Stoimy w bezruchu wzajemnie lustrując się przenikliwymi spojrzeniami. Mija dobre dziesięć sekund zanim otrząsamy się ze zdziwienia i momentalnie powracamy do rzeczywistości.
- Hmm, w takim razie jesteśmy kwita? - blondynka pyta niepewnie, wyraźnie unikając mojego wzroku.
- Nope. - zaprzeczam utrzymując kamienny wyraz twarzy. - Ja podczas porannego incydentu nie poniosłam żadnych strat, oczywiście z wyjątkiem zaburzeń psychicznych na tle nerwowym i złamania chrześcijańskiego dekalogu poprzez falę przekleństw płynących z moich ust ... - wyjaśniłam marszcząc czoło i spoglądając w niebo na co dziewczyna uśmiechnęła się niepewnie. - Przez moją nieuwagę zniszczyłam ci koszulę, więc jestem zmuszona ją odkupić. - dodałam rozkładając ręce, aby podkreślić oczywistość moich słów.
- Spokojnie, nie ma takiej potrzeby, to tylko zwykła koszula. - tłumaczy łapiąc za kant materiału i przyglądając się różowawej plamie.
- Nalegam. - mowię spokojnym, lecz stanowczym tonem. - Zrób to dla świata i pozwól ludziom, aby mogli nadal Cię w niej podziwiać. - kontynuuje uśmiechając się łobuzersko.
- Nie przesadzajmy ... - odpowiada wyraźnie zaskoczona sprytnie przerywając kontakt wzrokowy. - Na prawdę nie szkodzi ... - zapewnia blondynka spoglądając na mnie i subtelnie się uśmiechając.
- Wolska, ile można na Ciebie czekać?! - odwracamy się równocześnie spoglądając na grupkę znajomych stojących przy wejściu. Autorem słów jest wysoki szatyn w granatowej koszuli.
- Hmm Wolska, ciekawe. - szepcze pod nosem z zaciekawieniem wpatrując się w moje vansy.
- Muszę lecieć, jeszcze raz przepraszam za rano i serio nic wielkiego się nie stało. - zapewnia mnie powoli się odwracając.
- Rozumiem, miłego wieczoru ... - mówię marszcząc brwi i spoglądając na blondynkę pytająco.
Przez to całe zamieszanie zapomniałam się zapytać jak ma na imię.
- Mm, Anastazja. - odpowiada w pośpiechu łapiąc sugestię.
- Alex, miło było poznać. - również się przedstawiam.
- Mi również. No to cześć. - dodaje zmieszanym tonem.
- Cześć. - odpowiadam spokojnie, a dziewczyna odwraca się i kieruje się w stronę znajomych.
Jeszcze kilka sekund stoję w miejscu analizując sytuacje, która właśnie miała miejsce, po czym odwracam się i ruszam w stronę Marty z resztką wina w kieliszku.
- Hej, Anastazjo! - wołam szybko się odwracając. Dziewczyna momentalnie zatrzymuje się i spogląda w moją stronę, na co ruszam w jej kierunku.
- To dla pani, panno Steel. Jeszcze raz przepraszam. - wręczam blondynce czerwoną róże, którą cały czas trzymałam w dłoni wraz z kieliszkiem uśmiechając się szarmancko. Zaskoczona dziewczyna niepewnie po nią sięga uśmiechając się, po czym bez słowa odwracam się i zmierzam w kierunku przyjaciółki. Jeszcze przez kilka chwil czuję na sobie jej wzrok, lecz postanawiam nie oglądać się za siebie.
Zbliżając się do miejsca docelowego dostrzegam szeroko otwarte oczy Marty i rząd białych zębów wyszczerzonych ku mojej osobie.
- Czy z łaski swojej wyjaśnisz mi, co się właśnie zadziało Szczęsny? - dopytuje z ekscytacją zeskakując z parapetu. - Aa i jestem zła za połowę wina i tą różę! - dodała próbując udawać obrażoną.
- Jeśli chcesz kupie ci całą butelkę i setki takich kwiatków ... - mówię uwodzicielskim tonem przejeżdżając kciukiem po policzku przyjaciółki i uśmiechając się szeroko.
CZYTASZ
Color of the Ocean
ChickLit*Dawniej Woods Coffee's* Panującą pomiędzy nami ciszę, której kompletnie nie byłam świadoma przez analizowanie każdego detalu ciała szatynki, przerwał jej zachrypnięty głos, z którego barwy wywnioskowałam całkowitą powagę wypowiedzianych przez nią s...