POV Alex:
- Widzę, że zaczęłaś beze mnie. - zażartowałam podchodząc do stolika, przy którym siedziała Szarda z kieliszkiem wina w dłoni.
- Słyszałam, że stawiasz kolejną, więc wykorzystuję sytuacje. - odgryzła posyłając mi subtelny, lecz smutny uśmiech. - A Ty co? Zapraszasz mnie na randkę, a teraz nawet się ze mną nie przywitasz? - dodała mrużąc oczy i wskazując na mnie palcem.
- Chodź tu marudo ... - powiedziałam wstając i zamykając Martę w szczelnym, przyjacielskim uścisku. - Teraz mogę przejść do kolejnej bazy? - zapytałam sugestywnie poruszając brwiami.
- Głupek. - rzuciła śmiejąc się i kręcąc głową z dezaprobatą.
- Z grzeczności nie zaprzeczę, a teraz zamieniam się w słuch. - przeczesałam włosy palcami, po czym oparłam się o blat stolika.
Po piętnastu minutach rozmowy znałam już zarys sytuacji, która pośrednio doprowadziła do rozpadu czteroletniego związku Marty. W międzyczasie złożyłyśmy zamówienie, w zasadzie Szarda zdała się całkowicie na mój gust, dlatego wybrałam pieczonego łososia z limonkowym sosem dla nas obu. Kiedy moja przyjaciółka rozpaczliwie szukała wybawienia w kolejnej lampce różowego wina, ja starałam się skupić na miłosnych opowieściach i nie pozwolić myślą o niebieskookiej zawładnąć moim umysłem.
Kiedy oba talerze jednocześnie znalazły się na powierzchni naszego stolika, poprosiłam kelnera o kolejną butelkę wina, która w przeciągu czterdziestu pięciu minut została całkowicie opróżniona.
- Suma summarum, faceci są do kitu. - powiedziała podsumowywując swój dwugodzinny wywód na temat nieszczęśliwych, jak i szczęśliwych związków uśmiechając się szeroko.
- Zapraszam do mojej drużyny, nie będziesz miała takich problemów! - zażartowałam utrzymując na jej twarzy rozbawienie.
- Dzięki Szczęsny, jesteś zdecydowanie moim ulubionym chłopakiem! - powiedziała zamykając oczy i układając usta w dziubek.
- A właśnie! Mam coś dla Ciebie! - powiedziałam uradowana podnosząc nogi na wysokość drewnianego blatu i wskazując czerwone róże na moich vansach.
- Kochana, pamiętałaś! - krzyknęła zasłaniając dłońmi usta. - Jedna z lepszych randek na jakich byłam. - dodała po chwili puszczając mi oczko.
- Czas wracać do domu księżniczko, jutro zaczynasz z samego rana. - wyjaśniłam z troską w głosie. - Przepraszam, mogę prosić rachunek? - zapytałam przechodzącego kelnera, na co odpowiedział subtelnym kiwnięciem głową.
- Masz racje, zamów ubera i chodźmy zapalić. - powiedziała zdecydowanie za szybko odczuwając pierwsze skutki winnego upojenia.
Po chwili kelner przyniósł czarną skrzyneczkę, w której znajdował się rachunek. Zapłaciłam zostawiając studencki napiwek i biorąc Szarde pod rękę ruszyłam w stronę przeszklonych drzwi.
- Ty nie palisz? - zapytała zdziwiona, gdy odpaliłam jej papierosa.
- Ograniczam się do imprez. - wyjaśniłam posyłając jej delikatny uśmiech.
- Wypiłam sama prawie dwie butelki wina, uwierz, że bawię się wybornie ... - powiedziała ukazując rząd białych zębów.
Kolejne pół godziny spędziłam prowadząc luźną dyskusję z kierowcą ubera na temat mijanych samochodów. Kiedy upewniłam się, że Marta dotarła do domu cała i zdrowa, poprosiłam o kurs na Wrzeszcz, gdzie po chwili się znalazłam. Naciskając klamkę drzwi mieszkania myślałam nad ogromem nauki, który czeka tuż za wrotami mojej sypialni.
CZYTASZ
Color of the Ocean
ChickLit*Dawniej Woods Coffee's* Panującą pomiędzy nami ciszę, której kompletnie nie byłam świadoma przez analizowanie każdego detalu ciała szatynki, przerwał jej zachrypnięty głos, z którego barwy wywnioskowałam całkowitą powagę wypowiedzianych przez nią s...