Doktor Stephen nigdy nie puka. Może liczy na to, że kolejny raz rozwali mój nos?
Dzisiaj jest rozochocony. Nuci pod nosem, gdy wchodzi do mojego pokoju. Moje celi?
- Dzień dobry, chłopcze. Wstawaj, idziemy.
- Gdzie? - pytam podejrzliwie. Nie chcę z nim iść.
Z tyłu stoi George. Posyła mi uśmiech, który nie trwa dłużej niż sekundę. Potem przestaje nawet patrzeć na mnie.
- Na badania. Zobaczymy, jak tam twój organizm.
- Ta? Co chcecie mi wstrzyknąć tym razem? Świnkę? Grypę? A może tasiemca?
- Oj, oj - mówi śpiewnym tonem. - A co ty taki naburmuszony? - Mam odpowiedź na końcu języka, ale powstrzymuję się. - A co ty na mały układ? Pójdziesz na badania, a ja pozwolę ci spotkać się z twoimi kolegami. No i przy badaniach będzie doktor Agapov. Może być?
Siedzę i myślę. Nie wydaje mi się to złą propozycją. A jeśli coś znajdą i pomoże to w wynalezieniu leku?
- A co z Nadą?
- Twoją przyjaciółką wilkołakiem? - Przechyla lekko głowę. Potakuję. - No cóż z nią nie możesz się zobaczyć, ale powiem ci, ze czuje się dobrze.
- I na pewno pozwolicie mi zobaczyć moich przyjaciół? - Doktor kiwa głową. - I zrobicie to, by znaleźć lek? - Kolejne kiwnięcie. - Okej, pójdę.
- No, grzeczny chłopiec.
Pamiętam te korytarze. Szedłem tędy jakiś tydzień. Teraz wydają mi się bardziej ponure i zimne.
Docieramy do "Sali badań 23" - tak głosi napis na drzwiach. Jestem ciekaw, czy te numery mają jakieś znaczenie. Doktor Stephen zatrzymuje się i wpisuje kod, a potem skanuje odcisk. W międzyczasie dwaj żołnierze stają po moich bokach, a jeden z tyłu. Amerykanie.
- Dzień dobry, Vince. - Głos doktora Nikolaia sprawia, że czuję ulgę. Niemal mam ochotę go uściskać. - Usiądź tutaj proszę. Zdejmij wszystkie metalowe rzeczy. Świetnie. I oddaj mi na czas badania twój dziennik. Przypilnuję go tylko na pięć minut, okej?
Niechętnie oddaję mu czarny notes i medalik. Jedyne rzeczy, które pozwolono mi zatrzymać.
Siadam na wskazany fotel. Agapov reguluje go tak, że niemal na nim leżę. Kładzie mi dłoń na ramieniu, a George przypina moje ręce do podłokietników.
- Może trochę ukłuć. Jeśli bardzo cię zaboli, krzyknij. Na początek zrobimy ci rentgen, potem rezonans i na koniec chcielibyśmy pobrać próbkę twojej krwi, dobrze? Będziemy tam za szybą.
- Jak chcecie to zrobić? - pytam, podnosząc minimalnie głowę.
- Widzisz, Vince. Ta maszyna jest z Ameryki. Przyjechała razem z doktorem Stephenem. To nowość na rynku medycznym. Zrobi wszystko za nas. Obiecuję, że jesteś bezpieczny. Dopilnuję tego.
Przy ostatnim zdaniu zerka na szybę, za którą stoi doktor Stephen. Skoro Agapov będzie mnie pilnował, nie mam czego się obawiać. Ufam mu.
On i George dołączają do Stephena. Amerykanin naciska kilka guzików i maszyna zaczyna buczeć.
Krzesło podnosi się do pozycji prawie pionowej. Wysuwa się małe prostokątne urządzenie i objeżdża mnie dookoła. Później krzesło opada i jedzie w stronę wielkiego otworu w ścianie. Chwilę tam leżę.
- Teraz zrobimy ci bardzo ważne badanie. - Z głośników dobiega głos Stephena. - Nie ruszaj się, dobrze?
Ze ściany wysuwa się hełm, który trafia na moją głowę. Człowiek w masce i ubraniu ochronnym wstrzykuje mi coś w ramię.
Całe ciało zaczyna płonąć. Zaciskam zęby. To dla dobra innych. Dla Mátyása. Dla Nady.
Czuję, że nie wytrzymam dłużej. Kręci mi się w głowie, wszystko drętwieje, a przed oczami mam mroczki. Rozrywa mnie od środka.
Krzyczę.
CZYTASZ
Cienie
LobisomemRozpoczął się koniec ludzkości. Nie było to coś, czego dokładnie spodziewali się fani science-fiction. Nieznany wirus atakuje ludzi w sile wieku. Nigdy nie dotyka osób poniżej dwudziestu lat i powyżej czterdziestu. Pierwsza Faza: apatia. Zarażeni s...