POV Anastazja:
- So ... Jakie masz plany na resztę dnia? - zapytała wkładając kolejną porcje awokado do ust.
- O boże, czeka mnie korekta kilku artykułów. Na samą myśl nie chce mi się wracać do mieszkania ... - wyjaśniłam robiąc nienaturalnie smutną minę i zasłaniając twarz podpartą o blat stołu dłonią.
- Zawsze możemy pójść do mnie. - rzuciła krótko poruszając sugestywnie brwiami i obdarowując mnie autorskim uśmiechem, który był mieszkanką ekstrawagancji z nonszalancją.
Oho, oficjalnie ogłaszam, iż nieokrzesane seksualnie alter ego Alex powróciło na dobre ...
- Akurat w to nie wątpię ... - wymamrotałam kręcąc z rezygnacją głową i wpatrując się w błękitne tęczówki, którymi bezwstydnie błądziła po moim ciele.
Nie masz się o co martwić An, w końcu sama wyszła z inicjatywą przyjaźni.
Wewnętrzne rozterki przerwał dźwięk głośnej wibracji dobiegającej z wewnętrznej kieszeni czarnej katany szatynki.
- Przepraszam. - rzuca wyjmując urządzenie i spoglądając na wyświetlacz. - To Kate, muszę odebrać, jeśli chce wejść dziś do mieszkania i nie zaliczyć nocki na wycieraczce ... - wyjaśniła, na co cicho parsknęłam.
Ktoś musi trzymać rygor.
Dziewczyna po raz kolejny spojrzała na ekran urządzenia wzdychając głośno i wypuszczając powietrze ustami w głupkowaty sposób, co nadało całej sytuacji melodramatycznego charakteru.
- Zanim zaczniesz krzyczeć, ja w Ciebie nie wlewałam. - powiedziała spokojnym tonem zaraz po naciśnięciu zielonej słuchawki.
- Zaczęło się ... - wyszeptała patrząc mi w oczy i odsuwając matowego IPhone'a od ucha. Pomimo dzielącego nas stołu doskonale słyszałam krzyki dobiegające z głośnika telefonu szatynki.
Kolejny punkt na liście - nie spożywać dużej dawki alkoholu w jej obecności.
- Co? Co Ty mi ... - zapytała nagle po raz kolejny odrywając urządzenie od ucha i przeszukując wiadomości. - O boże, Kate! Już tego nie odzobacze! - krzyknęła otwierać szeroko oczy i zasłaniając dłonią usta w widocznym zszokowaniu.
W przeciągu kilku sekund nieznajoma zakończyła połączenia i wybuchła nieokiełznanym śmiechem ocierając gromadzące się w kącikach jej oczu łzy, a ja przyglądałam się całej sytuacji z zdezorientowanym wyrazem twarzy.
- Masz zamiar powiedzieć mi o co chodzi? - zapytałam po chwili czując zżerającą mnie od środka ciekawość.
- Pewnie, ale jesteś w stu procentach przekonana, że tego chcesz? - zapytała ocierając pojedynczą łzę spływającą po długości jej roześmianych policzków.
- Gdyby było inaczej to bym nie pytała, kotku ... - rzuciłam niewinnie dopiero po chwili uświadamiając sobie jakiego sformułowania użyłam.
-Okey. sama tego chciałaś ... - skwitowała podając mi urządzenie do ręki.
CZYTASZ
Color of the Ocean
ChickLit*Dawniej Woods Coffee's* Panującą pomiędzy nami ciszę, której kompletnie nie byłam świadoma przez analizowanie każdego detalu ciała szatynki, przerwał jej zachrypnięty głos, z którego barwy wywnioskowałam całkowitą powagę wypowiedzianych przez nią s...