sobie lepiej, lecz nie na tyle dobrze by w minutę pokonać przeciwnika i pomóc towarzyszce. Po jej policzkach potoczyły się łzy, ostatecznie okazała się tylko ciężarem.

Minęła chwila nim wzięła się w garść, jej przyjaciele byli ważniejsi niż jej strach. Złapała za kunai i przecięła swoje włosy, ochraniacz spadł z jej głowy odsłaniając przyduże czoło. Zacisnęła pięści i przewróciła swoją przeciwniczkę. Złożyła kilka pieczęci, a ziemia wokół nich zaczęła falować, jej żywiołem była ziemia. Pod niebo uniosło się kilka bloków ziemi. Młoda kobieta podbiegła do niej i zaczęła okładać ją pięściami, nie przerwała techniki, używając kolejnej. Po chwili jej przeciwniczka była cała w błocie. Gdzieś z boku przyleciała kula ognia Sasuke, która zmieniła błoto w skamielinę. Zielonooka odetchnęła z ulgą, jednak wtedy ziemia pod wpływem siły długowłosej zaczęła się kruszyć. Po raz kolejny zaczęła ją okładać.

Przed Sakurą pojawiła się trójka jej kolegów z Akademi, Ino, Shikamaru i Choji. Atakowali technikami klanowymi, jednak to na niewiele się zdało, przyszła kolei by to oni walczyli o swoje życie. Znikąd pojawiła się też reszta drużyny Lee, Hyuga i Tenten.

Wtedy też Naruto otworzył oczy, które nie były niebieskie, lecz czerwone z pionową źrenicą. Jego ciało wciąż ociekało chakrą Kyuubiego, chciał krwi. Podniósł się z miejsca idąc powoli przed siebie. Uformował mu się jeden ogon. Zaskoczeni byli wszyscy, oprócz jego uczniów.

- Naruto-kun! - Zawołała Sakura lecz on jej nie słyszał. Nikt nie zauważył nawet jak jego pazury rozrywają gardło Kin, dziewczyny która pobiła jego uczennice. To było zbyt szybkie. Jego ruchy było widać jako ciemnoczerwoną smugę, wszędzie była krew. Wreszcie opamiętał się i chakra zanikła.

- Przepraszam, że tak długo, Sakura, Sasuke. - Mruknął ziewając, wiedział, że ma obserwatorów. Zabrał zwój, który wypadł ze zwłok garbatego. - No co? - Spytał widząc, że wszyscy na niego patrzą. Westchnął i podszedł do najbardziej rannego z całej gromady, ucznia Guya. Przyłożył do jego ucha rękę z medycznym ninjutsu. - Nic mu już nie jest, za chwilę się obudzi.

- Kłopotliwy gość. - Mruknął Nara.

- Ja go wezmę. - Mruknęła dziewczyna lądując przed Uzumakim. Odszedł od niej i podszedł do Sakury, przez ten cały czas jego świadomość była przy lisie, który dokładnie relacjonował mu co się dzieje. Złapał za jej rękę i użył medic jutsu, po oparzeniu nie było śladu. Zaczął leczyć jej ręce i głowę, która była cała w siniakach.

- Dobrze się spisaliście.

C.D.N.

Ponieważ pewna osoba dodała to opowiadanie do listy lektur YAOI jestem zmuszona przekazać wam, że w tym opowiadaniu nie będzie żadnego takiego wątku. Nie chodzi, że jestem jakimś przeciwnikiem takim shippów, ale nie potrafię tego pisać.

Dziękuje za uwagę.

LadyHelloBell

Naruto - Mistrz Sakury i SasukeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz