POV Anastazja:
Momentalnie otworzyłam oczy czując chłodny, lecz przyjemny powiew wiatru na osłoniętych elementach mojego ciała. Wzdrygam się niespokojnie widząc scenerię, w której się znajduję. Dopiero po kilku sekundach uświadamiam sobie, gdzie dokładnie jestem i co miało miejsce wczorajszego wieczoru.
Jak Ty jej teraz spojrzysz w twarz Ana?
Moje wewnętrze tortury przerywa leniwie poruszające się ciało niebieskookiej, do którego nieświadomie byłam przytulona. Instynktownie wstrzymuję oddech, aby w nawet najmniejszym stopniu nie przyczynić się do rozbudzenia szatynki. Kiedy towarzyszka znajduje optymalną pozycję do dalszego snu, bezczelnie i bez najmniejszego skrępowania przyglądam się wszystkim detalom jej pogrążonej w śnie twarzy. Dłuższą chwile walczę z ogromną chęcią dotknięcia jej idealnej cery tocząc mentalną wojnę.
Nawet nie próbuj ...
Powtarzam te słowa jak mantrę, gdy najdelikatniej jak umiem przejeżdzam palcami po powierzchni jej policzka, po raz kolejny wstrzymując oddech.
Gratulacje Ana, kolejna porażka ląduje na twoim koncie ...
Dotyk jej chłodnej skóry wywołuje u mnie niewytłumaczalny, prawdziwy uśmiech. Przyjemne prądy przeszywają mój kręgosłup, gdy beztrosko zataczam, kciukiem drżącej ręki, kręgi na jej policzku. Otwieram szeroko usta, kiedy szatynka niepodziewanie się uśmiecha otwierając przy tym leniwie oczy.
- Hey, ręce przy sobie! - wyszeptała porannym, zachrypniętym bardziej niż zawsze głosem. - Tak to już jest z pseudoheteryczkami ... - dodała przewracając oczami.
- No wiesz? - wyjąkałam totalnie zdziwiona zaistniałą sytuacją oraz niedorzecznymi słowami niebieskookiej. - Jak możesz kwestionować moją orientację? - zapytałam nadal nie dowierzając.
- It's just a joke. - skomentowała uśmiechając się promiennie i ukazując rząd białych zębów.
- Pozwól, że tego nie skomentuję ... - odpowiedziałam unosząc brwi i wymierzając sobie mentalny policzek za nabranie się na tak banalną próbę wyprowadzenia mnie z równowagi.
- Dzień dobry. - rzuciła aksamitnym głosem zaczesując zwisający, luźny kosmyk włosów za moje ucho.
- Hey. - odpowiedziałam zdecydowanie zbyt cicho będąc pod wrażeniem subtelnego uśmiechu błądzącego po twarzy szatynki.
- Wyspana? - zapytała przeciągając się w białej pościeli. - W sumie głupie pytanie, znowu odleciałaś przed samym wschodem słońca ... - kontynuowała kpiącym tonem.
Jak mogłaś znowu to ominąć ...
- Uwierz, że żałuje ... - odpowiedziałam zgodnie z prawdą wzruszając ramionami.
- Na szczęście tym razem zrobiłam zdjęcie, żeby pokazać Ci jak dużo cię ominęło. - powiedziała triumfalnym tonem odwracając w moją stronę ekran czarnego IPhone'a.
CZYTASZ
Color of the Ocean
ChickLit*Dawniej Woods Coffee's* Panującą pomiędzy nami ciszę, której kompletnie nie byłam świadoma przez analizowanie każdego detalu ciała szatynki, przerwał jej zachrypnięty głos, z którego barwy wywnioskowałam całkowitą powagę wypowiedzianych przez nią s...