Zarażeni, chorzy i zdrowi

60 10 0
                                    

- Nikolai Agapov - mówię powoli. Lekarz kiwa głową. Wszystkie elementy układanki wskakują na swoje miejsce. - Mogę pana zapytać, jak brzmi to nazwisko w formie żeńskiej? Bo to rosyjskie nazwisko, prawda? A one się odmieniają.

- Dokładnie. Moja córka i żona nazywają się Agapova. To one.

Przesuwa w moją stronę ramkę ze zdjęciem. Z niepokojem zerkam na roześmianą twarz młodszej wersji Nady. Obok niej stoi lekarz i starsza kobieta z włosami koloru pszenicy - takie same jak Nady. Na dole siedzi dwóch chłopców. Są podobni do siostry, ale mają czarne włosy jak ojciec.

- Nie powinno ich być trzech? - wyrywa mi się.

- Słucham? - Lekarz marszczy brwi. Jego lodowato niebieskie oczy wpatrują się we mnie pytająco. 

Otwieram usta, ale zaraz potem je zamykam. Jak mam mu powiedzieć, że pozwoliłem jego jedynej córce oddać się do badań?

- Nic takiego. Przejdźmy proszę do wilkołaków.

Opowiadam mu wszystko, czego zdążyłem się dowiedzieć - razem z wilkołakiem-trupem. Wyciągam z kieszeni czarny dziennik, ale przypominam sobie, że jest w nim Nada. Waham się przez moment.

- Poza tym... Znalazłem pana córkę, ale niech lepiej sam pan przeczyta.

Podaję mu mój notes i obserwuję jego twarz. Przechodzą przez nią rozmaite emocje od niedowierzania przez niepokój po niepewność i szczęście. Kładzie dziennik na biurku.

- Czy ona jest tutaj? - pyta cicho. Kiwam głową. - Dobrze. Tak - mówi do bardziej do siebie niż do mnie. - Mogę to skserować, prawda? Tylko te informacje o wilkołakach. Nie będę kopiował nic osobistego. Mam do ciebie kilka pytań, Vince.

- Może pan pytać, o co pan chce, ale uprzedzam, że nie wszystko jeszcze wiem.

- Mhm, i tak dowiedziałeś się sporo. Bystry z ciebie chłopak. Powiedz mi, ugryzł cię kiedyś wilkołak? 

Siada naprzeciwko mnie, podczas gdy ksero wypluwa z siebie kartki przy wtórze postękiwań. 

- Jeden mnie zadrapał, ale to pan przeczytał. - Wskazuję na bliznę na policzku. - Poza tym czułem, jak podczas ataku na dom jeden mnie zahaczył zębami, ale to była płytka rana. Szybko się zagoiła. 

- Mhm, dobrze. Dobrze. Jaki to był wilk? Młody czy stary?

- Chyba jeden ze starszych.

- A co z twoim bratem? Od ugryzienia kogo zachorował?

Nachyla się do mnie, opierając ręce na biurku. Splata palce i podpiera nimi brodę.

- Chyba też podczas ataku. Wtedy wydawał mi się strasznie nieswój. Taki odizolowany, bez życia. Jak w Fazie Pierwszej.

-A ty czułeś się odizolowany podczas waszej... wędrówki? Albo teraz? Jak się czujesz?

- Wiem, do czego pan zmierza. Powinienem być chory, prawda? Jak Mát i Nada. Ale z jakiegoś powodu nie jestem. 

Na chwilę chowa twarz w dłoniach. Wzdycha ciężko i podnosi głowę. Opiera się na fotelu, zdejmuje okulary i przeciera oczy.

- Tak, Vince. Powinieneś być chory, ale z jakiegoś powodu nie jesteś i bardzo mnie to ciekawi. Nadę... Nadę złapała pierwsza fala wirusa. Ta, która miała atakować tylko osoby między dwudziestym a czterdziestym rokiem życia. Zaś twój brat zachorował przez ugryzienie i, z tego co udało mi się ustalić, wirus może się w ten sposób przenosić na wszystkich niezależnie od wieku. Twój brat potwierdził moje domysły. Nie ma go tutaj z tobą, prawda?

- Ze mną proszę robić, co pan zechce na rzecz badań, ale niech pan nie wciąga w to Mátyasa. I jeszcze mój przyjaciel jest ranny. Niech pan go najpierw opatrzy.

- Dobrze. - Doktor Nikolai uśmiecha się nieznacznie. - Mniemam zatem, że zgodzisz się na badanie?


CienieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz