POV Anastazja:
Groteskowa zamiana ról.
- Diabłem? - zapytała zachrypniętym, niskim głosem przeszywając mnie na wskroś swoim autorskim, bezczelnym spojrzeniem.
- Tak, diabłem. - odpowiedziałam pewnie ignorując drażniący dreszcz, który przeszył moje ciało.
- To dość zabawne, że oby dwie odgrywamy czarne charaktery. - stwierdziła subtelnie unosząc prawy kącik ust.
- Poniekąd. - skomentowałam krótko w myślach karcąc się za skupianie swojej uwagi na odsłoniętym brzuchy szatynki.
- Niestety mam złą wiadomość, Anastazjo. - powiedziała powolnie snując się w moim kierunku, jednoczenie nie odrywając wzroku od moich zagubionych oczu. - W mieście może być tylko jeden złoczyńca, inaczej wybuchłby chaos ... - wyszeptała wprost do mojego ucha, ówcześnie odgarniając luźny kosmyk moich jasnych włosów.
Słysząc wypowiedziane przez niebieskooką słowa, poczułam, jak krew w moich żyłach zaczyna buzować, a oddech zdaje się zatrzymać. Zamknęłam oczy zaciągając się wonią dziewczyny, od której emanowała doskonała mieszanka wytrawnych perfum, z nutą papierosowego dymu podkreślającego intensywność zapachu. Po krótkiej walce serca z rozumem, nieśmiało położyłam moją chłodną dłoń na rozgrzanej skórze szatynki. Pod wpływem dotyku, odsłonięty brzuch dziewczyny pokrył się gęsią skórką, co jedynie zachęciło mnie do dalszego błądzenia palcami po odkrytych fragmentach jej torsu. Drażniący, lecz za razem przyjemny ucisk w podbrzuszu zdawał się nabierać na sile. Zacisnęłam powieki, gdy do moich uszu dotarło długowyczekiwane westchnienie dziewczyny, która momentalnie się spięła tworząc delikatnie wyboistą ścieżkę dla moich opuszków. Nieśmiało badałam tors młodszej, po chwili docierając do wyraźnie zaznaczonych obojczyków. Wędrując z powrotem do punktu początkowego na ciele dziewczyny, zatrzymałam się w okolicach mostka przykładając tam otwartą dłoń. Otworzyłam oczy odnajdując jej zagubione spojrzenie, by po kilku sekundach, w platoniczny sposób, poprosić o pozwolenie, którego mi udzieliła. Najwolniej jak umiałam wsunęłam drobną dłoń pod toporny materiał kostiumowego płaszcza czując mocne, niespokojne uderzenia jej serca. Ponownie zamknęłam oczy wsłuchując się w nierównomierny rytm, który pragnęłam usłyszeć od naszej pierwszej wymiany spojrzeń.
- Ana ... - wyszeptała głosem przepełnionym bólem odsuwając się i opierając wyprostowanymi rękoma o krawędzie zlewu.
Zdziwiona nagłą zmianą zachowania dziewczyny, bez słowa stanęłam za jej plecami spoglądając na nas w obszernym lustrze, zawieszonym tuż nad umywalką.
Nieśmiało przyłożyłam policzek do łopatki wyższej czując, jak po kilku sekundach się rozluźnia, krzyżując nasze spojrzenia w odbiciu. Przełknęłam gorączkowo ślinę, decydując się na powolne odsłonięcie ramienia dziewczyny, jednocześnie nie przerywając kontaktu wzrokowego. Gdy toporny, skórzany płaszcz powoli opadł na ziemię, prowadziłam wewnętrzną bitwę o utrzymanie spojrzenia, jedynie na wysokości, wręcz czarnych oczu szatynki. Powietrze z każdą sekundą stawało się coraz gęstsze, co powodowało uczucie ucisku w klatce piersiowej, pogłębiane przez ciężką atmosferę panującą w pomieszaniu.
Nie mogąc oprzeć się pokusie spojrzenia na nagi tors szatynki, delikatnie opuściłam wzrok lustrując odsłonięte ramiona niebieskookiej. Wstrzymałam oddech, gdy moje spojrzenie bezczelnie powędrowało na kształtne piersi dziewczyny, która momentalnie wypuściła kumulowane w płucach powietrze. Ostry, drażniący ucisk w podbrzuszu stał się tak silny, że moje mięśnie brzucha nieświadomie się napięły, co nie umknęło uwadze niebieskookiej.
Ana, co się z Tobą dzieje?
Zmotywowana nagłym przypływem odwagi położyłam prawą dłoń na talii dziewczyny, powolnym ruchem przesuwając ją w dół jej brzucha. Kiedy poczułam chłód bijący od metalowej klamry paska szatynki, zamknęłam oczy pewnie go chwytając.
CZYTASZ
Color of the Ocean
ChickLit*Dawniej Woods Coffee's* Panującą pomiędzy nami ciszę, której kompletnie nie byłam świadoma przez analizowanie każdego detalu ciała szatynki, przerwał jej zachrypnięty głos, z którego barwy wywnioskowałam całkowitą powagę wypowiedzianych przez nią s...