POV Anastazja:
- Alex? Co Ty tu robisz? - zapytałam totalnie zdezorientowana krzyżując ręce na piersiach, kiedy chłodny podmuch wiatru przeszył moje ciało.
- Palę, nie widać? - burknęła, na co poczułam niewyjaśnialny smutek. - Przepraszam, nie chciałam być niemiła. - dodała po chwili przygaszonym głosem.
- Spoko, należało mi się ... - odpowiedziałam wzruszając ramionami i lustrując plecy dziewczyny. - Chociaż nie ukrywam, że mogłaś mi odpisać. Nawet zwykłe "okej" by mnie usatysfakcjonowało ... - dodałam pocierając dłonią rękaw mojej szarej, za dużej bluzy nike.
- Odpisać? O czym mówisz Anastazjo? - zapytała zdezorientowana delikatnie się odwracając, przez co mogłam zobaczyć jej profil.
Anastazjo ...
Jej twarz była blada, pozbawiona koloru i jakichkolwiek pozytywnych, jak i negatywnych emocji. Mój wzrok przykuła mocniej niż zawsze zarysowana żuchwa szatynki, a mięśnie jej twarzy tkwiły w stałym, niezmiennym napięciu. Prawa dłoń niebieskookiej kurczowo zaciskała się na drewnianej barierce, a w palcach drugiej ręki gościł gruby, mentolowy papieros Marlboro.
- O wiadomości, którą wysłałam ci na Instagram'ie po ... Ehm no wiesz, wtedy. - wydukałam obciągając kant bluzy i wpatrując się w drewniane, lekko poniszczone deski promenady.
- Na prawdę nie mam pojęcia, o czym mówisz. - odpowiedziała krótko odwracając się i patrząc w moim kierunku. Z jej oczu z łatwością mogłam wyczytać smutek. Jej puste spojrzenie znacznie różniło się od tego, którym obdarzyła mnie pamiętnej, piątkowej nocy trzy tygodnie temu.
Trzy tygodnie, aż tyle minęło?
- Alex mówię o moich przeprosinach, na które nawet nie raczyłaś odpisać i ... - urwałam, kiedy weszłam na Instagram'a uświadamiając sobie, iż moja wiadomość nie została wysłana. - Oh ... - wyszeptałam nie mogąc uwierzyć własnym oczom.
Łazienka, wiadomość, Nikodem ...
- Spokojnie panno Steele, każdemu się może zdarzyć. - szatynka wymruczała, a na jej ustach ponownie zagościł jej autorski, cwaniacki uśmiech. Błękitne oczy nieznajomej momentalnie pociemniały przyjmując szafirowe barwy i połyskując jak odbicie księżyca w tafli niespokojnego morza.
- Napisałam do Ciebie od razu po powrocie do domu, ale zapomniałam wysłać ... - tłumaczyłam płacząc się w słowach.
- Mhm, zapomniałaś wysłać? - powtórzyła kpiącym tonem uśmiechając się głupkowato i stanowczo zeskakując na ławkę, by po chwili stanąć na szarawych deskach. - Szczerze mówiąc to dość słaba wymówka ... - dodała wkładając rękę do tylnej kieszeni czarnych spodni.
- A więc? - zapytała idąc wolnym krokiem w moją stronę.
- Nie zaczyna się zadania od "a więc". - odruchowo poprawiłam szatynkę nie zważając na słowa.
- O czym chciałaś rozmawiać Anastazjo? - naciskała znajdując się zdecydowanie zbyt blisko, co momentalnie wprowadziło mnie w zakłopotanie.
- Chciałam Cię przeprosić, nie powinnam uciekać bez słowa wyjaśnienia, kiedy ... - urwałam, gdy do moich nozdrzy wdarł się ostry zapach mieszanki alkoholu i mentolowych papierosów. - Piłaś?
- Bardzo możliwe. - rzuciła krótko unosząc ramiona w geście obojętności.
- Jak się tu znalazłaś? - zapytałam próbując sprawiać wrażenie całkowicie poważnej i nie wzruszonej zbyt bliską obecnością niebieskookiej.
CZYTASZ
Color of the Ocean
ChickLit*Dawniej Woods Coffee's* Panującą pomiędzy nami ciszę, której kompletnie nie byłam świadoma przez analizowanie każdego detalu ciała szatynki, przerwał jej zachrypnięty głos, z którego barwy wywnioskowałam całkowitą powagę wypowiedzianych przez nią s...