POV Alex:
- Jesteśmy na miejscu. - rzuciłam klepiąc blondynkę w pośladek, po czym najdelikatniej jak umiem odłożyłam ją na ziemie. - Sh, zmień chociaż stronę! - krzyknęłam, gdy dziewczyna po raz kolejny uderzyła mnie z łokcia w żebra.
Ktoś tu się chyba obruszył ...
- Nie pozwalaj sobie Szczęsny! Następnym razem trzymaj łapy przy sobie! - odpowiedziała rozemocjonowana próbując ukryć zaczerwienione policzki.
I got you, baby ...
- Faktycznie, miałam Cię już nie zawstydzać ... - wymamrotałam uśmiechając się cwaniacko i idąc w stronę zbocza z dłońmi w tylnych kieszeniach moim spodni. - Dobrze, przepraszam. Czy teraz możesz tu przyjść?
- Możesz. - powiedziała krótko prostując dotąd skrzyżowane ręce. - Mogłabyś mi pomóc zamiast mi się przyglądać z tym swoim głupkowatym uśmieszkiem ... - dodała przewracając oczami.
- Już marudo ... - rzuciłam wystawiając w jej kierunku dłoń i bezpiecznie sprowadzając ją po zboczu pagórka. - Mission completed. - puściłam oczko, gdy dziewczyna usiadła obok opierając się o leżący za nami konar.
- Miałaś rację, tutaj jest jeszcze piękniej. - przyznała po chwili przerywając panująca ciszę.
- Nie chcę mówić "a nie mówiłam", ale ...
- Więc nie mów. - wtrąciła poprawiając się i ubierając okulary przeciwsłoneczne. - Skąd znasz to miejsce? Mieszkam w Gdyni od urodzenia i do tej pory o nim nie słyszałam. To aż niemożliwe.
Oh, ze mną nie ma rzeczy niemożliwych ...
- Bardzo często przyjeżdżam tu z Kate, kiedy pokłóci się z Sisi. Kocham je obie, ale nie mogę zmieść napiętej atmosfery w mieszkaniu, kiedy mają kosę. - wyjaśniłam rozkoszując się ostatnimi promieniami słońca, które bezczelnie okalały moją twarz.
- Często to robią? - zapytała, no co z moich ust wydobył się niekontrolowany chichot.
- Staram się dawać im maksimum prywatności w tych sprawach, ale sądzę, że bardzo często ... - powiedziałam zanosząc się śmiechem.
- Boże Alex! Czy Ty wszystko sprowadzasz do jednego tematu? - krzyknęła zmieszana trącając mnie ręką. - Tak jak mówiłam, dzieciak.
- Hey, tylko nie dzieciak! - odpowiedziałam oburzona określeniem, którym mnie opisała. - Zamiłowanie do żartów z podtekstem nie odbiera mi miana dorosłej.
- Nie umiesz być poważna, co? - zapytała spoglądając w moim kierunku i sugestywnie ściągając okulary.
- Nie umiesz wyluzować, co? - odpowiedziałam pytaniem, co najwyraźniej dodatkowo zirytowało blondynkę, ponieważ głośno westchnęła.
- Jak to możliwe, że studiujesz, pracujesz i nadal znajdujesz czas na życie towarzyskie? - perfidnie zmieniła niewydolny dla niej temat.
- Dla chcącego nic trudnego. - odpowiedziałam najbardziej oklepanym tekstem znanym ludzkości. - Widzisz ten dom całkiem przy morzu? - zapytałam wskazując palcem punkt w oddali.
- Który? Alex tu jest tysiąc domów nad wodą ... - odparła kręcąc głowa z dezaprobatą.
- Przybliż się, to pokaże Ci, o który dokładnie mi chodzi.
Whow, zaleciała tanim podrywem ...
- Śmiało, nie gryzę, ale to ustaliłyśmy już ostatnio ... - dodałam po chwili widząc zmieszanie na twarzy blondynki. - Widzisz tę zatokę otoczoną skałami? W tym domu z czarnym dachem mieszka mój przyjaciel. Ten sam, którego ojciec jest współwłaścicielem Starego Maneżu. - wyjaśniłam błądząc palcem po horyzoncie.
CZYTASZ
Color of the Ocean
ChickLit*Dawniej Woods Coffee's* Panującą pomiędzy nami ciszę, której kompletnie nie byłam świadoma przez analizowanie każdego detalu ciała szatynki, przerwał jej zachrypnięty głos, z którego barwy wywnioskowałam całkowitą powagę wypowiedzianych przez nią s...