POV Anastazja:
- No proszę Cię Alex! - wyjęczałam niezadowolona, kolejny raz prosząc szatynkę o krótki, nocny spacer.
- Ana, jesteś konkretnie zalana. Nie mam najmniejszej ochoty nieść Cię do domu, gdy po drodze zaśniesz gdzieś na ławce ... - wyjaśniła odwracając się twarzą w moją stronę i unosząc ironicznie brwi.
Nie dowierzam w to co słyszę!
- Słucham? - zapytałam urażona zdecydowanie zbyt głośno.
- Whoah widzę, że pod wpływem procentów oprócz ciśnienia skacze Ci jeszcze libido. - zadrwiła napotykając moje zdezorientowane spojrzenie.
Libido? Skąd przyszło jej to do ... Gratulacje Ana, znowu sama się podłożyłaś.
- Bezczelny dzieciak. - kwituję po chwili kręcąc głową z rezygnacją.
- Skoro wszystkie kolokwialnie oczywiste fakty zostały ustalone pozwól, że ten bezczelny, lecz potężnie czarujący i szarmancki dzieciak odprowadzi Cię pod drzwi mieszkania. - rzuciła obdarzając mnie subtelnym, autorskim uśmiechem.
Zabrzmiało player'sko ...
- Mówiłam już, że chcę iść na spacer. - skwitowałam robiąc przesadnie smutną minę i zaplatając ręce pod piersiami w wymownym geście.
- Przecież to szczyt hipokryzji Ana! Nazywasz mnie dzieckiem nie chcąc pójść do własnego mieszkania i nawet tego nie argumentując! - wybuchła unosząc ręce ku górze wyraźnie wytracona z równowagi.
Update: Alex nienawidzi sprzeciwu.
- Tak, ale to nie ja zablokowałam drzwi nie dając Ci wysiąść. - odpowiedziałam wytykając jej irracjonalne zachowanie.
- Dobrze, w takim razie przesiedzimy tu całą noc. - stwierdziła opierając się wygodnie o zagłówek czarnego, skórzanego fotela.
- Świetnie. - przytaknęłam uśmiechając się sztucznie.
- Świetnie. - powtórzyła krzyżując ręce na torsie i zamykając oczy.
Przysięgam, ta dziewczyna doprowadza mnie do szału!
Obserwując brak jakiegokolwiek wzruszenia ze strony niebieskookiej postanowiłam założyć kaptur czarnej, za dużej bluzy, którą aktualnie miałam na sobie.
Chwila, czyja to bluza i skąd wzięła się na moim ciele?
Zdezorientowana zaczęłam z ciekawością przyglądać się elementowi garderoby po chwili zaciągając się jego zapachem. Gdy do moich nozdrzy doszedł wytrawny, dobrze mi znany zapach perfum YSL L'homme na mojej twarzy mimowolnie pojawił się szczery, szeroki uśmiech.
Nevermind ...
Zwinnym ruchem zaciągnęłam wystające z kaptura sznurki i zawiązałam na kokardkę tworząc sobie optymalne warunki do snu. Bez trudu odchyliłam nieznacznie fotel i przez dłuższa chwilę poruszałam się na nim niespokojnie próbując znaleść jak najwygodniejszą pozycję. Gdy wszystkie elementy sennego rytuału zostały spełnione, zamknęłam oczy myślami wciąć krążąc wokół irytującej szatynki.
Myśli, że tak łatwo odpuszczę? Wybacz, ale dziś się trochę zdziwisz Szczęsny ...
Po kilku minutach wewnętrznej wymiany zdań z moją podświadomością usłyszałam dźwięk rozpoznanego zamka. Bez chwili zwłoki najostrożniej jak umiałam spojrzałam w stronę szatynki nie chcąc zostać przyłapaną na bezczelnym monitorowaniu jej poczynań. Niebieskooka z niewzruszonym wyrazem twarzy umieściła białe słuchawki w uszach łącząc je ze swoim czarnym IPhone'm. Po kilku sekundach dobiegł do mnie cichy, ledwo słyszalny dźwięk muzyki.
CZYTASZ
Color of the Ocean
ChickLit*Dawniej Woods Coffee's* Panującą pomiędzy nami ciszę, której kompletnie nie byłam świadoma przez analizowanie każdego detalu ciała szatynki, przerwał jej zachrypnięty głos, z którego barwy wywnioskowałam całkowitą powagę wypowiedzianych przez nią s...