51.

3.2K 174 41
                                    

POV Alex:

Zacisnęłam mocniej powieki nie chcąc wracać do szarej, jesiennej rzeczywistości, jednak głośne kroki współlokatorki pokrzyżowały mi plany. Zakryłam głowę poduszką mając nadzieję, że w jakiś magiczny sposób stanę się niewidoczna dla reszty domowników i będę mogła powrócić do błogiego snu. Ku mojemu zaskoczeniu kroki momentalnie ustały, dając mi nową nadzieję na wymarzone odpłynięcie w ramiona Morfeusza. Uśmiechnęłam się delikatnie i poprawiłam poduszkę szukając optymalnej pozycji do spania.

- Alex, możesz mi wytłumaczyć, dlaczego śpisz na kanapie? - zdziwiony głos Kate rozbrzmiał w moich uszach, automatycznie psując mi humor.

Spokojny sen? You wish ...

- Oh Szczęsny, przecież wiem, że nie śpisz ... - dodała po chwili nie otrzymując żadnej odpowiedzi z mojej strony. - Daje Ci ostatnią szansę, w innym razie będę zmuszona udusić Cię tą poduszką ... - zagroziła najprawdopodobniej chwytając niewielką poduszkę w kolorze butelkowej zieleni.

- Od kiedy spanie na kanapie we własnym domu stało się przestępstwem? - zapytałam głupkowato otwierając jedno oko.

- Nie no, jeśli chcesz śpij sobie nawet na balkonie. - stwierdziła krzyżując ręce na klatce piersiowej.

- Skoro kwestia miejsca została wyjaśniona, pozwól, że zdrzemnę się jeszcze kilka minut. - wymamrotałam przewracając się na drugi bok.

- Miejsce Twojego wieczornego zgonu totalnie mnie nie interesuje. - kontynuowała, co zaczęło doprowadzać mnie do szału.

Czy naprawdę proszę o tak wiele?

- A jednak nadal ciągniesz temat, więc o co chodzi? - burknęłam dając częściowy upust emocjom.

- Mam to gdzieś, póki w Twoich nogach nie śpi moja matka! - powiedziała poddenerwowana przeszywając mnie wzorkiem.

Co?

- Kate, od wczorajszego jarania Ci się w głowie ... - urwałam zauważając skuloną sylwetkę kobiety. - Whoah, to nie tak jak wygląda ... - zapewniłam spoglądając na pięćdziesięciolatkę zmrużonymi oczami.

- Kate, nie mam pojęcia, gdzie podziała się Twoja ... - mężczyzna urwał spoglądając na mnie ze zdziwieniem. - Matka ... - dokończył zmieszanym tonem.

- Dzień dobry. - rzuciłam zdezorientowana uśmiechając się sztucznie.

- Cześć tato. - Kate przerwała niezręczną ciszę. - Chodź, zrobię kawę i zabiorę się za przygotowanie śniadania. Na razie nie chce wiedzieć, co się tam stało ... - współlokatorka stwierdziła chwytając ojca za rękę i ruszając w stronę kuchni.

Thanks God ...

Westchnęłam wypuszczając całą zawartość powietrza z płuc w geście ulgi. Ostatnią rzeczą, którą chciałabym się teraz zajmować to wymyślanie błyskotliwego i wiarygodnego kłamstwa, na temat wydarzeń mających miejsce zeszłej nocy. Szczerze mówiąc, nie miałabym zielonego pojęcia, jak się z tego wytłumaczyć. „To nic takiego, zwykle palenie marihuany z Twoją matką ..."

Nawet dla mnie brzmi to jak totalny absurd ...

- Szczęsny, masz trzy sekundy, żeby posprzątać ten syf ... - stanowczy głos współlokatorki spowodował nagły atak serca.

- Jezu mam nadzieję, że to nie po mnie odziedziczyłaś ten irytujący ton ... - kobieta wymamrotała w powolnym tempie podrywając się do siadu. - O co tyle hałasu? - dodała przecierając dłońmi zaspane oczy.

- Dzień dobry? - zapytałam nie wiedząc co powiedzieć.

- Dzień dobry dziecko. - odpowiedziała przeciągając się leniwie.

Color of the OceanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz