POV Anastazja:Uśmiechnęłam się subtelnie, gdy poczułam na twarzy przyjemne ciepło promieni słońca wdzierających się przez panoramiczne, hotelowe okna. Leniwie przetarłam zaspane oczy dłońmi, jednocześnie odgarniając niesforne kosmyki włosów. Dopiero po kilku sekundach całkowicie powróciłam do rzeczywistości orientując się, gdzie jestem. Zacisnęłam powieki ostrożnie badając dłonią pościel tuż za moimi plecami. Ku mojemu zdziwieniu przestrzeń okazała się być pusta, co momentalnie sprawdziłam. Zdezorientowana usiadłam na łożku zakrywając nagie ciało przyjemną w dotyku kołdrą. Rozglądałam się wokół, dostrzegając kolejne dowody świadczące o prawdziwości zdarzeń mających miejsce zeszłej nocy. Wplotłam palce w jasne włosy w nieładzie próbując uporządkować gonitwę myśli.
Czy naprawdę żałuje wydarzeń z zeszłej nocy?
Nie mogąc wysiedzieć w miejscu wstałam, po czym oparłam czoło o panoramiczne, hotelowe okno spoglądając na zabytkową wizytówkę stolicy. W mojej głowie biły się setki myśli oraz uczuć, których nie potrafiłam opisać słowami.
- Dzień dobry Anastazjo. - zachrypnięty głos dobiegł do moich uszu.
- Alex! - krzyknęłam momentalnie zakrywając swoje nagie ciało wiszącą obok zasłoną. - Nie słyszałam jak wchodzisz. - oddałam nieco spokojniej oblewając się purpurą.
- Spokojnie, nie było tam nic, czego bym wcześniej nie widziała. - odpowiedziała beznamiętnie próbując ukryć nonszalancki uśmiech malujący się na jej twarzy.
- Co to? - zapytałam spoglądając na broszurę, jednocześnie chcąc zmienić niewygodny dla mnie temat.
- Przedłużyłam dobę hotelową i zamówiłam śniadanie. - rzuciła odkręcając butelkę wody.
- Nie musiałaś tego robić. Muszę tylko wziąć prysznic i jestem gotowa. - wyjaśniłam.
- Miałyśmy opuścić pokój dziesięć minut temu ... - skomentowała spoglądając na zegarek. - Raczej o porannym prysznicu nie byłoby mowy.
- Dlaczego mnie nie obudziłaś? Nawet nie wiem, którą mamy godzinę. - wyznałam zgodnie z prawdą.
- Jest dziesiąta dziesięć. - sprawdziła. - Nie byłam w stanie Cię obudzić. Sama zobacz. - uśmiechnęła się obracając telefon w moim kierunku.
- Alex ... - westchnęłam spoglądając na dziewczynę gniewnie.
- Przepraszam, ale musiałam. - odpowiedziała puszczając mi oczko. - Dlaczego stoisz przy oknie? - zapytała marszcząc brwi.
- Podziwiam widoki. - rzuciłam przelotnie.
- Faktycznie, jest na czym zawiesić oko. - wyszeptała spoglądając w kierunku delikatnie prześwitującej firany, za którą od pewnego czasu się chowałam.
CZYTASZ
Color of the Ocean
ChickLit*Dawniej Woods Coffee's* Panującą pomiędzy nami ciszę, której kompletnie nie byłam świadoma przez analizowanie każdego detalu ciała szatynki, przerwał jej zachrypnięty głos, z którego barwy wywnioskowałam całkowitą powagę wypowiedzianych przez nią s...