60.

2.5K 159 11
                                    

POV Alex:

Dźwięk dużych kropli jesiennego deszczu obijających się o taflę długich szyb kamienicy był pierwszą rzeczą, jaką zdążyłam zarejestrować, tuż po odzyskaniu sennej świadomość. Leniwie westchnęłam chcąc jeszcze na krótką chwile pozostać w krainie Morfeusza i rozkoszować się błogim wypoczynkiem, którego dawno nie zaznałam. Rytmiczne stukanie cząsteczek wody wprowadziło mnie w stan sennej konsternacji, a moje myśli powędrowały do dużych, błękitnych oczu szczupłej blondynki.

Anastazja.

Momentalnie zerwałam się z dogodnej pozycji siadając na łożku i rozglądając się wokół z widocznym zdezorientowaniem. Ku mojemu zdziwieniu byłam zupełnie sama. Bez chwili zastanowienia wstałam obejmując pomieszczenie wzrokiem w poszukiwaniu jakiejkolwiek poszlaki, która potwierdziłaby prawdziwość wydarzeń mających miejsce zeszłej nocy.

Tak silne przekonanie o wyimaginowanych zdarzeniach jednoznacznie wskazywałoby na mocny atak schizofrenii ...

Zrezygnowana stanęłam na środku pokoju przecierając zaspaną twarz dłońmi, gdy nagle dostrzegłam kawałek piaskowej tektury leżącej na czarnej etażerce. Impulsywnie ruszyłam w kierunku porządnego obiektu czując mocny ucisk w klatce. Najdelikatniej jak umiałam sięgnęłam po karteczkę, w duchu odganiając wszystkie negatywne myśli krążące w mojej głowie.

„Przepraszam, że jadę bez pożegnania, ale tak będzie lepiej ..."

Wstrzymałam oddech kilkukrotnie czytając treść pozostawionej wiadomości.

„Tak będzie lepiej ..." Ciekawe dla kogo ...

Nerwowo przeczesałam palcami włosy z impetem kładąc się na łóżko. Zamknęłam oczy sięgając po leżącą obok poduszkę desperacko zasłaniając nią twarz.

- Fuck! - krzyknęłam czując zapach wytrawnych perfum blondynki.

W mojej głowie nieustannie przewijały się niewyraźne kadry z wczorajszej nocy. Moja bezlitosna podświadomość przywoływała również wszystkie usłyszane dźwięki tworząc realistyczne wspomnienia, które powtarzały się jak mantra.

Czego się spodziewałaś?

To pytanie nie dawało mi spokoju. Wypełniające mnie emocje mieszały się tworząc niemożliwy do wytrzymania chaos.

Chaos. To słowo chyba najlepiej mnie definiuje ...

Wzięłam kilka głębokich wdechów, nim zdecydowałam się poderwać z łóżka. Ponownie rozejrzałam się po czterech kątach pomieszczenia poszukując koszulki, którą mogłabym zakryć moje półnagie ciało. Ku mojemu zdziwieniu nie mogłam znaleść żadnej pozostawionej przeze mnie rzeczy z zeszłego wieczoru.

Ponurym krokiem ruszyłam w stronę łazienki licząc, iż tam odnajdę moją zgubę. Wymierzyłam sobie mentalny policzek, gdy tuż po przekroczeniu progu sypialni dostrzegłam dwie pary wlepionych we mnie oczu.

Whoah, tylko tego brakowało ...

- Kogo ja tu widzę ... - zachrypnięty głos Sylwii odbił się od ścian mieszkania jak echo.

- Cześć. - rzuciłam krótko nie mając ochoty na jakiekolwiek rozmowy.

- Jezu Szczęsny, załóż coś na siebie! - Kate krzyknęła dramatycznie zasłaniając oczy dłońmi. - Już Ci coś mówiłam na temat kazirodczych akcji ... - dodała uśmiechając się głupkowato.

- Nie mam humoru na bezsensowne dyskusje. - skomentowałam beznamiętnie wiązać włosy w niechlujnego koka. - Widziałyście moją białą koszulkę? - zapytałam spoglądać w ich kierunku.

Color of the OceanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz